Niech legalni sędziowie sami posprzątają bajzel w wymiarze sprawiedliwości po działaniu neoKRS

dailyblitz.de 1 rok temu
Zdjęcie: niech-legalni-sedziowie-sami-posprzataja-bajzel-w-wymiarze-sprawiedliwosci-po-dzialaniu-neokrs


W ostatnich tygodniach w kręgach prawniczych rozgorzała intensywna debata dotycząca rozwiązania problemu neosędziów, czyli osób mianowanych przez prezydenta na podstawie rekomendacji Krajowej Rady Sądownictwa (neoKRS), która sama została powołana w sposób niezgodny z konstytucją. W celu uproszczenia sprowadźmy tę wielowątkową dyskusję do dwóch głównych stanowisk.

Pierwsze z nich reprezentują zwolennicy stanowiska jastrzębich zrzeszonych w Iustitia, którzy dążą do unieważnienia nominacji sędziów wskazanych przez neo-KRS. Ich postawa można streścić w formie zdecydowanego „out” dla wszystkich, którzy wcześniej nie pełnili funkcji asesorów, asystentów czy referendarzy. Zgodnie z ich poglądem, ci sędziowie powinni powrócić tam, skąd przyszli, czyli do sądu niższej instancji. jeżeli jednak przybyli z innych dziedzin zawodowych, powinni zrezygnować z poprzedniej profesji.

Z drugiej strony mamy zwolenników stanowiska gołębi reprezentujących Helsińską Fundację Praw Człowieka. Argumentują oni, iż konieczne jest naprawianie błędów z poszanowaniem konstytucji oraz zgodnie z wyrokami Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przeciwni są radykalnym działaniom, zwracając uwagę na fakt, iż sędziowie są nieusuwalni zgodnie z konstytucją, a Europejski Trybunał Praw Człowieka nigdy nie zakwestionował statusu neosędziów, jedynie wskazując, iż składy orzekające, w których zasiadają, nie spełniają kryterium „sądu ustanowionego ustawą”.

Warto podkreślić, iż zdaniem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, konieczne jest dokładne zbadanie problemu neosędziów, włączając w to analizę liczby, pochodzenia oraz miejsc orzekania. Bez tego trudno jest ocenić potencjalne konsekwencje ewentualnego „wycięcia” wszystkich neosędziów dzięki ustawy. Fundacja proponuje indywidualną ocenę każdego neosędziego, uwzględniając kwestie, czy dana osoba awansowana przez neo-KRS to karierowicz, polityczny nominat, czy też fachowiec, który zdobyłby stanowisko niezależnie od decyzji rady.

Jastrzębie również mają swoje racje. Według nich „neoni” są porównywalni do radzieckich sportowców na igrzyskach w Moskwie. Zdobywali tam medale, ale głównie dlatego, iż praktycznie cały demokratyczny świat zbojkotował te zawody. jeżeli neosędzia przystępował do konkursu, nie mając konkurencji lub mając tylko jednego kandydata (wiele sędziów ze względów konstytucyjnych bojkotowało KRS), może to sugerować, iż w normalnych warunkach nie wygrałby konkursu, będąc trzecim albo piątym wyborem. Iustitia mówi: jeżeli chcecie ich ocenić, to niech to będzie w otwartym konkursie, w którym mogą wziąć udział wszyscy chętni. Wówczas przekonamy się, czy „neoni” byli takimi bohaterami.

Dla sędziów, którzy konsekwentnie nie łamali konstytucji i przez osiem lat obserwowali, jak ich koledzy awansują, „ukłanianie się” przed takimi osobami jest demotywujące. Z kręgów sędziowskich dochodzą głosy, iż jeżeli teraz sprawdzimy, czy ci „neosi” są naprawdę tacy źli, zamiast ich wszystkich odrzucić, w pewien sposób zostaną nagrodzeni. o ile nie wykazali się negatywnie w swojej pracy, to raczej nikt nie będzie im odbierał stanowisk. W myśl zasady: stawiali się do konkursu, ale nie cieszyli się z tego. Akceptujemy ich wybór i szacunek.

Sędzia Piotr Mgłosiek z Wrocławia uważa, iż udział w procedurze przed neo-KRS to idealny test. jeżeli ktoś zdecydował się na ten krok, wiedząc o konstytucyjnych wątpliwościach i zdając sobie sprawę, iż jego powołanie może być w przyszłości kwestionowane, to sprzeniewierzył się ślubowaniu sędziowskiemu i nie spełnia warunku nieskazitelnego charakteru. Zgadzam się z tym. Nie oznacza to jednak, iż ci, którzy nie ubiegali się o awans, są automatycznie moralnie lepsi. Powstrzymanie się od ubiegania się o awans mogło wynikać z oportunizmu wobec środowiska, np. kolegów z wydziału, którzy bojkotowali neo-KRS.

Dla mnie sędzia oportunistyczny – bez względu na to, wobec kogo – zawsze pozostanie koniunkturalistą, co nie jest cechą, którą chciałbym widzieć u osoby wydającej wyroki w imieniu RP. Nie mówię tego, aby deprecjonować tych, którzy przyczynili się do tego bałaganu, ale o tym za chwilę.

Gdyby problem neo-KRS ograniczał się do 15 sędziów wybranych przez polityków oraz kilku, którzy podpisali listy poparcia, nie byłoby to tak obciążające dla środowiska sędziowskiego. W dużym gronie zawsze znajdą się czarne owce. Jednak zgodnie z wyliczeniami HFPC, prawie połowę spośród 2,3 tys. osób, które ubiegały się o awanse, stanowili sędziowie – nie asesorzy, adwokaci, radcowie czy prokuratorzy. Apelacje o bojkot pozostały bez echa. Stając się neosędziami, przyczynili się do tego chaosu.

Skoro tak, to niech teraz to środowisko posprząta ten bałagan. jeżeli sędzia Mgłosiek ma rację, iż udział w wadliwej procedurze i nasilenie chaosu było naruszeniem ślubowania sędziowskiego, to wobec osób, które się tego dopuściły, powinny być wszczęte postępowania dyscyplinarne. Zwłaszcza iż karą może być przeniesienie na inne stanowisko służbowe lub złożenie z urzędu. To procedura zgodna z konstytucją.

Taka droga umożliwia uniknięcie trudności i problemów związanych ze statusem sędziego, unika kolektywnej odpowiedzialności i nagłego „wycięcia” setek osób z sądów (niemożliwego do przeprowadzenia w tydzień, zwłaszcza iż nie wszyscy zasługują na usunięcie z zawodu). Rozwiązanie to eliminuje również problem z orzeczeniami wydanymi przez tych sędziów.

Skoro udział w konkursie przed neo-KRS był swoistym testem, który wielu nie zdało, przeprowadzenie procedur dyscyplinarnych może stanowić test dla pozostałych sędziów. Wymaga to jednak ludzi gotowych postawić się własnemu środowisku. To zadanie może być trudne do zrealizowania. Profesor Ewa Łętowska wręcz twierdzi, iż na pewno się nie uda, ze względu na prosty fakt: wszyscy pragną rozliczeń, ale jednocześnie oczekują, iż ktoś inny to za nich zrobi. To może być prawdą. Warto pamiętać, iż sądownictwo miało możliwość samooczyszczenia się po 1989 roku i nie skorzystało z tej szansy. Nie można zakładać, jak wielu komentatorów, iż sytuacja będzie inna tym razem, zwłaszcza iż kolejnej takiej okazji już nie będzie.

Taka droga umożliwia uniknięcie trudności i problemów związanych ze statusem sędziego, unika kolektywnej odpowiedzialności i nagłego „wycięcia” setek osób z sądów (niemożliwego do przeprowadzenia w tydzień, zwłaszcza iż nie wszyscy zasługują na usunięcie z zawodu). Rozwiązanie to eliminuje również problem z orzeczeniami wydanymi przez tych sędziów.

Skoro udział w konkursie przed neo-KRS był swoistym testem, który wielu nie zdało, przeprowadzenie procedur dyscyplinarnych może stanowić test dla pozostałych sędziów. Wymaga to jednak ludzi gotowych postawić się własnemu środowisku. To zadanie może być trudne do zrealizowania. Profesor Ewa Łętowska wręcz twierdzi, iż na pewno się nie uda, ze względu na prosty fakt: wszyscy pragną rozliczeń, ale jednocześnie oczekują, iż ktoś inny to za nich zrobi. To może być prawdą. Warto pamiętać, iż sądownictwo miało możliwość samooczyszczenia się po 1989 roku i nie skorzystało z tej szansy. Nie można zakładać, jak wielu komentatorów, iż sytuacja będzie inna tym razem, zwłaszcza iż kolejnej takiej okazji już nie będzie.


Przypominamy, iż wydawane orzecznictwa przez neo-sędziów podlegają uchyleniu z mocy prawa. W przypadku postępowań cywilnych na podstawie art. 379 pkt 4 in fine k.p.c., a karnych na podstawie art. 439 § 1 pkt 6 in fine k.p.k.


Czym jest neo-KRS i neo-sędzia

Krajową Radę Sądownictwa wyłoniono w sposób niezgodny z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej co powoduje, iż w świetle przyjętej linii orzecznictwa SN, a także TSUE nie można tej instytucji uznać jako organ działający leganie i posiadający uprawnienia do mianowania sędziów. Każdy sędzia mianowany przez ten niekonstytucyjny organ i powołany przez prezydenta do pełnienia służy jest również noe-sędzią, który nie posiada zdolności prawnych do wydawania orzecznictwa,

W tym miejscu zasadnym stanie się podniesienie, iż problem powołań „sędziów” po ukształtowaniu „Krajowej Rady Sądownictwa” w wyniku zmian w 2017 roku posiada kilka aspektów. Pierwszy związany jest z przepisami Konstytucji RP, które nakładają na organy władzy publicznej, w tym prawodawcę, obowiązek takiego powoływania sędziów do obowiązków orzeczniczych, który gwarantuje niezbędne minimum niezależności i niezawisłości organów biorących udział w procesie nominacyjnym. Takim organem jest Krajowa Rada Sądownictwa. Ingerencja w konstytucyjne standardy kształtowania sędziowskiego składu tego organu, stwarzająca możliwość ukształtowania Rady przez polityków, czyli wyboru członków sędziowskich Rady w całości przez parlament (z wyłączeniem I Prezesa SN i Prezesa NSA), spowodowała, iż ten organ nie spełnia wymagań konstytucyjnych. To sprawia, iż w każdym wypadku powołania sędziego pojawia się wątpliwość, która towarzyszy każdemu człowiekowi, który oddaje swoją sprawę pod osąd sądu, czy ten sąd jest sądem adekwatnym w rozumieniu konstytucyjnym.

Ponadto – to drugi aspekt – w doktrynie, do czego dołożyłem rękę, i w orzecznictwie pojawiła się metoda weryfikacji poprawności powołania sędziów w oparciu o narzędzia, które są w systemie od zawsze, ale zasadniczo nie służą do oceny spełnienia minimalnych przesłanek bezstronności i niezawisłości. Chodzi o instytucje (w przypadku kontroli prewencyjnej) – iudex suspectus i iudex inhabilis, a w przypadku kontroli następczej – bezwzględnej przesłanki odwoławczej, jaką jest nienależyta obsada sądu. Na tym pomyśle posadowione było stanowisko uchwały trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 roku. Uchwała ta zawierała nie do końca adekwatne zróżnicowanie: wskazując, iż w przypadku SN, ze względu na charakter tego organu, sędziowie powołani po rekomendacji KRS ukształtowanej po 2017 r. nie dają gwarancji niezawisłego i bezstronnego orzekania. I z tego powodu uznano, iż wyłącznie ta wada instytucjonalna uzasadnia twierdzenie, iż tacy sędziowie pozbawieni są materialnego votum. Uchwała nie zakwestionowała, iż te osoby uzyskały status sędziów SN, ale stwierdzono, iż nie mają uprawnień do wydawania orzeczeń.

Wydane do tej pory orzeczenia przez takich ‘sędziów’ są dotknięte wadą, z uwagi na nienależytą obsadę sądu, którą traktować należy jako niespełnienie konstytucyjnego wymogu sądu adekwatnego określonego w art. 45 ust. 1 Konstytucji RP. Wadliwie powołani sędziowie nie powinni orzekać. Od dnia wydania uchwały sędziowie ci są pozbawieni umiejętności orzekania. Nie dysponują materialnym votum, choć mają status sędziów. W związku z powyższą sprawą uznać należy, iż na podstawie art. 91 ust. 2 i 3 orzecznictwo wydane TSUE i ETPCz, zasadę pierwszeństwa stosowania prawa

Powyższe stanowisko znajduje uzasadnienie w treść wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 6 października 2021 r. w sprawie C-487 /19, jak też wcześniejszego wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z dnia 7 maja 2021 r., skarga nr 4907 /18 Przypominam tym samym kapturowemu sądowi, iż zgodnie z art. 9 Konstytucji Rzeczpospolita Polska zobowiązana jest przestrzegać wiążącego ją prawa międzynarodowego. Stosownie zaś do treści art. 91 ust. 2 Konstytucji umowa międzynarodowa ratyfikowana za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie ma pierwszeństwo przed ustawą, o ile ustawy tej nie da się pogodzić z umową. Status sędziów oraz gwarancje niezależności sądów, stanowiące istotę prawa do rzetelnego procesu sądowego, znajdują umocowanie w zapisach Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i potwierdzone jest dodatkowo w art. 6 ust. 3 Traktatu o UE. W zakresie niniejszej sprawy nie ma zastosowania wyrok wydany w dniu 7 października 2021 r. przez Trybunał Konstytucyjny w obecnym – wadliwym – składzie w sprawie o sygn. K 13/21, który godzi w interesy obywateli.

Nasze stanowisko w zakresie neo-KRS i neo-sędziów mianowanych przez ten niekonstytucyjny organ potwierdza stanowisko Komisja Europejska, która w dniu 15 lutego 2023 roku podjęła decyzję o skierowaniu sprawy przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z kontrowersyjnym orzeczeniem polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Komisja wszczęła przeciwko Polsce postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego 22 grudnia 2021 r. – Powodem były wyroki polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 14 lipca 2021 r. i 7 października 2021 r., w których uznał on postanowienia traktatów UE za niezgodne z Konstytucją RP, wyraźnie kwestionując zasadę pierwszeństwa prawa UE. Bez wątpienia w świetle treści wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (Wielkiej Izby) z dnia 19 listopada 2019 roku (nr C 585/18, C – 624/18, C 625/18) oraz uchwały pełnego składu Sądu Najwyższego z dnia 23 stycznia 2020 r. (BSA I-4110-1/20) zachodzi podstawa do stwierdzenia, iż instytucja powołana do zapewnienia praworządności łamie prawo i popełnia przestępstwo.

Przypominamy, iż wydawane orzecznictwa przez neo-sędziów podlegają uchyleniu z mocy prawa. W przypadku postępowań cywilnych na podstawie art. 379 pkt 4 in fine k.p.c., a karnych na podstawie art. 439 § 1 pkt 6 in fine k.p.k.


Potrzebujesz pomocy prawnej, napisz do nas lub zadzwoń już teraz.

579-636-527

[email protected]

From
Niech legalni sędziowie sami posprzątają bajzel w wymiarze sprawiedliwości po działaniu neoKRS:

Idź do oryginalnego materiału