„Naczelny kanciarz”. Donald Trump ma kolejny absurdalny pomysł. Może zrujnować Ukrainę

news.5v.pl 1 dzień temu

W grudniu 1940 r. ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Franklin D. Roosevelt wyjaśnił, na czym polegał jego plan pożyczenia i wydzierżawienia wojennych zapasów i sprzętu oblężonej Wielkiej Brytanii. To było jak zaoferowanie sąsiadowi użycia węża ogrodowego do ugaszenia pożaru domu. Nie powiedziałbyś sąsiadowi „mój wąż kosztował mnie 15 dol. (57 zł); musisz mi za niego zapłacić 15 dol.”.

Jedyne, o co byś poprosił, to zwrot węża po ugaszeniu płomieni.

Oczywiście nie, jeżeli jesteś prezydentem USA Donaldem Trumpem, który bez wątpienia wykorzystałby moment największego niebezpieczeństwa swojego sąsiada jako złotą okazję biznesową, zatrzymując wąż, dopóki nie otrzyma wielokrotnie więcej niż to, co za niego zapłacił — z gotówką z góry.

A jeżeli uważasz, iż to niesprawiedliwe — lub jest to przykład syndromu Trumpa — po prostu przyjrzyj się bliżej umowie dotyczącej minerałów, którą naczelny kanciarz USA próbuje narzucić Ukrainie w momencie jej egzystencjalnego zagrożenia.

Umowa stulecia oznaczałaby, iż Stany Zjednoczone otrzymałyby zwrot znacznie większy niż 120 mld dol. (463 mld zł), które według obliczeń Instytutu Kilońskiego, niemieckiego think tanku, Amerykanie faktycznie wydali na pomoc dla Kijowa w okresie od stycznia 2022 r. do grudnia 2024 r.

Nierówny traktat

Zgodnie z najnowszą wersją umowy Stany Zjednoczone otrzymałyby połowę przychodów generowanych przez ukraińską ropę naftową, gaz i węglowodory, a także prawie wszystkie metale, krytyczne minerały i „inne wydobywalne materiały”. Stany Zjednoczone czerpałyby również zyski z wszelkiej infrastruktury związanej z zasobami naturalnymi — w tym dróg, kolei, rurociągów, portów, terminali i rafinerii. Lista udogodnień infrastrukturalnych jest bardzo długa.

Stany Zjednoczone by się tym nie zadowoliły i otrzymywałyby wszystkie opłaty licencyjne i zyski z zasobów naturalnych, dopóki Ukraina nie spłaciłaby co najmniej 100 mld dol. (386 mld zł) długu wojennego wobec USA, z 4-procentowymi odsetkami dodawanymi w miarę spłacania. Następnie Ukraina ostatecznie otrzymałaby połowę zysków i opłat licencyjnych generowanych przez własne zasoby naturalne, ale Bóg wie, kiedy by to nastąpiło — dług wyszczególniony w umowie, na szczęście mniejszy niż 350 mld dol. (1,3 bln zł), o których błędnie mówi Trump, odpowiada 56 proc. PKB kraju. I to przed uwzględnieniem odsetek.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

W dodatku umowa trwa wiecznie.

Zatem ostatecznie nie działa jak „lend-lease”, ale raczej jak nierówne traktaty imperialnych mocarstw zachodnich wymuszone na Chinach w XIX w.

Sojusznicy czy przeciwnicy?

Pierwszy z nich, traktat nankiński, zakończył pierwszą wojnę opiumową między Wielką Brytanią a dynastią Qing w 1842 r. Wymagał on od Chin zapłacenia ogromnego odszkodowania, scedowania wyspy Hongkong na rzecz Brytyjczyków jako kolonii koronnej i otwarcia się na handel zagraniczny na brytyjskich warunkach, z Londynem decydującym o stawkach celnych.

Traktat ten wyznaczył następnie wzorzec dla serii jednostronnych umów, których podpisania przez Chiny domagały się zachodnie mocarstwa, co doprowadziło do wywłaszczeń, powszechnej grabieży i erozji suwerenności. To warunki, które w pewnym stopniu wyjaśniają obecne geopolityczne resentymenty Pekinu i determinację do podważenia zachodniego porządku.

Oczywiście główną różnicą między nierównymi traktatami a umową Trumpa w sprawie minerałów jest to, iż zostały one narzucone przeciwnikowi po zwycięstwach militarnych — a nie rzekomemu sojusznikowi.

Ukraińcy ubolewają nad pomysłem płacenia „reparacji” na rzecz USA. Ważne jest, aby pamiętać, iż to, czego domaga się Trump, nie jest tak naprawdę „reparacjami wojennymi” — płatnościami na rzecz naprawienia krzywdy wyrządzonej przez pokonanego agresora. Prezydent Stanów Zjednoczonych działa raczej jako spekulant wojenny, amoralnie wykorzystując moment.

Interes dwóch stron

Według „lend-lease” pożyczanie węża sąsiadowi leży także w interesie własnym — pożar może rozprzestrzenić się również na twój dom, więc najlepiej go ugasić. Ostatecznie zatwierdzone przez Kongres USA przepisy dały Rooseveltowi szerokie uprawnienia do „sprzedaży, przenoszenia tytułu własności, wymiany, dzierżawy, pożyczania lub innego dysponowania” przedmiotami innym krajom w interesie bezpieczeństwa narodowego USA.

W szczytowym momencie programy „lend-lease” pomogły 38 krajom w dostawach i sprzęcie o wartości ok. 50 mld dol. — równowartość prawie 700 mld dol. (2,7 bln zł) dzisiaj, biorąc pod uwagę inflację. Lwią część środków otrzymała Wielka Brytania, a ostatecznie tylko ok. 8 mld dol. zostało faktycznie spłaconych, z czego większość pochodziła od Brytyjczyków i Francji. Co więcej, podczas gdy nienaruszony sprzęt miał zostać zwrócony zgodnie z warunkami umowy, w rzeczywistości było go niewiele. Zamiast tego to, co pozostało, zostało sprzedane sojusznikom po obniżonych cenach. Nie było mowy o zawyżaniu cen.

SHAWN THEW / PAP

Donald Trump, 28 marca 2025 r.

Oprócz pomocy w pokonaniu nazistowskich Niemiec, Włoch Benito Mussoliniego i imperialnej Japonii Stany Zjednoczone otrzymały również inne wymierne korzyści z umów. Odwrócony „lend-lease” i wzajemne dostawy obejmowały samoloty zwiadowcze Mosquito i świece zapłonowe do latających fortec B-17 z Wielkiej Brytanii, produkty naftowe z Indii, żywność dla żołnierzy na południowym Pacyfiku z Australii i Nowej Zelandii, a Józef Stalin dostarczał Stanom Zjednoczonym chrom, rudę manganu, platynę, złoto i drewno.

Wszystko to odbywało się jednak na mniejszą skalę w porównaniu z tym, co sojusznicy otrzymywali od USA, ale nie o to chodziło.

Niszczony porządek

Wiele lat później, w 2022 r., były prezydent Joe Biden powołał się na program Roosevelta, podpisując ustawę „Ukraine Democracy Defense Lend-Lease Act” w celu dostarczenia Ukrainie pomocy wojskowej, gospodarczej i humanitarnej na obronę przed Rosją.

Trump nie widzi jednak własnego interesu w pomaganiu sojusznikom. Zamiast tego powtarza, iż Stany Zjednoczone są bezpieczne dzięki „dużemu, pięknemu oceanowi”. Roosevelt jednak w to nie wierzył. W audycji radiowej z grudnia 1940 r., w której przedstawił ideę Ameryki jako „wielkiego arsenału demokracji”, ostrzegł, iż kraj nie może stać z boku. „Niektórzy z nas lubią wierzyć, iż choćby jeżeli Wielka Brytania upadnie, przez cały czas będziemy bezpieczni ze względu na szeroką przestrzeń Atlantyku i Pacyfiku” — powiedział. Ostrzegał, iż nowoczesna technologia już skutecznie zmniejszyła odległości między tymi oceanami.

Umowy „lend-lease” Roosevelta przewidywały spłatę nie w postaci pieniędzy lub zwróconego sprzętu, ale raczej wymagały „wspólnych działań ukierunkowanych na stworzenie zliberalizowanego międzynarodowego porządku gospodarczego w powojennym świecie”.

To oczywiście nie jest coś, co zadziałałoby dla Trumpa. Obecny prezydent chce zniszczyć porządek, dla którego Roosevelt położył podwaliny.

Idź do oryginalnego materiału