Tragedia Górnośląska. Modlitwa za ofiary i oprawców
Tragedia Górnośląska – druga połowa stycznia do czas szczególnej pamięci o tych cywilach, którzy doznali cierpień, a często i śmierci z rąk żołnierzy Armii Czerwonej w czasie przejścia frontu w roku 1945. W Chrząstowicach upamiętnienie rozpoczęło się od mszy św. w języku niemieckim w kościele parafialnym. Przewodniczył jej ks. Piotr Kondziela, emerytowany proboszcz parafii Opole-Sławice.
Następnie członkowie mniejszości pod przewodnictwem jej lidera Rafała Bartka przenieśli się na miejscowy cmentarz. Tu modlono się – po niemiecku i po polsku – za cywilne ofiary tamtego czasu. Za mieszkańców, którzy zginęli z dala od domu. Za niemieckich żołnierzy, którzy polegli w czasie walk o Chrząstowice i spoczywają w zbiorowych mogiłach. A także za sprawców Tragedii Górnośląskiej. Nie zapomniano też o pamięci o tych, którzy w tej chwili doświadczają wojny na Ukrainie, prosząc Boga o nastanie pokoju. Na koniec uczestnicy odśpiewali żałobną pieśń „Ich hatte einen Kameraden” (Miałem przyjaciela).
– Wiemy dobrze, jaki przebieg miała Tragedia Górnośląska w Chrząstowicach – mówi Krzysztof Warzecha, przewodniczący zarządu powiatowego TSKN i Rady Gminy Chrząstowice. – Opisał je pan Józef Duda, założyciel i wieloletni przewodniczący naszego DFK. Miał wtedy 16 lat, był więc naocznym świadkiem. W Chrząstowicach, gdzie były magazyny żywnościowe, miały miejsce ciężkie walki. Śladem po nich są dwie żołnierskie mogiły, w których spoczywa 25 osób, które nie są z naszej miejscowości, ale tu zginęły. W 2007 roku odwiedzili to miejsce wnuk i syn jednego z tych żołnierzy. W 2010 roku – z inicjatywy panów Dudy i Ciolka – na grobach stanęły tablice z nazwiskami.
– Cierpienia ludności cywilnej były w Chrząstowicach podobne jak na całym Śląsku – dodaje pan Warzecha. – Z rąk sowieckich żołnierzy ginęli nasi mieszkańcy, kobiety doświadczały aktów przemocy. Ponieważ Rosjanie stracili tu kilka czołgów, wsi groziło spalenie, a mieszkańcom wysiedlenie do obozu. Zapobiegł temu ówczesny proboszcz, ks. Johannes Lebok. Uprosił sowieckiego dowódcę, niemieckiego komunistę, by nie stosował zbiorowej odpowiedzialności.
Muzyczna oprawa w Gogolinie
W Gogolinie ks. prof. Joachim Piecuch odprawił mszę św. za ofiary. Członkowie mniejszości niemieckiej modlili się za ofiary zbrodni żołnierzy sowieckich. Oraz za poległych na I i II wojnie światowej mieszkańców tej miejscowości. Jak co roku DFK Gogolin zadbało o muzyczną oprawę uroczystości. Zabrzmiały dźwięki skrzypiec, trąbki, werbla i organów.
Po mszy św. uczestnicy udali się pod tablicę naprzeciw kościoła nieopodal miejsca tragedii z 29 stycznia 1945. Wspólnie z ks. Aleksandrem Sydorem oraz ks. Joachimem Piecuchem odmówili tam wspólnie modlitwy. Wieniec w imieniu Koła DFK w miejscu upamiętnienia złożył przewodniczący Krystian Polański. I tu zabrzmiały pieśni „Näher mein Gott zu dir” (Być bliżej ciebie chcę) oraz „Ich hatte einen Kammeraden”.