Myśl jest niepokojąca: w ciągu najbliższego roku rola Wielkiej Brytanii jako jednego z najważniejszych sojuszników Ukrainy może ulec zmianie. Trzeba dopuścić taką ewentualność, choćby wobec podpisanego zaledwie miesiąc temu kolejnego porozumienia pomiędzy Kijowem a Londynem.
Choć od lutego 2022 roku opinia publiczna w Wielkiej Brytanii zdecydowanie popiera Ukrainę, już w pierwszą rocznicę pełnoskalowej rosyjskiej agresji jedna z firm badawczych ostrzegała, iż „wsparcie to nie jest bezgraniczne”.
Bieżący rok stoi w Europie pod znakiem wyborów. W Wielkiej Brytanii widać oznaki, iż być może ona również dozna „zmęczenia Ukrainą” przed głosowaniem w tym bądź na początku przyszłego roku – a prawicowa partia populistyczna Reform UK może do tego doprowadzić.
Zaciekle antyestablishmentowa Reform UK przyciąga głosy tych, którzy mają już dość zarówno konserwatystów, jak i laburzystów. Media donoszą, iż nowa partia w tej chwili odbiera część wyborców torysom. Na razie jednak nie sposób przewidzieć, ile miejsc w brytyjskim parlamencie może zdobyć.
Według zestawienia sondaży BBC Partia Konserwatywna ma w tej chwili około 24 proc. poparcia, Partia Pracy od 40 do 50 proc., a Reform UK około 10 proc. Warto jednak podchodzić do statystyk z rezerwą: wyniki poszczególnych partii w sondażach mogą być zawyżone albo zakłócone politycznymi wahaniami. Telefoniczna ankieta Ipsosu wskazuje na przykład, iż poparcie dla Reform UK wynosi w tej chwili jedynie 4 proc.
Partia nie przedstawiła jeszcze swojej wizji polityki zagranicznej poza tym, iż wezwała do cięć w zakresie pomocy międzynarodowej. Jak dotąd jej program skupia się przede wszystkim na kryzysie kosztów utrzymania w Wielkiej Brytanii, nadużywaniu władzy przez państwo, na imigracji i na rzekomo „rozbuchanym” sektorze publicznym. Zapytani o Ukrainę przez „Byline Times” rzecznicy Reform UK odpowiedzieli, iż partia nie ma oficjalnego stanowiska w tej sprawie.
Mimo to ewentualny sukces Reform UK w najbliższych wyborach może źle wróżyć Ukrainie. Sygnał dali sami wyborcy, reagując na niedawną podróż prezesa Reform UK Richarda Tice’a do Ukrainy. Tice dostarczał pickupy i inną pomoc, chwalił ukraiński opór i przekonywał, iż jeżeli Putin nie zostanie zatrzymany, będzie zagrażał całej Europie.
Obserwatorzy Reform UK wychłostali za to Tice’a w sieci. Twierdzili, iż w ten sposób „stawia Ukrainę na pierwszym miejscu”, przed Wielką Brytanią. Swoją krytykę formułowali przeciw wyrażanemu przez media głównemu nurtowi poparcia dla walczącego z Rosją państwa. Z perspektywy zwolenników Reform UK Tice „podlizywał się” brytyjskiemu establishmentowi, który wydał miliardy z publicznej kasy na obronę Ukrainy przed rosyjską agresją.
Odcięcie wsparcia dla Ukrainy rozbrzmiewa jak refren w komentarzach na prawicowym YouTubie, zaś jeden z przyszłych kandydatów Reform UK tak usprawiedliwił wyjazd Tice’a na Twitterze: „Reform UK popiera pokój w Ukrainie i potępia rząd [brytyjski] za posłanie do Ukrainy broni wartej MILIARDY funtów. Tice nie rozdaje kałasznikowów, uspokójcie się”.
To all the people criticising Richard Tice for being in Ukraine. He's delivering medical aid, not weapons of war. #ReformUK supports peace in Ukraine and denounces the government for sending BILLIONS of pounds worth of weapons to Ukraine.
Tice isn't handing out AKs, calm down. https://t.co/T7qyOvKLLH
— William F-Bray (@WillReformUK) January 23, 2024
Wciąż nie jest jasne, w jakim stopniu brytyjska opinia publiczna popiera wycofanie się z pomocy dla Ukrainy. Sądząc jednak po reakcjach w internecie, temat ukraiński wywołuje u potencjalnych wyborców Reform UK szerszą reakcję antyestablishmentową. Ale jest dla nich najważniejszy.
Mimo wszystko elektorat Reform UK może być w sprawie poparcia dla Ukrainy podzielony, skupiony wokół dwóch biegunów konserwatyzmu („musimy robić więcej” a „musimy się skupić na własnych problemach”). Z jednej strony jest Tice, lider Reform UK, przestrzegający przed rosyjskim zagrożeniem dla Europy i wzywający do wsparcia Ukrainy. Z drugiej strony zarówno Nigel Farage – prezes honorowy partii – jak i Laurence Fox, inna znana twarz ugrupowania, przekonują, iż Putina do agresji sprowokowała „ekspansja NATO”. Po wyjeździe Tice’a do Ukrainy Fox zadał pytanie: „Czy brytyjscy politycy nie powinni się zajmować brytyjskimi problemami?”.
W najgorszym wypadku – ale to może się jeszcze zmienić – partia Reform UK potencjalnie wprowadzi do parlamentu grupę posłów, którzy albo sami chcą wstrzymania brytyjskiej pomocy finansowej i zbrojnej dla Ukrainy, albo sądzą, iż tego oczekują ich wyborcy.
Oznacza to, iż przyszły rząd Zjednoczonego Królestwa może będzie musiał poświęcić znacznie więcej czasu w wyjaśnianie brytyjskiej opinii publicznej, dlaczego należy wspierać opór wobec Rosji. Wielka Brytania może wyszła z Unii, ale tutejszemu ruchowi prawicowych populistów jest całkiem po drodze z jego europejskimi odpowiednikami.
**
Thomas Rowley – dziennikarz i redaktor specjalizujący się w zagadnieniach dotyczących Ukrainy, Rosji oraz regionu Europy Wschodniej. Były redaktor działu ukraińskiego w magazynie openDemocracy.
***
Artykuł został opublikowany w magazynie Byline Times. Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.