Mowa nienawiści w Szkocji, zaimki grozy i pytanie czy J.K. Rowling pójdzie siedzieć?

kayaszu.pl 1 tydzień temu

Przeczytałam artykuł naukowy dr Magdaleny Grzyb o ustawie o mówie nienawiści w Szkocji i włos zjeżył mi się na głowie ( na nogach i pod pachami zresztą też). Dlaczego? A to dlatego, iż Szkocja oficjalnie dołączyła do ideologicznej cenzury. Wczytując się w ustawę trudno nie odnieść wrażenia, iż zaczyna być w Europie dość dystopijnie.

Szkocka cenzura

Artykuł rozpoczyna się analizą kontrowersji wokół nowej szkockiej ustawy Hate Crime and Public Order Act, która weszła w życie w 2024 roku. Autorka — dr Magdalena Grzyb, wyjaśnia pojęcie mowy nienawiści, które w kontekście tej ustawy obejmuje szeroką gamę zachowań, od fizycznych aktów przemocy po słowne wyrażenia uprzedzeń wobec chronionych grup społecznych. Wśród tych grup znajdują się m.in. osoby z różnym wiekiem, niepełnosprawnościami, różnicami rasowymi, religijnymi, seksualnymi oraz tożsamością płciową. Rozszerzenie katalogu cech chronionych wywołało liczne obawy o możliwe naruszenia wolności słowa i ryzyko nadmiernej kryminalizacji wypowiedzi.

W artykule opisano kontrowersyjną wymianę zdań między J.K. Rowling a transpłciową osobą płci męskiej — Indią Willoughby, która miała miejsce w marcu 2024 roku na platformie Twitter/X. Rowling, komentując kwestię szatni wyłącznie dla kobiet, stwierdziła, iż India, która urodziła się mężczyzną, jest „mężczyzną rozkoszującym się mizoginicznym odgrywaniem tego, co jego zdaniem oznacza bycie kobietą”. Dodała także, iż „India nie stał się kobietą”, ale odgrywa fantazję o kobiecości. Willoughby, czując się urażony, zgłosił sprawę do policji, twierdząc, iż Rowling popełniła przestępstwo z nienawiści, ponieważ prawnie jest on kobietą.

Policja w hrabstwie Northumbria odmówiła ścigania sprawy, stwierdzając, iż wypowiedzi Rowling nie spełniają progu karalności, ale zarejestrowała ten incydent jako tzw. „nieprzestępny incydent nienawiści” (NCHI).

Ściganie za myśli i słowa

W artykule zwraca się uwagę na brak empirycznych dowodów, które potwierdzałyby skuteczność rejestrowania tzw. „nieprzestępnych aktów nienawiści” (NCHI) w zapobieganiu eskalacji przestępstw z nienawiści. Autorka podkreśla, iż policja szkocka oraz inne brytyjskie jednostki nie były w stanie dostarczyć przykładów przypadków, w których rejestrowanie NCHI zapobiegłoby przestępstwom. W rzeczywistości liczba przestępstw z nienawiści wzrosła, co może sugerować, iż system nadmiernie skupia się na kontrolowaniu legalnych wypowiedzi, co prowadzi do stygmatyzacji ludzi za ich opinie, a nie realne czyny.

Na podstawie analizy dokumentu można mieć „dejavu” komunistycznej cenzury w Polsce. Choć sytuacja wygląda inaczej, to jednak przypomina wstęp do powrotu do kontrolowania myśli, dziś po prostu przekształconego na elegancko brzmiącą walkę z „mową nienawiści”. Co najbardziej przerażające podobne zmiany planowane są w Polsce, co odbywa się praktycznie bez debaty w opinii publicznej.

Macie mowę nienawiści – na otarcie łez aktywiści

Łatwo odnieść wrażenie, iż po prostu koalicja rządząca musi przepchnąć coś dla aktywistów, żeby nie było, iż nic nie robią dla mniejszości seksualnych, więc przepchnie to. Ochłap, którym tęczowi aktywiści będą musieli się zadowolić, pisząc płaczliwe listy z donosami do prokuratury na „niegrzeczne TERFy” i innych „twitterowych fobów”. Dla PO zmiany prawne w stronę związków partnerskich są zbyt skomplikowane, ustawa o zmianie płci zbyt kontrowersyjna, to pewnie stwierdzili, iż chociaż dadzą tęczystom oręż do walki z ich krytykami. Bo tak to w praktyce będzie używane.

Zastanówmy się, co to adekwatnie oznacza – mowa nienawiści? Mowa, która znieważa, daje ujście nienawiści albo ją wyzwala? Jak ja określić? Kto będzie mierzyć nienawiść? Kto obiektywnie zbada skutki? Nie do końca wiadomo. Jak podkreśla dr Grzyb w swoim tekście kiedyś ustawy chroniące przezd nienawiścią dotyczyły głównie kwestii rasowych i etnicznych. Mając w pamięci piekło II wojny światowej wprowadzono takie zapisy, które miały chronić ludzi, przed napięciami na tle narodowości i rasy. Teraz idzie się dalej, pod specjalną ochronę podłącza się uczucia płciowe osób mających trans tożsamości lub fetysze seksualne. Jedynym słowem wpisuje się w zakres rzeczy chronionych przepisami uczucia. Na tej podstawie używanie nieodpowiednich zaimków wobec takich osób, to znaczy niezgodnych z tym jak ktoś się aktualnie czuje, może skutkować więzieniem.

Mowa tu o ustawie, która choć formalnie ma chronić osoby z mniejszości przed nienawiścią, to de facto grozi wtrąceniem kogoś do więzienia za niewłaściwie dobrane słowa.

Używanie zaimków jak strzelanie

No bo przecież, wytrenowani szantażem samobójczym tych środowisk, wszyscy już wiemy, iż zaimki to dziś sprawa życia i śmierci! Powiedzienie do mężczyzny per „on” to gorzej niż powiedzieć do księdza, „proszę pana”. Ujma na godności i honorze to nic, wobec histerii, iż jest to jest czysty zamach na życie, zwłaszcza jeżeli akurat ów mężczyzna utożsamia się jako kobieta czy osoba bezpłciowa (cokolwiek to znaczy). Słowa wskazujące na czyjąś płeć mają potencjał być bronią masowego rażenia, a w USA aktywiści krzyczą już o, wymyślonym na potrzeby narracji, ludobójstwie osób trans. Tak, proszę Państwa, mamy w rękach, to znaczy w ustach, a dokładniej na językach — broń niezwykłej klasy i jest to zaimek. Stwierdzenie biologicznych faktów też się liczy!

Aż chciałoby się zapytać: jak to możliwe, iż naród z tak wyrafinowanym poczuciem humoru, jak Szkoci, dał się wplątać w tak sztywne cenzorskie myślenie i prawną pułapkę poprawności politycznej. Wygląda na to, iż szkocka wersja „Czarnej Księgi” cenzury z czasów PRL-u zyskała współczesny, bardziej wyrafinowany sznyt mieniący się w kolorze tęczy. Niestety niedługo może nas to czekać w Polsce. Środowiska prawnicze i polityczny establishment wydają się zaczadzeni wizją podlizania tęczowym elitkom.

Myślozbrodnia zaimkozbrodnia i przyszłość współczesnej dystopii


Rzecz w tym, iż znowu wracamy do żywcem wyjętych z dystopii Orwellowskich myślozbrodni. Czy czeka nas w przyszłości skanowanie wiadomości w komunikatorach, wychwytywanie słów kluczowych przez wszechobecne aplikacje, a może wszczepiane do mózgu czipy mające na celu pilnować, żebyśmy przypadkiem nie pomyśleli zakazanej rzeczy? Np. iż ten czy tamten trans jest takiej, a nie innej płci biologicznej i tożsamość jej nie zmieni.?

Czy pamięta ktoś czasy komuny, kiedy wypowiedzenie czegoś niewłaściwego w towarzystwie mogło sprowadzić na człowieka ogromne, kosztujące dosłownie wszystko, kłopoty? Jeden donos do partii i byłoby po Tobie. Teraz, w XXI wieku, znów słowa mogą nas kosztować wszystko, choćby wolność, ale zamiast wywiadów bezpieki, mamy w szkockiej ustawie o mówie nienawiści funkcjonariusza poprawności, tzw. „rozsądną osobę”, która oceni, czy nasze poglądy nie zagrażają czyimś uczuciom. Policjant – nowy arbiter poprawności, oduczony logicznego myślenia, a wyszkolony w sztuce ideologicznej tresury – będzie teraz oceniał, czy zaimki, którymi się posługujemy, są na tyle „neutralne”, żebyśmy nie skończyli przed sądem, a potem w więzieniu.

Niby wciąż liberalizm, ale już nie wolność słowa, a kontrola zaimkowa, nie wolność sumienia, a ślepa wiara, nie wolność artystyczna i swobodna ekspresja, ale wyważanie słów i autocenzura. To jest współczesna wersja komuny, jeżeli lewica doszłaby do władzy to gotowi byliby odłączać prąd i wodę wszystkim niepokornym wobec woke autorytarnej kontroli.

Różnica polega na tym, iż zamiast oficjalnych, centralnych urzędów kontroli i oficjalnych cenzorów, mamy akty prawne udające coś innego, ale pełne terminów tak elastycznych, iż ich interpretacja staje się narzędziem w rękach tych, którzy wyznaczają, co jest „dobrem”, a co „złem”. Współczesna „Ustawa o mowie nienawiści” brzmi jak manifest ochrony słabszych, ale w rzeczywistości, jest to kolejny krok ku tresowaniu obywateli do autoocenzury i tworzeniu narzędzi prawnych do politycznych represji.

Czy uda się z tym walczyć? W dobie wszechobecnej cyfryzacji, inwigilacji internetu i uzależnienia zwykłych obywateli przez serwisy społecznościowe? Zamiast władzy, cenzurują nas już od dawna „zasady społeczności” tj. poprawności politycznej, które zostają arbitralnie wprowadzane w aplikacjach, z których korzystamy, a w których toczy się debata publiczna. Cenzura tak naprawdę już działa. Sądy kapturowe składające się z samozwańczych inkluzytorów już wydają wyroki. Ostracyzm na lewicy kwitnie jako forma towarzyskiej kontroli.

Tęczowa księga zakazanych słów, w służbie braku wolności

Zmiany prawne w Szkocji, które nadchodzą też u nas, wydają się być tylko bardziej wyrafinowaną formą starego reżimu, który zresztą finalnie dąży do usankcjonowania swojego autorytaryzmu. Zakazana księga słów zakodowana dziś jest w tęczowych barwach.

Kto by pomyślał, iż walka o wolność do życia po swojemu, umiłowanie indywidualizmu i miłość do wolności i liberalnych wartości skończy się narzuceniem tak dystopijnycj restrykcji. Witamy w Nowym Wspaniałym Świecie. jeżeli wciąż nie wierzysz w zmiennopłciowość prawdopodobnie nie dostałeś jeszcze dośc w skórę lub nie przepisano Ci jeszcze odpowiedniej dawki otępiających leków. Góra to dół, pamiętaj i nie obrażaj ludzi z zaburzeniem rozróżniania kierunków!

Orwell by chyba sam tego nie wymyślił, ale cenzor z PRL-u byłby prawdopodobnie dumny. Zawsze chodziło o kontrolę, tylko teraz udajemy, iż robimy to w imię dobra mniejszości. Omamieni czczeniem seksualnych odmienności, zapomnieliśmy o podstawach naszego demokratycznego, liberalnego społeczeństwa jakim jest wolność słowa, wolność wyznania lub jego braku i swobodne prowadzenie debaty na ważne tematy.

Blog powstaje dzięki Waszemu wsparciu.

Jeśli chcesz wesprzeć mój niezależny głos w debacie możesz postawić mi symbolicznie kawę. Możesz zrobić to jednorazowo na Suppi bądź zdecydować się na najbardziej stabilną dla mnie formę wsparcia i ustawić stały przelew dla mnie przez Patronite.

↔️☕Suppi

🔂🍧Patronite


Zachęcam do wyrażania poparcia w ten sposób, ponieważ występując przeciwko poprawności politycznej i modnym bzdurom jestem regularnie oczerniana, co skutkuje ostracyzowaniem i poddawaniem dużej presji, a finansować swoje działania mogę tylko swoją własną pracą i oddolnie dzięki wsparcia niezależnych darczyńców.

Idź do oryginalnego materiału