Polskie finanse publiczne znalazły się w krytycznym punkcie. Deficyt budżetowy na poziomie prawie 7 procent PKB przy jednoczesnej potrzebie zwiększania wydatków na obronność to kombinacja, która zmusza do radykalnych decyzji. Członek Rady Polityki Pieniężnej Ludwik Kotecki nie owija w bawełnę – jego recepta na wyjście z kryzysu to czasowe zawieszenie świadczeń socjalnych i wprowadzenie nadzwyczajnego podatku na zbrojenia.

Fot. Warszawa w Pigułce
Kontrowersyjna propozycja padła w rozmowie z portalem money.pl zaledwie dzień po tym, jak rosyjskie drony przekroczyły polsko-ukraińską granicę. To nie przypadek – Kotecki wprost łączy obecną sytuację geopolityczną z koniecznością pilnych reform fiskalnych.
Budżet na skraju przepaści
Liczby nie pozostawiają złudzeń. Deficyt budżetowy w 2025 roku ma wynieść 289 miliardów złotych, co oznacza 7,3 procent PKB. To jeden z najwyższych poziomów w Unii Europejskiej – wyższy deficyt będzie miała tylko Rumunia. Dla porównania, średnia dla państw UE wynosi około 3 procent PKB.
Jak informuje Ministerstwo Finansów, w warunkach porównywalnych z ustawą budżetową na 2024 rok deficyt wyniósłby 180,8 miliardów złotych. Różnica wynika ze spłaty zobowiązań Polskiego Funduszu Rozwoju na 34,7 miliardów złotych oraz Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 na 28,5 miliardów złotych.
Eksperci ostrzegają jednak, iż prawdziwy deficyt może być jeszcze wyższy. Jak zauważa dr Sławomir Dudek z Instytutu Finansów Publicznych, fundusze Banku Gospodarstwa Krajowego generują dodatkowe około 100 miliardów złotych deficytu, które nie są uwzględniane w oficjalnych statystykach budżetowych.
„Szwedzkie wydatki, irlandzkie podatki”
Kotecki diagnozuje problem polskich finansów w prosty sposób: Polska ma wydatki socjalne na poziomie 18 procent PKB – porównywalnie z najbogatszymi krajami Europy, ale podatki na poziomie znacznie niższym od średniej unijnej. To zestawienie, które ekonomista nazywa niemożliwym do utrzymania.
Członek RPP nie ukrywa, iż sytuacja wymaga drastycznych środków. „Może to czas, żeby cały Sejm podjął poważne decyzje ustrojowe? Wprowadzić podatek wojenny na pięć lat, zawiesić niektóre świadczenia, może jakiś pakiet fiskalny wymagający zmiany Konstytucji?” – pyta w rozmowie z money.pl.
Jego propozycja to czasowe zawieszenie kluczowych programów socjalnych, w tym 800 plus, „babciowego” czy renty wdowiej. W zamian za to – wprowadzenie specjalnej daniny na zbrojenia. „Idealna byłby jakaś forma podatku majątkowego – te czołgi i samoloty będą bronić naszego majątku i życia” – tłumaczy Kotecki.
Obronność kontra polityka społeczna
Wydatki na obronność w Polsce rosną w zawrotnym tempie. W 2025 roku mają wynieść 186,6 miliardów złotych, co oznacza 4,7 procent PKB. To wzrost o 28,6 miliardów złotych w stosunku do 2024 roku. Dla porównania, jeszcze w 2015 roku Polska wydawała na obronę zaledwie 2,2 procent PKB.
Kotecki zauważa, iż przy obecnej strukturze budżetowej finansowanie wysokich wydatków na zbrojenia przy jednoczesnym utrzymaniu wszystkich programów socjalnych jest niemożliwe. Jego zdaniem poziom 5 procent PKB na obronność to minimum przy obecnym stanie zagrożenia, ale wymaga to przesunięcia priorytetów budżetowych.
„O tym mówię – tymczasowo różne rzeczy należałoby pozawieszać. Sytuacja się robi mało przyjemna – agencje zmieniają nam ratingi, a nad głowami latają różne niebezpieczne rzeczy” – stwierdza członek RPP, nawiązując do ostatnich incydentów z rosyjskimi dronami.
Agencje ratingowe ostrzegają
Ostrzeżenia Koteckiego nie są bezpodstawne. Agencje ratingowe coraz krytyczniej patrzą na stan polskich finansów publicznych. Wysoki deficyt przy jednoczesnym rosnącym długu publicznym to sygnał alarmowy dla międzynarodowych inwestorów.
Zgodnie z prognozami, dług publiczny Polski ma wzrosnąć z 43,3 procent PKB w 2024 roku do 47,9 procent w 2025 roku. Choć pozostaje to poniżej progu ostrożnościowego wynoszącego 55 procent, trend jest niepokojący. Eksperci przewidują, iż już w 2026 roku polski dług publiczny może przekroczyć 60 procent PKB.
Co to oznacza dla Ciebie?
Propozycje Koteckiego, choć kontrowersyjne, pokazują skalę wyzwań stojących przed polskimi finansami publicznymi. Wprowadzenie „podatku wojennego” oznaczałoby dodatkowe obciążenia dla wszystkich podatników. Z drugiej strony, czasowe zawieszenie programów takich jak 800 plus bezpośrednio uderzyłoby w budżety milionów polskich rodzin.
Członek RPP ma świadomość, iż jego propozycje są trudne politycznie. Dlatego apeluje o ponadpartyjne porozumienie. „Żeby pokazać, iż to nie program jednej partii, tylko wspólny program” – podkreśla. Jego zdaniem bez takiego konsensusu zwycięzca wyborów w 2027 roku „wyciągnie Czarnego Piotrusia” w postaci jeszcze gorszej sytuacji fiskalnej.
Praktyczne konsekwencje dla gospodarki
Wysoki deficyt budżetowy ma bezpośrednie przełożenie na całą gospodarkę. Rosnące koszty obsługi długu – w 2025 roku mają wynieść 75 miliardów złotych – oznaczają mniej środków na inne cele. To może prowadzić do ograniczenia inwestycji publicznych, co wpłynie na tempo wzrostu gospodarczego.
Polska została już objęta przez Unię Europejską procedurą nadmiernego deficytu. Oznacza to konieczność stopniowej redukcji deficytu w ciągu 4-7 lat. Brak postępów może skutkować karami finansowymi ze strony Komisji Europejskiej.
Kotecki ostrzega też przed sytuacją, w której to rynki finansowe wymuszą na rządzie działania naprawcze. „Lepiej przygotować pewne działania i uwiarygodnić swoją politykę, pokazać rynkom, iż wiemy, co robimy” – radzi członek RPP.
Alternatywy dla „podatku wojennego”
Choć propozycje Koteckiego brzmią radykalnie, część ekonomistów popiera podobne rozwiązania. Według Forum Obywatelskiego Rozwoju, wycofanie się z niektórych wydatków socjalnych mogłoby obniżyć deficyt z 5,5 procent PKB do 1,7 procent PKB.
Inne możliwe działania to zwiększenie efektywności wydatków publicznych, szeroka reforma podatkowa czy lepsze wykorzystanie środków unijnych. Eksperci wskazują również na potrzebę reform strukturalnych, które mogłyby zwiększyć potencjał wzrostu gospodarczego.
Problem polega na tym, iż większość działań naprawczych wymaga czasu, którego może zabraknąć. Jak zauważa Kotecki, obecny plan strukturalno-budżetowy przyjęty rok temu jest już nieaktualny, a sytuacja geopolityczna wymaga szybkich decyzji.
Niezależnie od tego, czy propozycje członka RPP zostaną przyjęte, jedno jest pewne – Polska stoi przed najtrudniejszymi