W środę późnym wieczorem samolot pasażerski Bombardier CRJ-700 linii American Airlines, obsługiwany przez linie PSA, lecący z Wichita, zderzył się ze śmigłowcem UH-60 Black Hawk tuż przed pasem startowym lotniska im. Ronalda Reagana w Arlington pod Waszyngtonem. Na pokładzie samolotu pasażerskiego znajdowały się 64 osoby, w tym czterech członków załogi, natomiast śmigłowcem leciało trzech żołnierzy.
„Była kimś, kto błyszczał”. Mąż i ojciec ofiar zabrał głos
Głos w sprawie tragicznej śmierci kobiety i dziewczynki zabrał mąż i ojciec ofiar. — Pojechałem odebrać je z lotniska — powiedział na antenie ABC News, dodając, iż o katastrofie lotniczej dowiedział się będąc już na lotnisku.
Poinformował, iż Justyna i Brielle były w Wichita przez sześć dni. Mówiąc o córce podkreślił, iż „była kimś, kto błyszczał”. Jak dodał, dziewczynka lubiła śpiewać, miała młodszą siostrę, a jako małe dziecko pokonała chorobę nowotworową — neuroblastomę.
— Nasze serca są złamane. Jesteśmy po prostu w szoku — mówiła siostra Justyny Beyer, Mariola Witkowska.