Lotniczy show odbył się tradycyjnie w pierwszy weekend sierpnia (3 – 4.08.2024). Na lotnisku Kętrzyn-Wilamowo (historyczne lotnisko byłej kwatery Adolfa Hitlera) akrobacje najlepszych pilotów zgromadziły tysiące widzów. Były korkociągi, mijanki z beczkami, pętle, gonitwy samolotów na niebie, samoloty ustawione w klucz, obroty w pionowym wznoszeniu się i wiele innych lotniczych konfiguracji. Nie zabrakło też widowiskowych skoków spadochronowych oraz lotów widokowych.
Zajrzeć do samolotu
– Przez 11 lat lataliśmy nad jeziorem Niegocin. Sceneria była tam bajkowa, ale w tym roku wróciliśmy z naszymi pokazami na lotnisko Wilamowo. To tu wszystko się zaczęło w 1999 r. od naszego pierwszego pikniku lotniczego – wspominał Stanisław Tołwiński (na zdjęciu obok) z Aeroklubu Krainy Jezior, pomysłodawca i organizator Mazury Air Show.
Przygotowania do pokazów trwały od jesieni. – Zależy nam na lotniczej edukacji. Podziwiamy z ziemi podniebne ewolucje, ale warto zajrzeć też do samolotu, porozmawiać z pilotami i zakochać się w lotnictwie, które mamy wtedy na wyciągnięcie ręki – przekonywał Stanisław Tołwiński.
Wychowany wśród pilotów
Od początku wielkim przyjacielem pokazów jest świetny pilot, dwukrotny premier i prezydent Litwy Rolandas Paksas. Na polskim niebie wykonywał akrobacje na samolocie Jak-50. Towarzyszyli mu członkowie zespołu akrobatycznego ANBO, który tworzą Robertas Noreika i Algimantas Žentelis. Podczas pokazów lotniczych umiejętności akrobacyjne zaprezentował też mistrz Polski Norbert Kasperek. Publiczność podziwiała ponadto pokaz niemieckiego zespołu Niebergall, który tworzą ojciec Ralf i syn Nico. Zaprezentował się historyczny TS-8 Bies. Produkowany w zakładach PZL, używany w lotnictwie polskim od 1957 roku do lat 70., głównie do szkolenia pilotów wojskowych. Przyleciał nim Jacek Sobolewski, który samolot przywrócił do latania po długiej i kosztownej serii remontów.
– Takie maszyny to moja wielka pasja. Tracę dla nich głowę – stwierdził Jacek Sobolewski, a to samo można powiedzieć o Jacku Maince. Ten zawodowy pilot, kapitan 787 Dreamliner w LOT Polish Airlines i kolekcjoner samolotów historycznych, na Mazury Air Show przyleciał T-6 Harvard 4M. Ten jednosilnikowy, dwumiejscowy samolot treningowy z okresu drugiej wojny światowej został zaprojektowany i był produkowany przez North American Aviation w latach 1938 – 1958. Używany m.in. przez US Air Force, US Navy, US Marines, RCAF i RAF.
T-6 Harvard 4M był samolotem treningowym stosowanym do wyszkolenia pilotów myśliwskich. Użycie bojowe Harvarda zaczęło się po drugiej wojnie światowej. Samolot był używany jako wsparcie dla wojsk naziemnych, m.in. w czasie konfliktów w Korei i Wietnamie.
Jacek Mainka: – Mój dziadek Ryszard Kwiatkowski był mechanikiem, obsługiwał samoloty w dywizjonach 303 i 308. Miłość do samolotów zawdzięczam właśnie jemu. Wychowywałem się wśród pilotów, kolegów dziadka. Ci ludzie ujęli mnie swoim podejściem do życia, wiedzą, kompetencjami. Chciałem być jak oni. Zostałem pilotem – wspomina.
Samoloty wojskowe nie doleciały
Pogoda dopisała, podniebne akrobacje skomentował Michał Andrachiewicz, a na uczestników Mazury Air Show czekało wiele atrakcji towarzyszących, m.in. konkurs na celność lądowania, warsztaty modelarskie dla dzieci, pokazy sprzętu wojskowego oraz testy dronów. Większość widzów była wniebowzięta, niektórzy narzekali jedynie na problemy z parkingiem i na to, iż na pokazie zabrakło samolotów wojskowych, choć ich udział w pikniku był na wiele tygodni przed wydarzeniem anonsowany przez organizatorów. Miały zaprezentować się samoloty: MiG 29, Hercules L-130, M-346 Bielik, M-28 Bryza i śmigłowce AW-101, AW-149. Żadnej z wymienionych maszyn na lotnisku w Kętrzynie nie zobaczyliśmy, a wpływ na to miała lipcowa katastrofa M-346 Bielik na lotnisku Babie Doły.
Wydarzenie zrealizowano w partnerstwie z Samorządem Województwa Warmińsko- Mazurskiego. Tygodnik ANGORA był partnerem medialnym Mazury Air Show.