Problemy doświadczane przez użytkowników System pocztowy Horizon są dziś dobrze znane, ale poprzednik systemu, Capture, również sprawiał użytkownikom ogromne problemy, co powodowało cierpienie zmieniające życie.
Poczta wiedziała już w lutym 1992 r., przed Uruchomiono oprogramowanie do przechwytywaniaże jego dane mogą zostać uszkodzone w wyniku zwykłego wyłączenia urządzenia, na przykład w przypadku przerwy w dostawie prądu. Mimo to brnęli dalej, nie zajmując się problemem. W programie Capture nie było również ścieżki audytu, więc nikt nie mógł stwierdzić, kto co zrobił.
W latach 90. XX wieku wprowadzono iluzję nieomylności komputera – była to pierwsza dekada, w której komputery były w powszechnym użyciu. Przechwytywanie było postrzegane jako coś dobrego, ponieważ zmniejszono liczbę błędów, ale co najważniejsze, nie zostały one wyeliminowane.
Urząd pocztowy udostępniał statystyki w biuletynach — czerwiec 1994 r. — „Urzędy przechwytujące popełniają o 55% mniej błędów w rachunkach gotówkowych niż urzędy niezautomatyzowane” – napisano. Trąbili: „CAPTURE zmniejszy liczbę błędów i ZAOSZCZĘDZI CZASU, POGRUSZENIA I PIENIĘDZY”.
A co z błędami, które pozostały? Poczta w dalszym ciągu zdawała sobie sprawę z katastrofalnych skutków awarii zasilania. Podkreślono także dziwactwa i pułapki w oprogramowaniu: „Wszelkie informacje wprowadzone w Cash & Stock on Hand przed aktualizacją zostaną nadpisane i trzeba je będzie wprowadzić ponownie”.
Wszystko to zakładało, iż zapracowani zastępcy naczelnika poczty otrzymali notatkę. Pracowali po wiele godzin, zajmując się wieloma zadaniami, w tym sprawami spoza PO i wczesnym rankiem poprawianiem gazet. Wszystko to nie zaniepokoiło lokalnych menedżerów Poczty, audytorów, śledczych, najwyższe kierownictwo Poczty, radców prawnych, sędziów i ławę przysięgłych. Ściganie było kontynuowane.
The nieprawdopodobne, iż subpostmasterzy okradają ich własne firmy nie wpłynęło. W rzeczywistości działo się odwrotnie – Subpostmasters wpłacał do kasy własne pieniądze, aby utrzymać program w trasie.
Nagrody za odwagę, Poczta Roku nie uratowały ofiar. W chwili, gdy piszę te słowa, rozpatrywanych jest około stu spraw związanych z przechwytywaniem. Wszystkie te lata później uniewinnienie i zadośćuczynienie pozostają w przyszłości. Końca nie widać, a cierpienie trwa.
Kultura wojskowa
Kiedy dołączyłem do Urzędu Pocztowego w 1974 roku, droga do awansu prowadziła przez masonów i Armię Terytorialną (w Mill Hill w Londynie znajdowała się jednostka TA Poczty) – członkostwo w obu przypadkach na zaproszenie.
Poczta pielęgnowała kulturę militarną. Lubili mundury i byłych żołnierzy za listonoszy. Było to specyficzne miejsce pracy.
Ustawa o tajemnicy urzędowej stłumiła debatę i stworzyła kulturę wyspiarską. jeżeli widziałeś coś złego, milczałeś.
Wiadomo, iż jeden z dyrektorów, gdy miał kłopoty, sfałszował notatki z datą wsteczną. Nic nie zostało zrobione.
Udało im się zatuszować straty setek milionów funtów spowodowane nieudanymi projektami komputerowymi, takimi jak Thames Valley Pilot.
Odpisy pojawiły się w raporcie i rachunkach urzędu pocztowego, ale w dużej mierze pozostały niezauważone.
Pamiętam czas pracy na poczcie, szczególnie w latach 80. i 90., charakteryzujący się strachem, wstrętem i paranoją. Jako menadżer jednym z moich zadań w Birmingham (1983-1986) była kontrola kredytów.
W Northampton miał miejsce incydent, w wyniku którego klient zbankrutował z powodu długu na rzecz poczty wynoszącego około 250 000 funtów.
Bałam się o swoją pracę, goniąc za długami. Miałem zwyczaj odwiedzać lokalne urzędy pocztowe. Pamiętam jedną niezapowiedzianą wizytę, podczas której pani kierowniczka oddziału drżała. Wybiegła z biura, żeby się ze mną spotkać. Najwyraźniej od lat nie widziała nikogo z centrali w Birmingham.
Wizyta szefa mogła oznaczać tylko jedno. Była przekonana, iż to musi być worek. Kiedy powiedziałem, iż to rozmowa towarzyska, była zdumiona.
Wraz z nadejściem lat 90. Poczta była zajęta zamykaniem bezpośrednio zarządzanych oddziałów i outsourcingiem działalności do oddziałów, franczyz itp. W związku z tym coraz większa część obrotów wymykała się spod bezpośredniej kontroli. Wiedza biznesowa na temat prowadzenia biura ulegała osłabieniu i niewielu menedżerów w Londynie miało doświadczenie operacyjne w tej dziedzinie.
Agenci, którzy w najlepszym przypadku byli pod lekkim nadzorem, zarządzali ogromnymi sumami pieniędzy. Podejście bez użycia rąk. Jednostki podporządkowane były odwiedzane jedynie sporadycznie, głównie przez lokalnych menedżerów i audytorów, głównie w przypadku problemów (z biegiem czasu zostało to zaostrzone. Wprowadzono menedżerów sieci detalicznej, ale zakres działania był duży).
Na górze znajdował się trójkąt przedstawiający Oddział, lokalną Jednostkę ds. Przelewów i Dział Finansowy w Chesterfield. Lokalni menedżerowie byli w zabudowie bliźniaczej. Byli odpowiedzialni, ale tak naprawdę nie kontrolowali sytuacji. jeżeli w ogóle posiadali podstawową wiedzę komputerową.