Wczoraj, przed wyjazdem z Krasiczyna, mieliśmy jeszcze okazję zwiedzić wnętrza tutejszego przepięknego zamku.
Dziedziniec Zamku w Krasiczynie |
Mieliśmy szczęście trafić na przewodnika, który jest nie tylko profesjonalistą, ale w to miejsce wkłada całe swoje serce i jest z nim zżyty od pokoleń.
Nie wchodząc w detale historii zamku, które można znaleźć na jego stronie, najpierw dowiedzieliśmy się, iż jest on... pusty.
Na mocy traktatu Ribbentrop-Mołotow 200 m od ówczesnej posiadłości Sapiehów na rzece San ustalono granicę pomiędzy III Rzeszą a Rosją Sowiecką. Niestety Krasiczyn znalazł się po stronie barbarzyńców ze Wschodu.
San w Krasiczynie |
Sapiehowie ewakuowali się na Zachód w ostatniej chwili zostawiając praktycznie cały swój majątek.
Gdy Armia Czerwona weszła na zamek, nie tylko go splądrowała. Na powyższym dziedzińcu dzikie bolszewickie hordy rozpaliły potężne ognisko, które płonęło 2 tygodnie dzień i noc zasilane całym wyposażeniem obiektu. Puścili z dymem dorobek 400 lat ludzkiej pracy, dzieła sztuki, meble, zabytki polskiej kultury - wszystko.
Po wejściu do krypty zamkowej rozwalili grobowce, rozbili trumny, zbeszcześlili zwłoki rodziny książęcej. Szukali złota, którego nie znaleźli. Zemścili się na zmarłych w niewyobrażalny sposób.
Dziś krypta jest uporządkowana.
Krypta Sapiehów |
W Rosji, przynajmniej od czasów rewolucji październikowej, obudziły się najgorsze potory.
Niestety, nikt je nie zdołał poskromić do dnia dzisiejszego, o czym codziennie przekonują się ludzie broniący swej niepodległości za dzisiejszą naszą wschodnią granicą w Ukrainie, raptem 20 km od Krasiczyna.
Czy to się kiedyś skończy? Czy wróci jeszcze kiedyś Rosja Puszkina, Czechowa, Bułhakowa? Wielkich kompozytorów, malarzy, artystów? Kraj kultury i sztuki?