- Wiesław Piechocki – Okolice
- Agnieszka Haupe/Dieter Kalka – Oświęcim. Auschwitz. Trzynaście wizyt. Ze zdjęciami Haliny Kozioł. W tłumaczeniu Agnieszki Haupe
- Zofia Rogowska – Pamiętnik wojenny (Zapiski z Powstania Warszawskiego i niemieckich obozów koncentracyjnych)
Ad.1
Miesiąc temu, w tym miejscu, pisałem o książce Wiesława Piechockiego „Lustro moich czasów”, dziś dorzucam do jego niewątpliwego talentu – szczególnie jako reportażysty – książkę z tego cyklu pt. „Okolice”, choć nie jest ona nowością (gdyż została wydana w r. 2005), ale mimo upływu czasu „nie zestarzała się” (podobnie, jak zachwycające opowieści reportażowe Mariana Brandysa czy Jerzego Lovella). Tym razem autor prowadzi nas śladami – najogólniej mówiąc – ciekawostek światowej kultury, historii, religii, polityki i rozmów z ciekawymi ludźmi.
Przypomnę, iż autor – to emigrant z Polski od 1981r., ale utrzymujący od tamtego czasu wciąż żywe kontakty z krajem poprzez liczne do niego przyjazdy. (Co świadczy o tym, iż mimo udanego – jak zawsze podkreśla – wyjazdu, ciągłe pisanie o Polsce dowodzi jego tęsknoty za miejscem urodzenia, za ojczyzną, w której zdobył wykształcenie i pracował jako asystent na Wydziale Romanistyki Uniwersytetu Warszawskiego, na którym niechybnie zrobiłby karierę naukowca. Stało się inaczej. Realizował się zagranicą jako tłumacz i nauczyciel języków romańskich (nie tylko), początkowo w Norwegii, potem w Księstwie Liechtenstein i wreszcie w Austrii. Obecnie, będąc już na emeryturze, mieszka z żoną Małgorzatą w Wiedniu, ciągle pisząc, w tej chwili także do Przeglądu Dziennikarskiego, za co jesteśmy mu wdzięczni.
W jego książce jest wiele arcyciekawych tytułów (77) z lat 2000 – 2005., m.in.:
Budda z Qingzhou, Carmen, Chilijski 11 września (1973r.), Dubaj-ecznie, Czerwony Krzyż wczoraj, ( i dzisiaj).
Jest też i o… Genewskiej starówce, katolickim konserwatyzmie, Liechtensteinie – gdzie to jest? Jest dużo (i DOBRZE) „o miłości starej jak świat”. I o tym „Obyśmy umieli zrobić użytek z wolności…”, jak i twierdzeniu, iż „Żyję dzięki Sprawiedliwym”.
Jest też w książce Wiesława Piechockiego dużo interesującego „o nowych horyzontach na Bałkanach” i nowym „Ferdinandeum”, Rio Bravo, Salvadorze i… węgierskim biegu do Europy. uHumanizm
Od samych tytułów można dostać zawrotu głowy. Słowem – Piechocki, jak ongiś Kapuściński, Karol Bunsch czy Fiedler – dużo widział i słyszał, ale przede wszystkim osobiście doświadczył i przeżył.
Jego opowieści – daję słowo – czyta się z ogromnym zainteresowaniem, jakby człowiek sam przeżywał to wszystko, o czym autor pisze. Czytelnik jest w samym środku tych wydarzeń! Chwalę tę niezwykłą umiejętność autora, bowiem napisał książkę (w dodatku bardzo ładnie wydaną), do której zawsze chętnie się wraca. Polecam ją więc wszystkim, którzy chcieliby doznać ogromu wrażeń opisanych przez
znakomitego pisarza.
Wiesław Piechocki: „Okolice”, Wydawca: MEDYK Sp. z o.o., twarda opr., s. 388, Warszawa 2005.
Ad.2
Polecam też „książeczkę” (liczącą zaledwie 70 stron), choć pojawia się późno, gdyż na jej temat rozmawiałem z autorem kilkanaście lat temu. Wtedy Dieter Kalka opowiadał mi o zamiarze napisania tych opowiadań, ale ukazały się dopiero teraz, w 2024r. I dobrze, iż się ukazały, bo Auschwitz to temat, który nigdy nie powinien zejść z wokandy. Zwłaszcza, gdy o tej zbrodni piszą Niemcy, wstydząc się po latach tego, co dokonali za czasów nazizmu.
Dlaczego o tej książce w swojej rubryce piszę? Gdyż jest autentyczna, prawdziwa i opowiada z ogromnym wzruszeniem o dramatycznych przeżyciach ludzi, jeżeli w ogóle dane im było przeżyć!
Autor (mający po części i polskie korzenie) wyznaje, iż dziś potomkowie sprawców i ofiar tej tragedii, jaką był Auschwitz, spotykają się, aby przypominać o tamtych strasznych latach, które oby nigdy więcej się nie powtórzyły. „Aby odłożyć na bok jakiekolwiek megalomanie, a pamiętać o współczuciu”, którego wtedy ich ojcom, wujkom czy dziadkom zabrakło!
To , co mi się u Kalki najbardziej spodobało (i przekonało do niego), to wyznanie, iż przez pierwsze sześćdziesiąt pięć lat swego życia: „kroczył przez życie jako Niemiec”, ale dowiedziawszy się m.in. o Auschwitz, „próbuje teraz żyć także jako Polak, by odzyskać równowagę po tym, co się stało”. Polecam w każdym razie jego książkę o Oświęcimiu-Auschwitz w przekładzie Agnieszki Haupe i ze zdjęciami Haliny Kozioł. Tym bardziej, iż są LITERACKIM MAJSTERSZTYKIEM!
Jeszcze kilka zdań o autorze:
Rocznik 1957. Prozaik, także autor wielu interesujących tekstów piosenek. W Polsce ukazały się m.in. jego „Wszystko to tylko teatr”, „Podwójne o potrójne”, „Lubelska winda”. Obecna książka ukazuje się jako „dwujęzyczna”. Studiował germanistykę, psychologię i logopedię w Lipsku i Zurichu. Jest autorem wielu ciekawych projektów literacko-plastycznych; prowadzi też własny gabinet logopedyczny, gra na bandoneonie i nieźle śpiewa.
Agnieszka Haupe / Dieter Kalka: „Oświęcim. Auschwitz. Trzynaście wizyt”, ze zdjęciami Haliny Kozioł, Edition Beulenspiegel w AndreBuchVerlag. Niemcy (druk w Olsztynie), s. 71, br., 2024, ISBN 978-3-9499143-40-3
Ad.3
I wreszcie dziś o książce, której autorką jest KOBIIETA – Zofia Rogowska (z d. Drabik). Urodzona w Radomiu. Studiowała na Uniwersytetach w Warszawie i Poznaniu. Po studiach pracowała przez wiele lat w aptece Ośrodka Zdrowia (jako farmaceutka) Fabryki Broni w Radomiu. Po Powstaniu Warszawskim rozpoczęła się jej tułaczka po różnych obozach.
Po powrocie do kraju w 1946r. zamieszkała w Lublinie, następnie przeniosła się do Kraśnika Fabrycznego, uczestnicząc dalej aktywnie – zgodnie z kierunkiem studiów – w życiu branży aptekarskiej do końca roku 1971, kiedy zdecydowała się przejść na emeryturę i poświęcić pisarstwu. (Zmarła nagle 28 grudnia 1989r. Została pochowana w grobie rodziny Osińskich na Starych Powązkach w Warszawie).
W 2018 jej „Wojenny pamiętnik” trafił do IPN, który opublikował skromne fragmenty. W OBECNYM WYDANIU UKAZUJE SIĘ W CAŁOŚCI PO RAZ PIERWSZY!
Dlaczego go polecam? – gdyż jest to niezwykła, dramatyczna historia kobiety, która po prostu… chciała przeżyć wojenną zawieruchę! Opisała koszmarne przeżycia w obozach, do których trafiła po powstaniu warszawskim, tak jak tysiące innych mieszkańców Warszawy, którzy nie brali udziału w żadnych walkach. Z obozu przesiedleńczego w Pruszkowie trafiła do KL Ravensbrbrück, stamtąd do Bergen-Belsen, Auer (Sachsenhausen) i Clausthal-Zellerfeld.
Czytając ten pamiętnik, nie sposób uwolnić się od myśli: jak człowiek człowiekowi mógł zgotować taki los?!
Pamiętnik opowiada o warunkach obozowego życia, wiele miejsca poświęca współwięźniarkom i nadzorcom, charakteryzuje ich zachowania i podejmowane decyzje. Słowem – jest dokumentem rozpadu człowieczeństwa… a wydawało mi się, iż wiedziałem już wszystko o niemieckim okrucieństwie. Ale jak się okazuje, jednak nie wszystko. Zwierzenia Zofii Rogowskiej wzbogaciły pod tym względem moją wiedzę. To dramatyczny głos kobiety, jednocześnie wzruszający i zmuszający do refleksji, czy… tak musiało być? I co zrobić, aby oszczędzić w przyszłości ludziom podobnego losu?
Swój pamiętnik autorka zadedykowała wszystkim współuczestnikom cierpiącym w więzieniach i obozach hitlerowskich oraz tym, którzy w nich utracili swoich bliskich i kochanych!
Zofia Rogowska: „Wojenny pamiętnik. Zapiski z Powstania Warszawskiego i niemieckich obozów koncentracyjnych”, zdjęcia w książce pochodzą z archiwów rodziny oraz wskazanych przy nich źródeł, Wyd. Replika, s. 414, Poznań 2024.