

Trzy dni, które zmieniły wszystko. Wszystko zaczęło się w piątek od skandalu dyplomatycznego w Białym Domu, kiedy prezydent USA Donald Trump publicznie skonfrontował się z ukraińskim prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i postawił ultimatum: albo wynegocjowane rozwiązanie z Rosją, albo koniec pomocy USA. Oświadczenie było szokiem nie tylko dla Ukrainy, ale dla całej Europy.
Brytyjski premier Keir Starmer natychmiast zebrał ważnych przywódców państw i organizacji — nazwał ich „koalicją chętnych” — na spotkanie w Londynie w niedzielę. Celem stało się opracowanie planu pokojowego dla Ukrainy, który zadowoli również Trumpa. Gdyby amerykański prezydent spełnił swoją groźbę, Europa stanęłaby w obliczu przepaści polityki obronnej. Wydaje się jednak, iż szczyt nie przyniósł żadnego zaufania. Centralne pytanie, które teraz się pojawia, jest równie proste, co groźne: czy Europa może obronić Ukrainę i siebie w sytuacji kryzysowej?
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała w niedzielę wieczorem: „musimy przygotować się na najgorsze”. Podkreśliła, iż nadszedł czas, aby się uzbroić. Starmer i premier Włoch Giorgia Meloni podkreślili po szczycie, iż chcą kontynuować ścisłą współpracę z USA. przez cały czas jednak nie jest jasne, czy Trump podziela to stanowisko.
Oczywiste jest jednak, iż gdyby Waszyngton faktycznie wycofał się z wojny w Ukrainie, byłby to nie tylko poważny cios dla Kijowa, ale także dla całej europejskiej architektury bezpieczeństwa. Bez amerykańskiego parasola obronnego kontynent musiałby z dnia na dzień dorosnąć pod względem polityki obronnej — zadanie, do którego Europa nie jest w tej chwili przygotowana ani militarnie, ani politycznie.
Uzależnieni od Waszyngtonu
Od 2022 r. USA dostarczyły Ukrainie broń o wartości ponad 75 mld dol. (300 mld zł), w tym wyrzutnie rakietowe HIMARS, systemy obrony powietrznej Patriot i nowoczesne czołgi. Bez ciągłych dostaw systemy te stopniowo zawodzą z powodu braku amunicji, części zamiennych i konserwacji. Utrata amerykańskich informacji wywiadowczych, które są niezbędne dla obrony Ukrainy, byłaby równie poważna. Kijów jest również uzależniony gospodarczo od Waszyngtonu — koniec pomocy USA mógłby pogrążyć Ukrainę w głębokim kryzysie finansowym.
Europa musiałaby to wszystko zastąpić — i to szybko.
Dobra wiadomość: byłoby to wykonalne. Zła wiadomość jest taka, iż doprowadziłoby to Europę do granic jej możliwości finansowych, politycznych i militarnych. Badanie przeprowadzone przez Instytut Gospodarki Światowej w Kilonii pokazuje, iż UE musiałaby zwiększyć swoje wydatki na obronę o 250 mld euro (1 bln zł) rocznie, aby zrekompensować wkład USA.
Głównym problemem jest produkcja wojskowa. Europa musiałaby dostarczyć co najmniej 1,4 tys. czołgów, 2 tys. bojowych wozów piechoty i 700 systemów artyleryjskich w najkrótszym możliwym czasie — oraz znacznie zwiększyć produkcję dronów i amunicji. Jednocześnie liczba żołnierzy musiałaby zostać zwiększona o co najmniej 300 tys. Dla przykładu: Niemcy mają w tej chwili 260 tys. żołnierzy.
Europa chowa głowę w piasek
Jeszcze większym problemem jest brak koordynacji wojskowej. Podczas gdy Stany Zjednoczone mają centralnie kontrolowaną armię, Europa jest podzielona na 29 narodowych sił zbrojnych. Bez ściślejszej współpracy, na przykład poprzez europejską armię lub wspólne zamówienia, potężna obrona może zawieść.
Wydarzenia ostatnich dni pokazały, iż Europa musi dostosować się do nowej rzeczywistości bezpieczeństwa. jeżeli Europejczycy przez cały czas będą polegać na amerykańskiej gwarancji ochrony, która może zostać w każdej chwili wycofana, to staną się podatni na szantaż.
Starmer widzi to inaczej: USA były niezawodne przez wiele dziesięcioleci i przez cały czas będą — podkreślił w niedzielę. „Nie zgadzam się, iż USA są postrzegane jako niewiarygodny sojusznik” — dodał. Jego wypowiedź pokazuje: Europa wciąż chowa głowę w piasek.
Alternatywą jest pokaz siły w zakresie polityki bezpieczeństwa: wyższe wydatki na obronę, ściślejsza kooperacja wojskowa i drastyczne wzmocnienie własnych zdolności przemysłowych. „Nasze własne bezpieczeństwo zależy od bezpieczeństwa Europy” — stwierdził brytyjski premier. W niedzielę w Londynie nie padły jednak żadne konkretne propozycje. Starmer jedynie obiecał Ukrainie kolejne 1,6 mld funtów (8 mld zł) na rakiety obronne — w sumie 5 tys. sztuk.
Pytanie brzmi, czy Europa wyciągnie adekwatne wnioski z tego kryzysu: czy w końcu opracuje niezależną strategię obronną — czy też pozostanie zależna od partnera, który już dawno przestał być wiarygodny?