We Wronowie, Bodzanowie, Lewinie Brzeskim i Głuchołazach widać skalę zniszczeń, które przyniosła rwąca wielka woda. Gdyby nie Ochotnicze Straże Pożarne,
Wojsko Polskie, oraz inne służby mundurowe, na południu Polski doszłoby do masowych utopień, a skala katastrofy powodziowej zostałaby spotęgowana. Jak w przypadku wielu kryzysów okazało się także, iż specjalnością Polaków jest oddolna mobilizacja. Naród partyzantów i pospolitego ruszenia ruszył na południe Polski.