Unia Europejska wprowadza cenzurę internetu? Twoje wiadomości będą skanowane, a konta zamykane!
Czy to jeszcze wolność słowa, czy już cyfrowa dyktatura? Unia Europejska forsuje przepisy, które mają pozwolić urzędnikom na kontrolowanie przekazu w internecie. Mówi się otwarcie: wiadomości, maile i prywatne rozmowy mogą być skanowane i filtrowane, a konta użytkowników zamykane, jeżeli ich treść nie spodoba się brukselskim urzędnikom.
Polski rząd? Zamiast bronić obywateli – klaszcze i przytakuje. Minister cyfryzacji z obozu lewicy chwali takie rozwiązania i deklaruje, iż Polska chętnie wprowadzi te same restrykcje.
To oznacza jedno: koniec wolności w sieci, jaką znamy. Jeszcze niedawno mówili nam, iż chodzi o „walkę z dezinformacją”, dziś – coraz częściej przyznają, iż chcą „porządkować przekaz”. W praktyce chodzi o to, by nikt nie zadawał niewygodnych pytań.

Koniec wolności w internecie: UE i polski rząd chcą kontroli nad każdą twoją wiadomością
Już to przerabialiśmy. Podczas pandemii zamykano usta lekarzom i ekspertom, którzy mówili coś innego niż oficjalna narracja. Podobnie z wojną na Ukrainie – każdy, kto ośmielał się mówić inaczej, natychmiast dostawał łatkę „dezinformatora”. Teraz zamiast łatki – będą blokować twoje konto.
Unijna cenzura ma służyć tylko jednemu: utrzymaniu kontroli nad społeczeństwem i przekazem. To już nie jest kwestia opinii, ale brutalna rzeczywistość, która niedługo dotknie każdego.
Zacznie się od haseł o „bezpieczeństwie dzieci”, a skończy na zakazie krytyki rządu i unijnych elit.
Czy jesteś gotów, iż twoje prywatne wiadomości będzie czytał urzędnik?
Czy godzisz się na to, by zamykano ci konto za poglądy niezgodne z „oficjalną linią”?
Ile jeszcze wolności jesteśmy w stanie oddać w imię „bezpieczeństwa”?
To nie jest teoria spiskowa. To realne przepisy, które właśnie są wdrażane. A w Polsce – zamiast protestu – entuzjazm i oklaski.









