"To, iż Rosja narusza terytorium państw NATO, na przykład wlatując samolotami bojowymi lub rozpoznawczymi w ich przestrzeń powietrzną, jest sprawą, którą należy potraktować poważnie. Jednak histeria jest nie na miejscu" – pisze w poniedziałek, 22 września, niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" („FAZ”), komentując naruszenie przez Rosję przestrzeni powietrznej Estonii.
Według gazety "istnieje szereg stopniowalnych możliwości przechwycenia samolotów naruszających przestrzeń powietrzną i zmuszenia ich do zawrócenia". "Prawdą jest jednak również to, iż jest to skuteczne tylko wtedy, gdy broniące (przestrzeni) siły powietrzne w ostateczności mają możliwość otwarcia ognia – i gdy potrafią to w wiarygodny sposób przekazać" – ocenia "FAZ".
I dodaje: "Oznacza to, iż nie należy reagować nerwowo, ale zdecydowanie i przy użyciu odpowiedniego sprzętu wojskowego. Dotyczy to całej Europy, ale także i przede wszystkim Niemiec".
Dziennik "Nuernberger Nachrichten" podkreśla: "Teraz potrzebne są przewidywalne i konsekwentne działania. Wymaga to przede wszystkim ‚koalicji chętnych' na czele z Niemcami, Francją, Anglią i Włochami. jeżeli zwiększają presję na Moskwę, również poprzez wsparcie dla Ukrainy, to nie znaczy, iż są podżegaczami wojennymi. Próbują oni powstrzymać trwającą od dawna wojnę, zanim z powodu bezczynności i braku zgody przeniesie się ona dalej na zachód. Celem NATO jest odstraszanie, aby zapobiec wojnie. Putin sprawdza, czy NATO przez cały czas jest w stanie i chce odstraszać".
Sojusz podzielony
Podobnie wydarzenia komentuje "Frankturter Rundschau". "Państwa NATO powinny przez cały czas zachowywać zimną krew w odpowiedzi na powtarzające się naruszenia przestrzeni powietrznej przez Rosję i nie dać się sprowokować autokracie Władimirowi Putinowi do niepotrzebnej eskalacji konfliktu. Rosyjskie myśliwce powinny więc przez cały czas być przechwytywane, a nie zestrzeliwane. To ostatnie politycznie pomogłoby Putinowi bardziej niż zachodniemu sojuszowi" – pisze gazeta z Frankfurtu nad Menem.
Jak dodaje, aby wesprzeć państwa na wschodniej flance, "Sojusz powinien rozbudować własne zdolności w zakresie obrony powietrznej, a przede wszystkim ulepszyć system obrony przed dronami". Według "Frankfurter Rundschau" Europejczycy powinni też zwrócić się do ONZ o polityczne wyjaśnienie tych incydentów i ich potępienie.
"W końcu tego rodzaju ataki zagrażają pokojowi. Jasne oświadczenia pod adresem rosyjskiego reżimu i dodatkowe sankcje również mogłyby pomóc powstrzymać prowokacje. Jednak tutaj ponownie grozi rozpętanie debaty, która pokaże całemu światu, iż zachodni sojusz nie jest zjednoczony" – ocenia dziennik.
Putin zadaje drobne ciosy
Z kolei "Koelner Stadt-Anzeiger" z Kolonii pisze: "Zamiast przynajmniej pozornie podążać ścieżką dyplomacji, Władimir Putin zerwał negocjacje, doprowadził do eskalacji wojny i wysłał swoje siły powietrzne do przestrzeni powietrznej NATO i UE. Putin z satysfakcją zadaje Zachodowi drobne ciosy, które pojedynczo wydają się być nieistotnymi prowokacjami, ale wszystkie razem mają na celu pokazanie ograniczeń potęgi NATO. Bez wyraźnego znaku stopu będą one trwały, nasilały się, eskalowały – i poszerzały granice tego, na co Putin może sobie pozwolić. Podzielić Zachód, zademonstrować i wzmocnić swoją rzekomą siłę: taka jest kalkulacja Putina i nie jest ona tak irracjonalna, jak się wydaje na pierwszy rzut oka".