Carowie z dynastii Romanowów nie stronili od romansów. W ich życiu nieraz pojawiały się Polki, zwykle z wielkich rodów Czetwertyńskich, Kalinowskich czy Woronieckich. Jednak najsłynniejszym takim przypadkiem, który przeszedł do historii, był młodzieńczy związek carewicza Mikołaja Aleksandrowicza, przyszłego Mikołaja II i ostatniego cara Rosji z baletnicą Matyldą Krzesińską.
Krzesińska, urodzona w 1872 roku w pod petersburskim Ligowie, pochodziła z katolickiej polskiej rodziny, zasłużonej „dynastii” artystów, śpiewaków i aktorów. W rodzinie żywe było przekonanie o pochodzeniu od hrabiów Krasińskich, oparte na niekoniecznie potwierdzonej historii związanej ze zmianą nazwiska przodka z powodu wydziedziczenia. Jej ojciec, Feliks Krzesiński herbu Nieczuja, tancerz baletowy i choreograf, był pierwszym tancerzem charakterystycznym baletu warszawskiego w Teatrze Wielkim i carskiego baletu w Sankt-Petersburgu oraz najwspanialszym mazurzystą w Imperium Rosyjskim. Stąd też już dzieciństwo Matyldy związane było z baletem i teatrem. Jednocześnie Krzesińscy nie wyrzekali się świadomości narodowej, ich petersburski dom był miejscem kultywowania polskich tradycji i obyczajów. Wiosną 1890 roku rodzina imperatorska wizytowała teatr letni w Krasnym Siole, gdyż większość rodu Romanowów była miłośnikami teatru, a już szczególnie opery i baletu. Dotyczyło to także 22-letniego wówczas Mikołaja, którego dziennik był przepełniony entuzjastycznymi opiniami o przedstawieniach scenicznych.
Należy przy tym zaznaczyć, iż w tych czasach miłostki wielkich książąt z artystkami nie były uznawane za coś szczególnego i nie postrzegano ich jako obyczajowe skandale. Sama Krzesińska prawdopodobnie nie trafiła by na najważniejszego młodzieńca w państwie, gdyby nie gdyby nie pozycja jej ojca na dworze cara Aleksandra III. Jednego wieczoru cesarz pominął zaprezentowane mu prymuski szkoły i zapytał wprost o 17-letnią Matyldę, którą posadził pomiędzy sobą a Mikołajem. Swoje pierwsze spotkanie z carewiczem opisała w dzienniku następującymi słowami: „Nie pamiętam o czym rozmawialiśmy, ale z miejsca zakochałam się w nim. jeszcze dziś widzę jego niebieskie oczy o czarującym, miłym spojrzeniu. Przestał być dla mnie następcą tronu, zapomniałam o tym, a wszystko było jak sen.”
Tak liryczno-romantyczny początek znajomości mającej być romansem znajduje podstawy także w korespondencji Feliksa Krzesińskiego. Zauroczony oryginalną urodą szczupłej, wręcz filigranowej artystki, ognistej pięknej brunetki Mikołaj w teatrze pojawiał się niemal codziennie, aby podziwiać jej taniec, zaglądał za kulisy, rozmawiał z nią, a choćby zachodził do jej garderoby. W swoim osobistym dzienniku zaczął coraz częściej notować uwagi o Matyldzie, nazywanej przez niego „Malą”.
Uczucie rozwijało się podczas intensywnego końca nauki młodej artystki, w końcu zdała egzamin artystyczny z pierwszą lokatą. Od 1890 roku zaczęła dostawać coraz to większe role, a w prasie pojawiały się wysoce pochlebne recenzje. Krzesińska potrafiła się przy tym wykazać zmyślnością, potrafiła znaleźć się w miejscach publicznych często odwiedzanych przez carską rodzinę, która zapraszała ją do swojego towarzystwa. Jednocześnie romans rozwijał się pod rodzinnym dachem Krzesińskich, w którym wizyty przyszłego cara stawały się coraz częstsze i dłuższe. Gdy Matylda wraz ze starszą siostrą Julią, także tancerką, za aprobata ojca zamieszkały razem w wynajętej willi, młodzi kochankowie mogli się spotykać codziennie. „Nik”, jak nazywała Mikołaja, obdarowywał ją drogocennymi prezentami.
Jego zapiski w dzienniku, mimo swojej lakoniczności, odzwierciedlały stan jego duszy: „Ona jeszcze bardziej wypiękniała i lubię ją jeszcze bardziej, (…) gdy jestem po jej urokiem, pióro drży w moim ręku, (…) spędziłem noc idealnie.” Apogeum romansu przypadło na okres od jesieni 1892 roku do wiosny roku 1894, wtedy nie był on dla dworu i stolicznej socjety jakąkolwiek tajemnicą. Mimo to na salonach zdania były podzielone – jedni udowadniali, iż była to klasyczna dworska intryga zatwierdzona przez Aleksandra III mająca na celu „wprowadzenie w życie” młodego carewicza. Inni widzieli w tym jedynie romantyczną przygodę następcy tronu.
Kres związkowi „Nika” i „Mali” położyła zgoda Mikołaja na poślubienie księżniczki heskiej Alicji, przyszłej carycy Aleksandry Fiodorownej. Bez wątpliwości zgoda ta wymuszona była przez parę carską, świadomą tego, jak poważny charakter przybiera romans ich syna i przyszłego rosyjskiego monarchy. Stanowił on bowiem potencjalną groźbę dla sukcesji tronu i powtórzenia się losu wielkiego księcia Konstantego Pawłowicza, który z miłości do Polki Joanny Grudzińskiej zrzekł się prawa do tronu. Sam Mikołaj był tego świadom, o czym „Mali” powiedział. Początkiem końca romansu było oficjalne ogłoszenie zaręczyn Mikołaja z księżniczką Alicją w kwietniu 1894 roku. Ostatni rok dla związku następcy tronu i tancerki był nader trudny dla obojga z nich, Mikołaj żył niekłamanym uczuciem do Krzesińskiej, a równolegle darzył uczuciem narzeczoną. Nie ukrywał tego przed Matyldą, której nieraz odczytywał zapisy ze swojego dziennika. Sprawę jeszcze bardziej utrudniała relacja „Nika” z rodzicami na tle samego wyboru narzeczonej, zmuszonej zresztą do przejścia na prawosławie w obliczu planowanego zamążpójścia. Kochankowie jeszcze chwilę korespondowali ze sobą, i jeżeli wierzyć Krzesińskiej, sukcesor tronu napisał jej, iż „(…) dni, jakie spędziłem z Tobą, pozostaną w mojej pamięci najbardziej promiennym wspomnieniem młodzieńczych lat.” Ostatnim epizodem było pożegnanie na pustej szosie, które nie mogło już niczego zmienić. Nie leżało to bowiem w ich mocy.
Rozstanie Krzesińskiej z carewiczem bynajmniej nie oznaczało złamania jej kariery artystycznej. Została pierwszą baleriną rosyjskiej stolicy, czego nie zawdzięczała protekcji, ale sile charakteru i woli oraz ciężkiej i mozolnej pracy. Pojawiała się na najsłynniejszych scenach Europy, występowała m.in. z Wacławem Niżyńskim w paryskim zespole Siergieja Diagilewa. Jej popis w tańcach klasycznych wraz z ojcem na scenie warszawskiego Teatru Wielkiego w 1895 roku spotkał się z aplauzem, jakiego nie doświadczyła choćby w stolicy imperium. Jednocześnie jednak zaczęła wrastać w środowisko Petersburga, zwłaszcza po śmierci Feliksa, pochowanego na Powązkach w 1905 roku. Wszelkie poczucie polskości zaczęło się w niej zacierać. Nie pozostała też samotna, u jej boku pozostał jeden z jej przyjaciół, wielki książę Siergiej Michaiłowicz. Ponoć to sam Mikołaj poprosił go o zatroszczenie się o Krzesińską, do końca monarchii zresztą cieszyła się jego dyskretną opieką. Do rewolucji niczego jej nie zabrakło, nowy adorator wybudował dla niej secesyjną willę w centrum Petersburga, a jej kolekcja kosztowności wciąż rosła. Z czasem związała się z młodszym od siebie wielkim księciem Andriejem Władimirowiczem, któremu urodziła syna.
Rewolucja lutowa przyniosła w przeciągu kilku zaledwie dni oszałamiające zmiany w życiu mieszkańców kończącego się Imperium Rosyjskiego i Krzesińska nie była wyjątkiem. Jej willę zajęła partia bolszewicka, przez kilka miesięcy urzędował w niej sam Lenin, a w jej suknie przystrajała się Aleksandra Kołłątaj, czerwona „apostołka wolnej miłości”. Przepadło wszystko, czego nie udało jej się uratować podczas zajmowania posiadłości przez czerwonych, przede wszystkim listy Mikołaja oraz jego zdjęcia z dedykacją. Wprawdzie organa Rządu Tymczasowego formalnie przywróciły artystce jej własność, ale realnie był to martwy zapis prawa, gdyż władza naczelna w Rosji między rewolucjami rzadko kiedy miała możliwość egzekwowania swojego autorytetu. Dlatego Matylda wraz z synem i z wielkim księciem Andriejem opuściła stolicę jeszcze przez przejęciem władzy przez bolszewików. Skierowali się do Kisłowodzka na południu kraju, gdzie doczekali nadejścia „białej” Armii Ochotniczej generała Denikina. Jej dawny przyjaciel, wielki książę Siergiej Michaiłowicz, został zamordowany przez bolszewików w lipcu 1918 roku w Ałapajewsku wraz z pięcioma innymi Romanowami. W chwili śmierci trzymał w ręce medalion z podobizną „Mali”. Niedługo potem jego los podzielił Mikołaj II wraz z całą rodziną.
Krzesińskiej udało się dotrzeć wraz z synem do Noworosyjska, skąd statkiem udali się do Konstantynopola, a stamtąd w 1920 roku do Francji, gdzie związała się z rosyjską diasporą artystyczną. By uzyskać środki do życia sprzedała willę na Lazurowym Wybrzeżu, podarowaną jej przed laty przez Andrieja Władimirowicza. Pozwoliło jej to kupić niewielki dom w Paryżu oraz otworzyć szkołę baletową. W 1921 roku w Cannes poślubiła wielkiego księcia, który oficjalnie usynowił urodzonego w 1902 roku Wowę – mimo wielu kochanków spośród rodziny Romanowów, Matylda utrzymywała, iż był on biologicznym synem właśnie Andrieja. W 1925 roku przeszła na prawosławie i przyjęła imię Maria, do końca swoich dni Krzesińska trwała przy domu Romanowów, okrutnie przerzedzonym przez terror bolszewickiej rewolucji. Ukoronowaniem tej wierności oraz rodzinnej legendy o polskim hrabiowskim pochodzeniu stało się nadanie jej przez wielkiego księcia Cyryla Władimirowicza, głowę domu Romanowów, tytułu książęcego oraz nazwiska Romanowska-Krasińska. To drugie spotkało się z głośnym protestem polskich środowisk szlacheckich, o czym dzisiaj już nikt adekwatnie nie pamięta.
Matylda Krzesińska odeszła w 1971 roku w wieku blisko 100 lat, w blasku sławy zasłużonej i wybitnej tancerki klasycznego baletu. Pochowano ją na podparyskim cmentarzu prawosławnym w Sainte-Geneviève-des-Bois jako Jaśnie Oświeconą Księżnę Marię Feliksowną Romanowską-Krasińską Razem z nią w mogile spoczywa jej mąż, wielki książę Andrzej Władimirowicz Romanow i ich syn – książę Władimir Andriejewicz Romanowski-Krasiński.