(Artykuł Mouina Rabbaniego przedrukowany z MiddleEastEye.net)
Żaden szanujący się dziennikarz nie uważa negacji Holokaustu za uprawniony punkt widzenia, a żadna poważna organizacja medialna nie twierdzi, iż bezstronność wymaga od niej zapewnienia negacjonizmowi Holokaustu platformy w każdej poważnej dyskusji na temat eksterminacji europejskich Żydów przez Niemcy podczas II wojny światowej – nie mówiąc już o równym czasie lub rozpoczynaniu i kończeniu każdej takiej dyskusji od "Niemcy powiedziały".
Zaprzeczanie ludobójstwu w Strefie Gazy, w przeciwieństwie do tego, jest dobrze zorganizowaną i zaaranżowaną globalną kampanią sponsorowaną, finansowaną i gorliwie promowaną – bez żadnych przeszkód – przez reżim dopuszczający się ludobójstwa.
W wielu państwach negowanie ludobójstwa w Gazie zalicza się do swoich orędowników wybranych i innych wysokich rangą urzędników, wpływowe lobby i potężne organizacje.
Jej przekaz jest wzmacniany przez międzynarodową sieć zwolenników teorii spiskowych, fanatycznych ideologów i najemników.
Poważne organizacje medialne nie tylko uważają za dziennikarski wymóg zapewnienie platformy i równego czasu zaprzeczaniu ludobójstwu w Gazie, ale także rutynowo przekazują swoim odbiorcom punkty widzenia Izraela.
Kompulsywne uciekanie się przez BBC do "Izrael mówi" jest tego dobrym przykładem.
W wielu z tych samych państw, które uznały negowanie Holokaustu za przestępstwo, to sprzeciw, a nie otwarte zaprzeczanie ludobójstwu w Strefie Gazy, jest kryminalizowane i karane.
Ludzie zostali zwolnieni z pracy, stracili biznesy, stracili kariery i możliwości edukacyjne, a także dosłownie trafili do więzienia za wypowiadanie się przeciwko temu.
Represje te mają miejsce podczas ludobójstwa w Strefie Gazy, kiedy takie głosy są najpilniej potrzebne, aby wpłynąć na rządy, które zgodnie z Konwencją o ludobójstwie z 1948 r. są zobowiązane nie tylko do karania, ale także do zapobiegania ludobójstwu.
Odmowa jako zasada
Jak na ironię, jeden z głównych agitatorów przeciwko przeciwnikom ludobójstwa w Gazie, Jonathan Greenblatt, szef skrajnie prawicowej i antypalestyńskiej
Ligi Przeciwko Zniesławieniu, stwierdził w niedawnym wywiadzie dla New York Timesa, iż nie jest zaznajomiony z formalną definicją prawną ludobójstwa.
Wydaje się, iż łatwiej jest zaprzeczyć czemuś z kamienną twarzą, jeżeli twierdzisz, iż nie wiesz, co to jest, ponieważ nie zostało to umieszczone przed twoim kubkiem.
W szerszym ujęciu pojawiły się pytania, czy mówienie o ludobójstwie w Strefie Gazy jest uprawnione w świetle faktu, iż Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości (MTS) nie wydał jeszcze formalnego orzeczenia w tej sprawie.
Chociaż prawdą jest, iż MTS jeszcze nie wydał orzeczenia, wszystkie wiodące organizacje praw człowieka doszły do wniosku, iż Izrael dopuszcza się ludobójstwaChociaż prawdą jest, iż MTS jeszcze nie wydał orzeczenia i nie oczekuje się, iż będzie to robił przez co najmniej kolejne dwa, trzy lata, każda wiodąca organizacja praw człowieka - palestyńska, międzynarodowa, a teraz także izraelska - już doszła do wniosku, iż Izrael dopuszcza się ludobójstwa.
Rosnący konsensus badaczy ludobójstwa i Holokaustu, w tym wielu czołowych przedstawicieli tych dziedzin, doszedł do tego samego wniosku.
Ostatnio, 31 sierpnia, Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Ludobójstwa (IAGS) przyjęło rezolucję deklarującą, iż polityka i działania Izraela w Strefie Gazy "spełniają prawną definicję ludobójstwa zawartą w artykule II Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa (1948)".
Nie trzeba dodawać, iż Orkiestra Symfoniczna Hasbara była zachwycona, wysuwając różne fałszywe zarzuty dotyczące procesu i uczestnictwa.
W rzeczywistości, jak można się było spodziewać w tak drażliwym temacie, IAGS działała ściśle zgodnie z przepisami, a szef jej komitetu ds. rezolucji opisał proces jako "jeden z najpłynniejszych w świetle licznych raportów ONZ i organizacji pozarządowych, które popierają wniosek".
Na bardziej formalnym poziomie, rosnąca liczba rządów – wiele z nich będących sygnatariuszami Konwencji o ludobójstwie z 1948 r. – publicznie określiło działania Izraela w Strefie Gazy jako ludobójstwo, w tym Republika Południowej Afryki, Brazylia, Namibia, Boliwia, Hiszpania, Jordania i Turcja.
Interpretacja prawna
Sam MTS już wielokrotnie orzekał, iż Izrael musi wdrożyć szereg środków, aby upewnić się, iż nie narusza swoich zobowiązań wynikających z Konwencji o ludobójstwie.
Izrael od razu odrzucił te instrukcje i kategorycznie odmówił wdrożenia choćby jednej z nich.
Obecnie powszechnie uważa się za przesądzone, iż MTS orzeknie albo iż cała izraelska kampania w Strefie Gazy stanowi ludobójstwo, albo iż konkretne działania i polityki, które Izrael prowadził w kontekście swojej kampanii wojskowej, kwalifikują się jako ludobójstwo w świetle Konwencji o ludobójstwie.
W wywiadzie udzielonym 30 sierpnia Europejskiemu Centrum Badań nad Populizmem profesor William Schabas, jeden z czołowych światowych autorytetów w dziedzinie ludobójstwa, scharakteryzował wniosek Republiki Południowej Afryki do MTS jako "prawdopodobnie najmocniejszy przypadek ludobójstwa, jaki kiedykolwiek został postawiony przed Trybunałem".
Na tej podstawie zwrócił uwagę, iż Stany Zjednoczone, Niemcy - które we wcześniejszym ludobójstwie zabiły członków jego rodziny - i inne państwa ryzykują odpowiedzialność prawną jako "współsprawcy ludobójstwa".
Biorąc pod uwagę te realia, całkowicie uzasadnione jest używanie etykiety ludobójstwa w Gazie i traktowanie szansy, iż MTS orzeknie na korzyść negacjonistycznego Izraela, jako znikomo niewielkie.
Nazywanie ludobójstwa po imieniu
Czym innym jest uznanie werdyktu MTS za ostateczne orzeczenie w tej sprawie, a czym innym odrzucenie istniejącego konsensusu wśród specjalistów jako nieistotnego, ponieważ poprzedza on orzeczenie MTS.
Jest to tym bardziej prawdziwe, iż Konwencja o ludobójstwie zobowiązuje państwa nie tylko do karania, ale przede wszystkim do zapobiegania ludobójstwu.
Jeśli chodzi o tych, którzy zauważają, iż konsensus nie jest nieomylny i dlatego będą czekać na orzeczenie MTS, można na nich śmiało polegać, iż odpowiedzą na każdy werdykt MTS, iż Izrael jest winny ludobójstwa, z uwagą, iż orzeczenia sądowe również nie są nieomylne.
Istnieje wiele przypadków ludobójstwa, które nie zostały potwierdzone przez sąd, ponieważ albo zostały popełnione, zanim ludobójstwo zostało zdefiniowane jako zbrodnia, albo dlatego, iż nie wydano jeszcze wyroku.
Na myśl przychodzą ludobójstwa Ormian i Rohingjów.
Warto przypomnieć, iż powszechne było odwoływanie się do ludobójstwa w Rwandzie i ludobójstwa Jazydów, zanim dostępny był ostateczny wyrok sądu. Sugestia, iż wcześniej nie wolno było tego robić, jest słusznie uważana za śmieszną.
Ludobójstwo jest rzeczywiście terminem prawnym, ale podobnie jak w przypadku innych zbrodni, które rzucają się w oczy jak bolący kciuk, całkowicie uzasadnione jest ich scharakteryzowanie przed zakończeniem postępowania sądowego.
I to jest dokładnie to, co gwałtownie staje się normą, tym bardziej naglącą, biorąc pod uwagę niedawną modę wśród Izraela i jego – podłych i dziwacznych w równym stopniu – na badanie dzieci zagłodzonych na śmierć w wyniku morderczego oblężenia pod kątem istniejących wcześniej schorzeń.
Czytaj więcej na: MiddleEastEye.net