Kilka miesięcy po wybuchu wojny po raz pierwszy usłyszałam, iż trzeba jak najszybciej wyciągnąć wnioski z działania ukraińskich medyków. To zdanie powtarzane było na każdej konferencji dotyczącej wojskowej służby zdrowia przez kolejne trzy lata. O tym, co już udało się zrobić i nad czym należy jeszcze pracować piszemy w październikowym numerze „Polski Zbrojnej”.
Polskie wojska spędziły niemal dwie dekady na misjach w Afganistanie, z których wyszły bogatsze o wiedzę i umiejętności praktycznie w każdej dziedzinie wojskowości. Szczególnie można to było zaobserwować w medycynie pola walki. Wprowadzono m.in. sprawdzony na misjach system zabezpieczenia medycznego, zgodnie z którym ranny żołnierz musi jak najszybciej trafić pod opiekę wykwalifikowanego personelu. Przestrzegano zasady tzw. złotej godziny, bo tyle czasu zwykle zajmował transport poszkodowanego z pola walki do szpitala, a w przypadku sił specjalnych mówiło się choćby o ewakuacji trwającej 40 minut. Wypracowane przed laty rozwiązania procentują w armii do dziś i przez cały czas są obowiązującym w NATO standardem postępowania. Niestety, w 2022 r., kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, przekonaliśmy się, iż algorytmy działania przyjęte w Sojuszu nie sprawdzają się podczas działań na ukraińskim froncie. Problemy z zabezpieczeniem medycznym pododdziałów, brak ratowników i lekarzy, przedłużająca się ewakuacja rannych i ataki na personel medyczny, stały się bowiem w Ukrainie codziennością.
Kilka miesięcy po wybuchu wojny po raz pierwszy usłyszałam, iż trzeba jak najszybciej wyciągnąć wnioski z tego, co dzieje się na froncie. To zdanie powtarzane było na każdej konferencji dotyczącej wojskowej służby zdrowia przez kolejne trzy lata. I choć wiele w temacie zaczęło się już zmieniać, to specjaliści przez cały czas biją na alarm, mówiąc iż wojskowa służba zdrowia potrzebuje reform. I właśnie dlatego w najnowszym numerze Polski Zbrojnej szczególnie akcentujemy tematy dotyczące medycyny. Podejmujemy m.in. temat integracji cywilnych i wojskowych medyków, stworzenia skutecznych procedur współdziałania obu środowisk i wspólnego dla nich systemu szkoleń. Przykładów na to, iż system powinien być spójny przecież nie brakuje. Wystarczy wspomnieć pandemię Covid-19, kiedy to cywilny system ochrony zdrowia przy na nagłym wzroście potrzebujących był niewystarczający. Ale to działa w obie strony. W razie konfliktu zbrojnego medycyna wojskowa bez wsparcia tej cywilnej nie będzie w stanie sama skutecznie leczyć ani rannych żołnierzy, ani cywili.