Jego historię opisuje francuski dziennik „Le Figaro”. Z tekstu wynika, że Nate i J.D. mają wspólnych dziadków: matka J.D., Beverly, jest siostrą ojca Nate’a, Jamesa. Obaj mężczyźni spędzali wspólnie wakacje w Middletown, z rodziną J.D., a także w Kalifornii, gdzie krótko mieszkała rodzina Nate’a.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
W marcu 2022 r., trzy tygodnie po rozpoczęciu inwazji, Nate udał się do Lwowa, który stał się centrum dowodzenia międzynarodową pomocą humanitarną w pierwszych miesiącach wojny. — Chciałem pomóc w jakiś sposób, logistycznie lub medycznie. Widziałem, iż na moich oczach tworzy się historia. Chciałem być jej częścią – mówił w rozmowie z gazetą.
Podczas pobytu w hotelu spotkał brytyjskiego wolontariusza, który poszukiwał obcokrajowców z doświadczeniem wojskowym. Zgodził się pomóc w szkoleniu młodych żołnierzy, później sam trafił na linię frontu. Brał udział w bitwach o Kupiańsk, Bachmut, Awdijiwkę i Pokrowsk. Służył w batalionie „Wilki Da Vinci”.
— To znakomity wojownik o wielkim opanowaniu — wspominał Serhij Filimonow, dowódca batalionu „Wilki Da Vinci”.
Ostra krytyka w kierunku J.D. Vance’a
W styczniu 2025 r. Nate — kilka dni przed zaprzysiężeniem J.D — zdecydował się zrezygnować ze służby, bo — jak tłumaczył — sytuacja na froncie stała się skomplikowana. W rozmowie z gazetą podkreślił, iż jest rozczarowany postawą kuzyna w sprawie wojny. Gdy usłyszał, jak zaatakował prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Białym Domu, wpadł we wściekłość.
— J.D. jest dobrym i inteligentnym facetem. Kiedy krytykował pomoc dla Ukrainy, myślałem, iż to dlatego, iż musiał zadowolić pewien elektorat i iż to tylko polityczne manewry. Ale to, co zrobili Zełenskiemu było zasadzką w złej wierze — powiedział, dodając, iż nie zamierza tolerować zachowania J.D. — Donald Trump i mój kuzyn najwyraźniej uważają, iż mogą uwodzić Putina słodkimi słówkami. Oni się mylą. Rosjanie prawdopodobnie nie zapomną naszego wsparcia dla Ukrainy. Jesteśmy pożytecznymi idiotami Władimira Putina – podsumował smutno Nate Vance.
