Zbliża się data otwarcia mykwy w Chmielniku. Łaźnia żydowska wraz z towarzyszącą jej infrastrukturą zostanie udostępniona dla turystów latem tego roku. Przez dekady była zasypana, ujrzała światło dzienne za sprawą kieleckiego przedsiębiorcy, Mariana Zwolskiego. Teraz odkrywa on kolejną historię, ukrytą w podziemiach Chmielnika.
Mykwa to zbiornik z bieżącą wodą. Służyła żydowskim mieszkańcom Chmielnika do rytualnych obmywań. Zarządzał nią religijny Żyd, Szmul Mappa. Po wojnie została zasypana, a w lokalu nad łaźnią była prowadzona różna działalność. Teraz będzie restauracja. Jak powiedział Marian Zwolski, choć były róże pomysły, będzie nosiła nazwę „Nad źródłem”.
– Bo te źródła są i one nie zaginą. Źródło to życie i tu takie życie chcę stworzyć, żeby to służyło potomnym. Może ktoś podziękuje za ten wysiłek, który tutaj razem z żoną wkładamy jeżeli chodzi o nasze siły, zdrowie, ale także finanse. Cieszę się, iż mogę coś zrobić dla społeczeństwa – podkreślił.

Od zasłyszanej historii po odkrycie łaźni
Rodzina Mariana Zwolskiego pochodzi z Chmielnika. O istnieniu mykwy opowiadał brat jego ojca.
– Przedwojenny Chmielnik w większości był zamieszkany przez społeczność żydowską. Żydowscy koledzy jakoś przemycili do mykwy brata mojego ojca. Kiedy stąd wyszedł, to powiedział, iż był w kąpielisku. Nie nazywał tego mykwą. Ojciec mi o tym opowiedział, i ta historia utkwiła mi w pamięci. Zacząłem czynić starania, żeby kupić ten budynek. Przez lata miałem taki cel, żeby tę łaźnię odkryć – wspominał.
Ta przedwojenna historia znajduje wyraz w jednej z sal restauracyjnych. Na ścianie znalazły się czarno-białe fotografie sprzed okupacji hitlerowskiej. Marian Zwolski prosił o zdjęcia mieszkańców miasteczka.
– Jest tu choćby zdjęcie z 1936 roku, na którym jest Zofia Płoska – żona brata stryjecznego mojego ojca. Była nauczycielką. Na zdjęciu widać, iż połowa pokazanej grupy to osoby pochodzenia żydowskiego, a połowa to Polacy. Można się domyślić już choćby po samym wyglądzie, wystarczy się przyjrzeć – zaznaczył.
Prace nad odsłonięciem mykwy trwały ponad 13 lat. Teraz odtwarzane jest wejście, które znajduje się od strony parku. Prowadzi do korytarza, z którego po lewej jest mykwa damska, a po prawej, męska, bardziej ozdobna.
Choć do oficjalnego otwarcia zostało jeszcze trochę czasu, to jak przyznał Marian Zwolski, goście, także z zagranicy już zaglądają.
– Turyści cały czas się pojawiają. Człowiek nie odmówi, zwłaszcza, jak ktoś przyjechał z drugiego końca świata. Nie można go odprawić z kwitkiem – zaznaczył.
W budynku, w którym znajduje się mykwa oraz wokół niego cały czas pracują robotnicy. Koło wejścia do mykwy ma dodatkowo powstać sala ekspozycyjna, w której znajdą się pamiątki związane z Żydami, niegdyś zamieszkującymi Chmielnik.
Otwarcie całego obiektu jest planowane na 1 lipca.

Żydowska czy ariańska spuścizna?
Odkopując mykwę, Marian Zwolski wydobył na światło dzienne mało znaną historię Chmielnika. Teraz odsłania kolejną. W jednej z kamienic, która znajduje się przy chmielnickim Rynku, odkrył wydrążoną w skale piwnicę.
– Z poziomu parteru musimy zejść 7,5 metra w głąb – wyjaśnił.
– Wiedziałem, iż coś takiego było, ale to było zasypane, zaniedbane. Kiedy oczyściliśmy to miejsce, nikt nie chciał tam wejść, bo wszyscy bali się, iż to się zawali. Ale skoro stało tyle lat, to dlaczego miałoby się nagle zapaść. Wszedłem pierwszy – żartował.
Marian Zwolski tłumaczył, iż wykuta w skale grota może mieć związek z arianami, czyli sięgać XVI weku.
– Ta społeczność rozwijała się właśnie dzięki arianom. Żydzi przyszli dopiero w XVII wieku. Taka pieczara służyła do przechowywania żywności. Panowała tu stała, niska temperatura – wyjaśnił.
Łukasz Rysiak z Ośrodka Edukacyjno-Muzealnego „Świętokrzyski Sztetl” w Chmielniku przyznał, iż to jedna z hipotez, wyjaśniająca pochodzenie tej i innych piwnic, bo w mieście jest ich więcej, choć żadna nie jest dostępna.
– Jak mówi legenda, to są piwnice wybudowane w XVII wieku, kiedy kamienice zajmowali kalwini, a w połowie XVII wieku wprowadzili się do tych kamieniczek Żydzi – mówił.
Przyznał jednak, iż jest też druga teoria, jego zdaniem bardziej prawdopodobna.
– Według niej w Chmielniku, w latach 70. XIX wieku były pożary, w wyniku których spłonęło niemal doszczętnie całe miasto. Być może właśnie wtedy były postawione kamienice wraz z tymi piwnicami, ponieważ te budynki, które w tej chwili stoją w okolicach rynku, są z końcówki XIX wieku. W tych piwnicach najczęściej były przetrzymywane różne produkty mięsne, alkohole, czyli produkty spożywcze. Tymi produktami handlowali Żydzi mieszkający w Chmielniku. Sprzedawali je m.in. do uzdrowiska w Busku-Zdroju – tłumaczył.
Zaznaczył, iż wyższe części miasta są zbudowane na skale, natomiast poniżej są tereny podmokłe, ze źródłami wody. Takie źródła zasilają także mykwę.
Obecnie realizowane są pracę w budynku, pod którym znajduje się piwnica. Po ich zakończeniu Marian Zwolski zamierza udostępnić to miejsce dla zwiedzających.





















