Opowieść, która się nie starzeje

polska-zbrojna.pl 3 godzin temu

Kwiaty na cmentarzach wojskowych, oklaski na ulicach i sędziwy weteran rozpoczynający mecz holenderskiej Eredivisie – taką oprawę miały polsko-holenderskie uroczystości ku czci 80. rocznicy wyzwolenia Bredy. Miasto zostało oswobodzone przez 1 Dywizję Pancerną gen. Stanisława Maczka. A pamięć o tym trwa w Brabancji do dziś.

Na początek Oosterhout, 50-tysięczne miasto w pobliżu Bredy. W sobotni poranek sprawiało nieco senne wrażenie. Jechaliśmy wzdłuż ulicy obsadzonej przez niemal identyczne domy z żółtej cegły. Tu i ówdzie powiewały flagi z białym orłem i archiwalnym zdjęciem, które przedstawiało polskich żołnierzy entuzjastycznie witanych przez mieszkańców tych okolic. Moment oswobodzenia spod niemieckiej okupacji, październik 1944 roku. To właśnie wtedy 1 Dywizja Pancerna pod dowództwem gen. Stanisława Maczka, dzięki szybkiemu i śmiałemu manewrowi, zajęła Bredę, przy okazji wyzwalając okoliczne miejscowości. Generał Maczek, wiedząc, iż Niemcy szykują się do obrony od wschodu, obszedł miasto i uderzył od strony zachodniej. Poszło szybko, co nie znaczy, iż obyło się bez ofiar. W samych walkach zginęło ponad 150 polskich żołnierzy. W ciągu całej operacji prowadzonej w Brabancji – kilkuset. Trzydziestu z nich spoczywa właśnie w Oosterhout.

REKLAMA

Kawa dla żołnierza

Na ciasnym cmentarzu uczestnicy ceremonii stali dosłownie ramię w ramię – przedstawiciele polskich władz i holenderscy samorządowcy, żołnierze z obydwu państw, członkowie organizacji polonijnych i potomkowie żołnierzy gen. Maczka, którzy osiedli w Bredzie. Honorowymi gośćmi byli kpt. Eugeniusz Niedzielski, ostatni żyjący weteran bitwy o miasto, i Karolina Maczek-Skillen, wnuczka dowódcy 1 Dywizji Pancernej. W okolicznościowym przemówieniu Lech Parell, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, przypomniał historię ppor. Tadeusza Krzyżaniaka, uczestnika walk z października 1944 roku. Tak jak inni polscy żołnierze, mógł on liczyć na życzliwość mieszkańców. Kiedy tylko cichła wymiana ognia, Holendrzy donosili walczącym kawę, chleb, papierosy. Do ppor. Krzyżaniaka przedarli się ojciec z kilkuletnim synem. Nieśli dzbanek z kawą. Chwilę później w stanowisko żołnierzy trafił pocisk. Zginęli dwaj Polacy i Holender. Zdaniem Parella, wydarzenie to symbolizuje wspólnotę losów obydwu narodów. – Wolność to wartość uniwersalna. Niezwykle wysoko ceniona tak w Polsce, jak i w Holandii. Żołnierze polscy w 1944 roku szli na Berlin, by przynieść wolność swojej ojczyźnie. Niestety, nie osiągnęli zamierzonego celu. Ich ofiara nie poszła jednak na marne. Idąc do Polski, przynieśli wolność Niderlandom – podkreślił Parell.

Z Oosterhout pojechaliśmy prosto do Bredy. To w tej chwili jedno z dziesięciu największych miast Holandii. Pamięć o polskich żołnierzach jest tutaj ciągle żywa. Szczególnie w tych dniach. W oknach i na domach powiewają flagi z białym orłem i maczkowcami. Specjalnie na 80. rocznicę wyzwolenia miasta przygotowało je muzeum Maczek Memorial – działająca w Bredzie placówka poświęcona 1 Dywizji Pancernej. Na ulicach, które prowadzą do centrum, zawisło 80 flag z wizerunkami polskich żołnierzy. Jedna flaga za każdy rok wolności.

Tutaj rocznicowa ceremonia zgromadziła jeszcze więcej uczestników niż w Oosterhout. Nie tylko ze względu na wielkość samego miasta, ale także lokalizację. Świętowanie rozpoczęło się na trawiastym placu przed budynkiem dawnych koszar. W przelewającym się przez niego tłumie byli goście z różnych stron Polski, ale również Holandii. – Przyjechaliśmy z Assen na północy Holandii. Żyjemy tutaj od dłuższego czasu, ale nie zerwaliśmy więzi z Polską. Pamiętamy też o bohaterach – mówił Kuba Filipkowski, który w Bredzie pojawił się z córką Julią. Dziewczynka pozowała do zdjęć owinięta we wspomnianą już flagę. Na sobie miała też okolicznościową koszulkę meczową klubu piłkarskiego NAC Breda. Zostały w nią wkomponowane między innymi zdjęcia polskich żołnierzy.

Tymczasem podczas ceremonii głos zabrał między innymi gen. dyw. Piotr Fajkowski, dowódca 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej, która dziedziczy tradycje formacji gen. Maczka. – Żołnierze i pracownicy Czarnej Dywizji w natłoku codziennych zadań i obowiązków zawsze stają na straży pamięci bohaterskich żołnierzy i ich legendarnego dowódcy – zaznaczył gen. dyw. Fajkowski. – To nie tylko troska o weteranów czy szacunek dla symboli. Nasza obecność na zwycięskim szlaku chwały pancerniaków gen. Maczka jest dla nas przede wszystkim ogromnym przywilejem, ale też obowiązkiem – dodał.

„Pamiętamy” na trybunach

Kiedy oficjele kończyli przemówienia, w tle pobrzmiewały już silniki wojskowych pojazdów z czasów II wojny światowej. niedługo kolumna złożona z samochodów terenowych, motocykli i ciężarówek miała wyruszyć na ulice Bredy. – Sporo z nich należy do prywatnych kolekcjonerów. My przyjechaliśmy tutaj naszym jeepem willysem – podkreślili Tomasz Rynkun i Paweł Marchlewski, którzy mieszkają w Holandii i należą do grupy rekonstrukcji historycznej Breda 1944. – To oryginał. Czy sporo wysiłku zajmuje utrzymanie go w takim stanie? Wcale. On w ogóle się nie psuje – mówią z uśmiechem. Chwilę później pojazdy toczyły się już po zatłoczonej arterii, by po kilkuset metrach skręcić na deptak prowadzący ku Grote Markt, czyli centralnemu placowi Bredy. Tutaj auta z wolna przeciskały się wśród stolików ustawionych przed kawiarniami i pubami. Pogoda była prawdziwie wiosenna, więc lokale pękały w szwach. Na widok pojazdów oznaczonych polskimi symbolami Holendrzy zrywali się z miejsc. Po uliczkach i placykach niosły się oklaski. Największy entuzjazm wzbudzał jadący w jednym z pojazdów kpt. Niedzielski. Ostatni weteran nie krył wzruszenia. – 80 lat temu byłem młodym chłopakiem. Prowadziłem czołg. Świata widziałem tyle co przez wizjer. A dziś jest pięknie – mówił. Dla 101-latka to był naprawdę długi dzień. A miał jeszcze potrwać.

Wieczorem kpt. Niedzielski pojawił się na stadionie NAC Breda. Klub holenderskiej Eredivisie, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej, grał tam ligowy mecz przeciwko RKC Waalwijk. Spotkaniu towarzyszyła specjalna oprawa. – Przygotowaliśmy największy w swojej historii baner. Pracowaliśmy nad nim kilka tygodni. Chcemy nim upamiętnić polskich żołnierzy – tłumaczył Leon Deckers z klubu kibica Breda Loco’s. Kiedy piłkarze obydwu drużyn wychodzili na boisko, na jednym z sektorów miejscowi fani rozpostarli potężną biało-czerwoną flagę z napisem „Pamiętamy”. Same litery wypełnione zostały archiwalnymi zdjęciami żołnierzy i scen z wyzwolenia miasta. Chwilę później kpt. Niedzielski dał sygnał do rozpoczęcia spotkania, wykonując pierwsze kopnięcie. Wreszcie w 19. minucie i 44. sekundzie sędzia na moment przerwał grę, a kibice zgotowali owację polskim bohaterom.

Ostatecznie NAC Breda zwyciężyła 4:1.

Gen. Maczek inspiruje

W niedzielę obchody znów skupione były na cmentarzach – tym razem ulokowanych w Bredzie. Rankiem Polacy i Holendrzy oddali cześć 80 żołnierzom, którzy zostali pochowani na cmentarzu Ginneken. Z kolei kilka godzin później przeniosły się na Ettensebaan, gdzie znajduje się największa w Holandii polska nekropolia wojskowa. Spoczywa na niej 162 żołnierzy. To przede wszystkim maczkowcy, ale też polscy lotnicy i spadochroniarze. Na Ettensebaan znajduje się również grób gen. Maczka. Choć po wojnie generał żył na emigracji w Londynie, to chciał spoczywać wśród swoich podwładnych. Do cmentarza przylega wspomniany już Maczek Memorial.

W niedzielnej uroczystości udział wzięli m.in. ministrowie spraw zagranicznych Polski i Holandii. W swoim wystąpieniu Caspar Veldkamp, szef holenderskiej dyplomacji, przypomniał, iż tuż po wyzwoleniu na murach Bredy masowo zaczęły pojawiać się kreślone ręką mieszkańców napisy po polsku: „Dziękujemy wam, Polacy”. Veldkamp tę frazę także wymówił w oryginale. – Polskie wojska dowodzone przez legendarnego gen. Maczka wyparły niemieckich okupantów. I na rozkaz gen. Maczka udało im się to zrobić w taki sposób, iż to historyczne miasto wyszło z bitwy praktycznie bez szwanku. Jest to coś, za co mieszkańcy Bredy i nie tylko oni są mu wdzięczni do dziś – podkreślał szef holenderskiego MSZ-etu. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski z kolei przypomniał o bojowym szlaku maczkowców i zwrócił się bezpośrednio do kpt. Niedzielskiego: – Wolna Polska, do której pan i pańscy towarzysze nie dotarli, chyli przed panem czoła – powiedział polityk. W wystąpieniu znalazły się też nawiązania do współczesności. – Na skutek rosyjskiej agresji na Ukrainę, okropności wojny powróciły na kontynencie z nieznaną od II wojny światowej mocą – zaznaczył Sikorski i dodał: – Polska i Niderlandy stają ramię w ramię z bohatersko walczącą Ukrainą. Jako sojusznicy w NATO i partnerzy w Unii Europejskiej, zapewniają Ukrainie wsparcie militarne, polityczne i humanitarne. Nie możemy dać się zastraszyć. Niech dziedzictwo gen. Maczka i jego dywizji będzie dla nas inspiracją – mówił.

– Czuję się tutaj jak w domu, choć moim prawdziwym domem jest Polska – przyznała w rozmowie z „Polską Zbrojną” Karolina Maczek-Skillen. – Dla mnie najpiękniejszy widok to dzieci składające biało-czerwone kwiaty na grobach naszych żołnierzy i odsłaniający tabliczki z ich zdjęciami. Pamięć trwa…

Z okazji 80. rocznicy wyzwolenia Bredy przygotowaliśmy specjalne wydanie „Polski Zbrojnej”.

Zapraszamy do lektury!

Łukasz Zalesiński
Idź do oryginalnego materiału