— Nigdy nie mówił o sobie, nie dało się z niego nic wyciągnąć. Ukrywał choćby imię swojej partnerki, ba, choćby to, gdzie mieszka — tak o Tomaszu Szmydtcie mówi jeden z jego znajomych, który miał z nim kontakt przed majowym weekendem. Podkreśla, iż sędzia zawsze był bardzo proukraiński, dlatego wybór Białorusi jako miejsca poszukiwania azylu jest dla niego kompletnie niezrozumiały, nie do wytłumaczenia.