Po 2022 roku kraje z rozwiniętym przemysłem zbrojeniowym, takie jak Niemcy, Francja czy Włochy, stwierdziły, iż zrobią na wojnie dobry biznes. Nie ma prawdziwego myślenia o bezpieczeństwie, mówi w rozmowie z redaktorką naczelną EURACTIV.pl Karoliną Zbytniewską Michał Dworczyk, wiceprzewodniczący Komisji Bezpieczeństwa i Obrony (SEDE) w Parlamencie Europejskim.
Karolina Zbytniewska, EURACTIV.pl: Czym się zajmuje komisja SEDE i jakie ma Pan cele strategiczne w ramach tej komisji?
Michał Dworczyk: SEDE dopiero w tej kadencji została samodzielną komisją. Wcześniej była to podkomisja Komisji Spraw Zagranicznych. Ze względu na wzrost roli bezpieczeństwa i obronności po 2022 roku Parlament uznał, iż SEDE powinna stać się oddzielną komisją. Ukonstytuowała się niedługo przed wakacjami. Przez to, iż wcześniej nie funkcjonowała w takiej formule, dopiero za rok czy dwa będziemy mogli podsumować owoce naszej pracy.
Warto podkreślić, iż sprawa nie jest do końca jednoznaczna. Temat obronności wykracza poza unijne traktaty i do 2022 roku był jasny podział – bezpieczeństwem zajmowało się NATO. Po lutym 2022 roku, po pełnoskalowym ataku Rosji na Ukrainę, to się zmieniło. W obszar ten wkroczyły Komisja Europejska i Parlament wkroczył w ten obszar, proponując kolejne rozwiązania.
Pozostają jednak wątpliwości, czy pewne propozycje nie są pozatraktatowe – próba przejmowania kompetencji z państw i przenoszenia ich na poziom unijny jest niezgodna z podpisanymi traktatami. Z mojego punktu widzenia jest to również niebezpieczne ze względu na bezpieczeństwo naszego kraju.
Dlaczego niebezpieczne?
Wojna na Ukrainie pokazała, iż poszczególne kraje mają rzeczywiste narzędzia do prowadzenia realnej polityki w obszarze bezpieczeństwa, a kraje flanki wschodniej – szczególnie Polska – są narażone na niekorzystne konsekwencje destabilizacji i muszą mieć te narzędzia w swoich rękach.
Gdyby nie polski rząd i minister obrony narodowej podejmowali decyzję w 2022 roku, nie wiadomo, jak potoczyłby się pierwszy okres konfliktu między Rosją a Ukrainą. Polska była praktycznie jedynym dużym krajem w UE, który jednoznacznie od pierwszego dnia mówił: trzeba Ukrainie pomóc, trzeba nałożyć sankcje na Rosję. Przypomnę, iż Niemcy w pierwszym okresie nie chciały choćby odciąć Rosji od systemu SWIFT**.
Kompetencje związane z bezpieczeństwem absolutnie powinny pozostać w krajach członkowskich. Moją rolę postrzegam jako powstrzymywanie negatywnych pomysłów przekazywania kompetencji do Komisji czy innych organów UE.
Czy podniesienie rangi SEDE do roli komisji zabiera Polsce kompetencje w zakresie bezpieczeństwa?
Nie, utworzenie komisji nie odbiera nikomu kompetencji, ale jest wyraźnym krokiem, iż UE chce podejmować konkretne działania w tym obszarze. Część z tych działań trzeba pozytywnie ocenić, część negatywnie. Powodem, dla którego zgodziłem się objąć tę funkcję, jest wspieranie działań korzystnych dla państw wschodniej flanki NATO i blokowanie projektów groźnych dla takich państw jak Polska.
Przykładem dobrego działania jest przyjęcie rozwiązań upraszczających inwestycje w przemysł zbrojeniowy. jeżeli jesienią wejdą w życie, bardzo skrócą proces inwestycji – choćby do trzech miesięcy może skrócić czas na uzyskanie wszystkich zgód potrzebnych do budowy fabryki amunicji.
Najgorszym pomysłem pomysłem jest autonomia obronna UE i proponowanie rozwiązań konkurencyjnych względem NATO. UE nie ma żadnych narzędzi – prawdziwą siłę ma NATO. Trzeba otwarcie powiedzieć: prawdziwą siłę i zdolności mają Amerykanie. Bez ich zgody nie ma dalekiego rozpoznania, nie ma możliwości głębokich uderzeń na teren potencjalnego przeciwnika. Kraje unijne nie posiadają takich zdolności wojskowych jak Stany Zjednoczone. Nie powinniśmy osłabiać Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Czy nie jest to przejawem postrzegania, iż musimy się zawsze oglądać na Stany Zjednoczone?
Nie, chodzi mi o coś innego. Europa przez lata „jechała na gapę”, wykorzystując USA, które gwarantowały obronę, a samemu skupiając się na różnych, często nietrafionych projektach politycznych.
Dzisiaj ponosimy konsekwencje. Nie mamy żadnej lądowej armii gotowej do odparcia potencjalnego ataku. Przemysł zbrojeniowy w całej Europie jest rozłożony na łopatki w porównaniu do rosyjskiego.
Podam przykład z amunicją: Rosjanie produkują miesięcznie 200 tysięcy sztuk amunicji wielkokalibrowej. My jako Polska osiągniemy takie zdolności za trzy lata – choć to nieprawda, bo się nie uda – ale nie w skali miesiąca, a roku.
Po 2022 roku część państw z rozwiniętym przemysłem zbrojeniowym stwierdziła, iż zrobi na tym dobry biznes. Myślę o Niemcach, Francji, trochę o Włoszech. Wystarczy prześledzić rozwój inwestycji Rheinmetallu, żeby zobaczyć, jak biznes się rozwija.
Ale nie ma myślenia o prawdziwym bezpieczeństwie – o tym, iż kraje wschodniej flanki powinny mieć zabezpieczoną autonomię produkcji środków bojowych. Myśli się tylko o zarabianiu pieniędzy.
Czy takie instrumenty jak SAFE* nie mają priorytetu dla przedsiębiorstw zlokalizowanych w UE?
Instrument SAFE opracowano tak, żeby część pieniędzy wydać w przemyśle zbrojeniowym niemieckim i francuskim, a nie po to, żeby zbudować własny przemysł. Oczywiście skorzystamy, ale mógł być znacznie lepszy, gdyby rozwijał polski przemysł zlokalizowany w Polsce.
Przykład Ukrainy pokazał, iż jeżeli kraj nie ma zbudowanego przemysłu obronnego, jest zdany na łaskę sojuszników. Ukraina po zniszczeniu swoich fabryk stała się całkowicie uzależniona od dostaw z zagranicy. Instrumenty są tak skonstruowane, iż promują duże koncerny zbrojeniowe, a nie tworzenie nowych fabryk. Mają priorytet dla niektórych państw i przedsiębiorstw.
Jak wpływać na te strukturalne nierówności?
Najwięksi gracze w UE – Niemcy i Francja – myślą przede wszystkim o swoim przemyśle, bezpieczeństwie, interesach. To jest zrozumiałe. My też tak myślimy, bo każdy kraj powinien.
Problem w tym, iż siła oddziaływania dużych państw jest o wiele większa. To, co kiedyś było fundamentem Unii Europejskiej – solidarność – dzisiaj jest rozumiana opacznie i nie ma nic wspólnego z tym, jak wyglądało to przy powstawaniu Unii Europejskiej.
Jako polscy politycy powinniśmy dbać o to, żeby pod hasłami europejskiej solidarności nie powstawały narzędzia osłabiające nasze bezpieczeństwo. To my leżymy na wschodniej flance NATO, mamy granice z Rosją i Białorusią, jesteśmy najbardziej narażeni.
Kiedy składałem propozycje do instrumentu EDIP wspierającego rozbudowę przemysłu – półtora miliarda euro, śmieszne pieniądze – składałem poprawki, żeby kraje najbardziej narażone na uderzenie Rosji miały preferencje. Żadna nie została zaakceptowana.
Kto je odrzucał? Solidarnie parlamentarzyści z Francji i Niemiec, nieważne jakie partie reprezentują, bo dbają o swój przemysł zbrojeniowy.
Czy jako wiceprzewodniczący komisji SEDE może Pan wpływać na te nierówności?
Komisja SEDE daje parlamentarzystom z Polski i państw wschodniej flanki możliwości przekonywania kolegów z państw starej Unii. Jestem nowym posłem – mam roczne doświadczenie. Czasem się udaje, ale zwykle nie wszystko.
Możliwości kończą się, gdy wchodzi twarda gra o interesy, pieniądze, korzyści dla biznesu. Wtedy duże kraje grają bezwzględnie i nie oglądają się na interesy mniejszych. Solidarność Europejska wielokrotnie okazywała się mitem.
Z czego jeszcze brakuje Polsce, aby mieć polityczną siłę?
Ostatnie prognozy agencji ratingowych zmieniły na negatywną ocenę rozwoju polskiej gospodarki. jeżeli chodzi o siłę naszego premiera opisywanego jako wpływowy w UE, to mogliśmy obserwować historię z umową Mercosur, która będzie miała fatalne skutki dla polskiego rolnictwa.
Donald Tusk mimo wcześniejszych obietnic nie załatwił w tej sprawie dosłownie nic. Obiecywał zablokować umowę dla dobra polskich rolników. Wszystko wskazuje na to, iż umowa zostanie przyjęta ze złymi konsekwencjami.
Widziałem wyliczenia Komisji Europejskiej, iż blisko 90 proc. korzyści z tej umowy odniesie przemysł – motoryzacyjny i inne gałęzie – zlokalizowane przede wszystkim w Niemczech.
Co zrobić, aby mieć więcej do powiedzenia?
Przede wszystkim na poziomie szefów rządów – szef polskiego rządu powinien być asertywny i kierować się polskim interesem. Umiejętność zbudowania większości blokującej to rola rządu, premiera, a nie posłów w Parlamencie Europejskim. Tutaj tych możliwości blokowania po prostu nie ma.
* SAFE (Instrument na rzecz Zwiększenia Bezpieczeństwa Europy) – nowy instrument finansowy, którego celem jest szybkie zwiększenie inwestycji w europejskie zdolności obronne poprzez udostępnienie 150 mld euro w formie pożyczek na wspólne zamówienia. Jak poinformowała Komisja Europejska, Polska ma być największym beneficjentem tego instrumentu.
** SWIFT (Stowarzyszenie na rzecz Światowej Międzybankowej Telekomunikacji Finansowej) – system płatności używany do rozliczania transakcji finansowych poprzez transfer wartości pieniężnych.