„Rosjanie ostrzeliwali nas. Nie byliśmy może bezpośrednim celem, ale obrywaliśmy za kogoś. Na przykład - siedzieliśmy w chacie. Niedaleko od nas, sto, dwieście metrów rozłożyli się chłopaki z moździerzami. Kilka razy prowadzili ogień. Zapakowali się i wycofali. My w odpowiedzi dostawaliśmy ogniem kontrmoździerzowym z rosyjskiej strony. Odłamki leciały w naszą stronę, po ścianach. Nam się nic nie stało, ale słyszeliśmy odłamki. Inna sytuacja. Jechał nasz czołg na pozycje. Rosjanie musieli go wykryć, więc przyładowali w niego dwiema albo trzema rakietami” – mówi w wywiadzie dla Defence24.pl Borys Romanko, polski wolontariusz, operator dronów, instruktor i uczestnik akcji bojowych na Ukrainie, wiceprezes Klubu Strzelających Inaczej, jednego z największych klubów strzeleckich w Polsce.