Kłopotliwe zwycięstwo

radiokielce.pl 17 godzin temu
Zdjęcie: Kłopotliwe zwycięstwo


Wioska Ceber w gminie Bogoria była niemym świadkiem zwycięstwa oddziałów Armii Krajowej nad Niemcami. Starcie, do którego doszło w nocy z 3 na 4 sierpnia 1944 roku, nie obrosło sławą. W czasach reżimu komunistycznego „władzy” na tym nie zależało. Później do gry włączyła się polityka. Może i zwycięstwo było po stronie AK, ale…

1 sierpnia 1944 roku oczy wszystkich zwracają się na Warszawę, gdzie rozpoczęło się powstanie. kilka osób zdaje sobie sprawę, iż na terenie Okręgu Kielce Armii Krajowej od kilku dni trwa już Akcja Burza, która przyjmuje charakter powstania strefowego. W powiecie sandomierskim mobilizują się kompanie mające utworzyć 2 Pułk Piechoty Legionów Armii Krajowej pod dowództwem majora Antoniego Wiktorowskiego „Kruka”.

Antoni Wiktorowski „Kruk” / Źródło: akokregkielce.pl

Zaopatrzenie mają Niemcy

W pierwszych dniach sierpnia 1944 roku oddziały te znalazły się w okolicach Bogorii. Od 2 sierpnia niedaleko od terenu zajmowanego rzez siły AK rozmieszczane były świeże oddziały niemieckie. Jedna z takich jednostek, w sile kompanii, zakwaterowała we wsi Ceber, ok. 4 km od miejsca zakwaterowania zgrupowania pułkowego. Dowództwo AK postanowiło w nocy z 3 na 4 sierpnia rozbić niemiecki oddział i zdobyć jego tabory z bronią i wyposażeniem.

W tym celu lokalna drużyna AK pod dowództwem plut. Jana Stańka „Bystry” otrzymała zadanie obserwacji niemieckiego oddziału. Rozpoznanie określiło liczebność oddziału na 80-100 żołnierzy. Jednocześnie wyznaczony na dowódcę akcji kpt. Michał Mandziara „Siwy” opracował szczegółowy plan ataku.

Wieczorem 3 sierpnia 1944 roku z kompanii 3, 7 i 8 wydzielono oddział ochotników mających doświadczenie w walkach nocnych. Oddział składał się z grupy uderzeniowej w sile 84 żołnierzy (uzbrojonych w manualne karabiny maszynowe, broń krótką i granaty) oraz grupy wsparcia składającej się z ckm-u z obsługą i żołnierzy bezpośredniej osłony miejsca akcji. W akcji, jako przewodnicy, mieli wziąć także udział żołnierze z drużyny „Bystrego”.

Oddział uderzeniowy został podzielony na 12 grup w składzie: dowódca, przewodnik i 6 żołnierzy. Były to grupy: ppor. „Groma”, por. „Sztaby” i pchor. „Sławomira” z 3 kompanii; pchor. „Żbika”, plut. Jastrzębia”, sierż. „Mściwego”, ppor. „Stena” i ppor. „Topora” z 7 kompanii oraz pchor. Jastrzębia”, ppor. „Misia”, por. Polnego”, i por. „Redera” z 8 kompanii.

Każda z grup szturmowych miała atakować odrębny obiekt natarcia. W celu wzajemnego współdziałania i wspierania grupy szturmowe zostały połączone w zespoły szturmowe po 3 grupy w każdym. Dowódcami zespołów zostali wyznaczeni: ppor. „Miś”, por. „Reder”, por. „Sztaba” i ppor. „Topór”.

Niespodziewane wzmocnienie

Pod osłoną nocy wydzielony oddział otoczył półkolem wieś Ceber od strony wschodniej zajmując podstawę wyjściową w rejonie wiatraka. Tu oczekiwała lokalna drużyna AK plut. „Bystrego” w sile 12 ludzi. To od niej kpt. „Siwy” dowiedział się, iż o zmroku wszedł do wsi kolejny batalion piechoty przetransportowany ze Stuttgartu i wyładowany w Ostrowcu Świętokrzyskim. Tak więc strona polska miała przed sobą nie jedną, a pięć kompanii niemieckich. Kpt. „Siwy” – biorąc jednak pod uwagę fakt, iż świeżo przybyły oddział wroga nie miał czasu, aby zapoznać się z topografią terenu – postanowił akcję przeprowadzić.

Por. „Reder” otrzymał rozkaz otwarcia o północy ognia z ckm-u, ustawionego na wzgórzu po przeciwnej stronie wsi. Miało to na celu wzniecenie zamieszania wśród Niemców i ściągnięcie jego uwagi na ten kierunek zagrożenia. W początkowej fazie walki grupa wsparcia miała nie wchodzić do wsi, ale jedynie swoim ogniem wspierać atak zespołów szturmowych, a w wypadku niepowodzenia ich natarcia osłaniać odwrót. Zespoły szturmowe miały uderzyć z boku i na tyły niemieckiej obrony. Każda z grup miała za zadanie opanowanie określonych zagród we wsi i po rozbiciu lub rozpędzeniu nieprzyjaciela winna wstrzymać się od pogoni za uciekającymi, ale przeczesać otoczenie z ewentualnych gniazd oporu, po czym zebrać broń z pobojowiska i wyprowadzić zdobyczne tabory niemieckie ze wsi do punktu zbornego. W celu upozorowania natarcia jednostek armii sowieckiej żołnierze mieli wznosić okrzyki po rosyjsku.

Wiejskie psy po stronie okupanta

Wzorowo opracowany plan akcji nie przewidywał jednak jednego z elementów wiejskiej rzeczywistości. W czasie nadciągania grupy uderzeniowej pod wieś atakujący zostali zwietrzeni przez psy we wsi w odległości ok. 200 metrów od niemieckich placówek. Ujadanie psów zaalarmowało Niemców, którzy po oświetleniu terenu rakietami przystąpili do intensywnego ostrzeliwania się na wszystkich kierunkach.

Wówczas grupa wsparcia odpowiedziała ogniem ckm, aby pod jego osłoną zespoły szturmowe mogły pokonać pozostałą im jeszcze do pierwszych zabudowań odległość. Pierwszy do wsi wdarł się zespół szturmowy ppor. „Topora”; grupa ppor. „Stena” po krótkiej walce zlikwidowała 3 Niemców, a 4 innych wzięła do niewoli, zdobywając dwa wozy taborowe. Główny opór niemiecki ześrodkował się w rejonie atakowanym przez zespoły szturmowe ppor. „Misia” i por. „Sztaby”, gdzie doszło do starć wręcz i walki na granty. Atak sił AK kilkakrotnie się załamywał, ale wsparty przez uderzenie z boków zespołów „Topora” i „Redera” przełamał obronę nieprzyjaciela.

„Siwy” prowadzi atak

Kapitan Michał Mandziara „Siwy” / Źródło: akokregkielce.pl

Ostatni punkt oporu niemieckiego znajdował się w zabudowaniach miejscowego majątku położonego w północnej części wsi, gdzie atak prowadził osobiście kpt. „Siwy”. Grupy szturmowe po osiągnięciu murowanego ogrodzenia zabudowań zaległy pod zmasowanym ogniem niemieckich karabinów maszynowych. To kapitan „Siwy” granatami zlikwidował niemieckie gniazdo karabinu maszynowego otwierając dalszą drogę dla żołnierzy AK. Ostatecznie i tu po zażartej walce wdarto się pomiędzy zabudowania. Wzięto tu do niewoli jedynie 6 Niemców, większa ich liczba zdołała uciec pod osłoną ciemności.

Zdobycie dworu zakończyło walki, które trwały ok. 4 godz. Po sforsowaniu kolumny zdobytych taborów oddział odszedł w ogólnym kierunku na Niedźwiedź – Raków. W czasie marszu ubezpieczenie tylne zameldowało o przesuwających się w ciemnościach i deszczu drobnych grupach, które idą równolegle do kolumny taborów. Podejrzewając, iż mogą to być grupy Niemców wypartych ze wsi patrole rozpoczęły przeszukiwanie terenu. Schwytano dwóch jeńców.

Krajobraz po bitwie

W czasie akcji we wsi Ceber poległo 31 Niemców, a 19 wzięto do niewoli. W wyniku przeczesywania terenu przez patrole, tuż po akcji i w dniu następnym, 40 dalszych żołnierzy niemieckich wpadło w ręce polskie. Oddziały AK zdobyły także dużą ilość wyposażenia i uzbrojenia, które przeznaczono na dozbrojenie i wyposażenie kompanii, których żołnierze brali udział w akcji.

Straty poniesione przez grupę szturmową to 3 rannych, z których dwóch zmarło: pchor. Adam Hamerski „Jastrząb” (były komendant Placówki AK Łoniów i dowódca plutonu w 8 kompanii) oraz strz. Stanisław Pałka „Cis” (pochodzący z Piekar żołnierz ze składu 3 kompanii).

Zginęło ponadto trzech przewodników z drużyny AK „Bystrego”: kapral Józef Kućma ps. „Jodła”, szer. Walenty Kućma ps. „Brzoza oraz Józef Gawlik ps. „Skała”.

Ceber. Pomnik upamiętniający bitwę AK. / Fot. Radio Kielce

Dziurawa pamięć

W sierpniu 1989 roku, gdy upadał reżim komunistyczny, byli żołnierze AK upamiętnili wydarzenia z czasu II wojny światowej pamiątkową tablicą. Dwa lata później odsłonięto pomnik, przy którym uroczystości realizowane są do dziś. W wielu opracowaniach pojawiają się jednak błędy dotyczące daty akcji, jej przebiegu, strat, zdobyczy, itd.

Niestety pomnik upamiętnia (zgodnie z napisem) tylko żołnierzy III batalionu, którzy zaatakowali wioskę. Na tablicy umieszczono jedynie nazwiska dwóch żołnierzy AK, którzy zmarli w wyniku ran odniesionych podczas walki. Zapomniano o trzech kolejnych, którzy jako przewodnicy szli w pierwszej linii.

Co mogły czuć rodziny pominiętych? Ponoć tłumaczono im, iż pomnik upamiętnia tylko żołnierzy z grupy uderzeniowej, a ci trzej byli formalnie w drużynie terenowej.

20 kwietnia 1993 roku na pomniku zamontowano dodatkową tablicę (pisownia oryginalna):

Żołnierzom Batalionów Chłopskich z placówki Ceber, którzy zostali zamordowani przez oprawców niemieckich dnia 5 sierpnia 1944 roku w ramach represji:
kapr. Józef Kućma ps. „Jodła” ur. 1914 r.
szer. Walenty Kućma ps. „Brzoza” ur. 1923 r.
szer. Józef Gawlik ps. „Skała” ur. 1923 r.

Grób na cmentarzu w Kiełczynie gdzie leżą pochowani Józef Kućma i Walenty Kućma / Źródło: pamiec.sandomierz.plPolegli zostali uhonorowani, ale rozgorzała kolejna dyskusja dotycząca błędów na nowej tablicy.

Wątpliwości budził zapis, iż zostali oni zamordowani 5 sierpnia, bowiem wszystkie relacje zgodnie podawały, iż jako przewodnicy zginęli podczas nocnego ataku (z 3 na 4 sierpnia). Wątpliwości budził także zapis, iż to żołnierze Batalionów Chłopskich. Dlaczego? Wszyscy trzej faktycznie wywodzili się z Batalionów Chłopskich, ale ta organizacja jeszcze w lipcu podporządkowała się AK. Wszyscy trzej podczas akcji wchodzili w skład drużyny AK dowodzonej przez plutonowego Jana Stańka „Bystry”.

Polityka ponad pamięcią

Nasi rozmówcy zgodnie twierdzą, iż źle się stało, iż żołnierze zostali podzieleni ze względu na swoją przynależność. W chwili śmierci wszyscy byli żołnierzami Armii Krajowej. Niezależnie od wcześniejszej przynależności.

Wszyscy zgadzają się jednak, iż jeszcze bardziej boli fakt ich zapomnienia. Bitwa we wsi Ceber w gminie Bogoria stoczona przez żołnierzy 2. pp Leg. AK była najbardziej udaną walką tej jednostki w 1944 roku. Jest jednak też najbardziej zapomnianym starciem.

Idź do oryginalnego materiału