Osiągnięto maksimum. „Takiej sytuacji nie było w Rosji nigdy”

news.5v.pl 7 godzin temu

Mimo niemal trzech lat prowadzenia wojny z Ukrainą i kolejnych sankcji rosyjska gospodarka się nie załamała. Pakietem stymulującym okazały się wydatki na wojsko. Choć jak twierdzą analitycy, kryzys się pogłębia.

– Po początkowym uderzeniu sankcji wydawało się, iż rosyjski przemysł może przeżyć prawdziwą zapaść w wielu sektorach. Tak się stało np. w branży samochodowej. Ale rosyjskie państwo zareagowało ogromnymi wydatkami na wojnę. Te pieniądze pozwoliły gospodarce nie tylko przetrwać, ale wręcz rosnąć szybciej niż wszyscy się spodziewali – mówi Interii dr Tomasz Makarewicz, ekonomista z Uniwersytetu Bielefeld.

W kraju, który ogromne zasoby przeznacza na finansowanie kolejnych ataków, żyje się gorzej, choć są grupy, których sytuacja materialna znacznie się poprawiła. Ich wspólnym mianownikiem jest wojna.

Wojna w Ukrainie. Rekrut dostaje choćby 86 tys. zł

Ryzyko śmierci na froncie lub odniesienia dotkliwych ran jest ogromne. Jednak część Rosjan decyduje się walczyć, bo w zamian państwo oferuje spore – jak na tamtejsze realia – pieniądze.

Zobacz również:

Podpisanie kontraktu z armią oznacza awans w drabinie społecznej choćby o kilka szczebli, a więc poprawę bytu szczególnie dla rodziny, bo wielu żołnierzy nigdy nie wróci z okopów – mówi Interii analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich Iwona Wiśniewska.

– Za zapisanie się do wojska można dostać 15 tys. zł, do tego dochodzą różne bonusy. W obwodzie swierdłowskim nowy rekrut dostaje na rękę 86 tys. złotych – wskazuje z kolei dr Tomasz Makarewicz.

Zaznaczmy, iż minimalne wynagrodzenie w Rosji od 1 stycznia 2025 roku to około 835 zł.

Na wysokie zarobki, dodatkowe nadgodziny mogą też liczyć zatrudnieni w przemyśle zbrojeniowym.

Rosja. Wojna nakręca spiralę inflacji

Kij ma jednak dwa końce. Reżim inwestując w wojnę nakręca spiralę inflacji. Oficjalnie wynosi ona 9,5 proc., jednak zdaniem analityków rzeczywista inflacja może być nawet dwukrotnie wyższa.

– Inflacja to średni poziom wzrostu cen. Z danych wynika, iż znacznie wzrosły koszty zakupów podstawowych produktów spożywczych, gdzie rekord należy do ziemniaków – 88.8 proc. – wskazuje ekonomista.

Zobacz również:

Rzeczywistą inflację stara się mierzyć Instytut ROMIR. W jaki sposób? – Gromadzą miliony paragonów obywateli, które poddają analizom. Wynika z nich, iż wzrost cen towarów codziennie kupowanych przez Rosjan był na poziomie ponad 20 proc. – zuważa analityczka OSW Iwona Wiśniewska.

Przyjaciel Putina nie szczędzi krytyki

Walcząc z inflacją Centralny Bank Federacji Rosyjskiej wprowadził stopy procentowe na poziomie 21 proc., co spowodowało dodatkowy wzrost kosztów życia.

– Ludzie, którzy posiadają kredyty hipoteczne znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji, bo typowe odsetki to 30 proc. rocznie. Gdyby taki kredyt przestać spłacać na trzy lata, jego wartość zdąży się podwoić – wskazuje dr Tomasz Makarewicz.

Problem dotyka także przedsiębiorstw. Wojna wysysa siłę roboczą, coraz trudniej o pracowników, a ponad 1/3 firm skarży się, iż kontrahenci nie płacą zobowiązań.

Ponadto wysokie stopy procentowe są źle oceniane przez rosyjskie elity. Polityka Centralnego Banku została ostro skrytykowana przez Siergieja Czemiezowa, szefa państwowego konglomeratu obronnego Rostec i wieloletniego przyjaciela Putina. – jeżeli szef państwowego monopolu w przemyśle zbrojeniowym publicznie narzeka na warunki gospodarcze w kraju, to nie ma wątpliwości, iż dzieje się źle. Problem z dostępnością kredytów jest tak ogromny, iż zaczyna to doskwierać choćby takim gigantom jak Rostec – ocenia dr Makarewicz.

Zobacz również:

Jak tłumaczy, stopy procentowe miały schłodzić przegrzaną gospodarkę.

Oprocentowanie na poziomie 21 proc. powinno inflację zdusić. Jednak kiedy gospodarka jest przegrzana, rząd dosypuje do pieca węgla: zwiększa wydatki na wojnę i wysysa z rynku coraz więcej ludzi, wysyłając ich na front, dlatego gorzka pigułka Centralnego Banku nie działa – mówi ekonomista.

Jeśli szef państwowego monopolu w przemyśle zbrojeniowym publicznie narzeka na warunki gospodarcze w kraju, to nie ma wątpliwości, iż dzieje się źle.

~ dr Tomasz Makarewicz

Wojna w Ukrainie. Rubel walutą niewymienialną

Rosyjska waluta w kontekście zagranicznej wymiany handlowej praktycznie przestała istnieć. W pierwszych tygodniach po inwazji za dolara trzeba było zapłacić choćby 150 rubli, czyli dwa razy tyle co przed wojną. Centralny Bank zdołał jednak dość gwałtownie ustabilizować sytuację, kosztem wymienialności rubla. Jednak w 2024 r. rosyjska waluta ponownie słabła, co było w dużej mierze wynikiem amerykańskich sankcji. Obecnie 1 dolar wart jest ponad 100 rubli.

Kurs nie jest jednak wyznaczany przez rynki. Ustalają go sami Rosjanie, a dokładnie Centralny Bank.

Sankcje spowodowały, iż rubel stał się walutą niewymienialną. Wstrzymany został handel dolarem na moskiewskiej giełdzie i transakcje z udziałem zachodnich walut przeprowadzane są przede wszystkim przez banki komercyjne. Kurs przez nie oferowany jest przy tym mało atrakcyjny zarówno dla kupujących jak i sprzedających, ze względu na duży spread walutowy (różnicę w kursie-red.). Oficjalny kurs rubla Centralny Bank Rosji codziennie ustala na podstawie operacji bankowych – tłumaczy ekspertka OSW Iwona Wiśniewsa.

Kłopoty na kolei, czy w rolnictwie. Sankcje dają efekty

Słabość rubla to jeden z wielu dowodów na to, iż sankcje, choć zdaniem krytyków powinny być ostrzejsze i lepiej egzekwowane, działają.

Zobacz również:

– Sankcje uderzyły w Rosję. Kiedy weszły w życie, rosyjska gospodarka miała „zapas tłuszczu”, więc sankcyjny głód nie zapanował natychmiast. W międzyczasie reżim szukał nowych rynków importu i eksportu. Po części to się udało. Niemniej sankcje mają znaczenie. Jednym z przykładów jest ruch kolejowy, który w Rosji spadł o 25 proc. Powodem jest brak lokomotyw. Rosjanie nie są w stanie produkować nowych, czy gwałtownie naprawiać stare, bo brakuje im części – mówi dr Tomasz Makarewicz.

Kłopoty widać też w przypadku floty lotniczej oraz wspomnianej już produkcji samochodów. Władimir Putin przegrywa też batalię o zboże – podkreśla włoski dziennik „Corriere della Sera”. Gazeta zaznacza, że w ciągu dwóch lat produkcja rolna spadła tam o 20 procent. Zauważa też, iż przypomina to czasy upadku Związku Radzieckiego i dalej zubaża najbiedniejszych Rosjan.

Dodatkowo w styczniu wprowadzono sankcję na tzw. „flotę cieni” tak określa się statki, które nielegalnie transportują drogą morską towary. Jak informował Bloomberg, w związku z sankcjami koszt transportu rosyjskiej ropy przez „flotę cieni” wzrósł trzykrotnie.

Poważne kłopoty Gazpromu. Osiągnięto historyczne minimum

Podstawą rosyjskiej gospodarki był eksport surowców energetycznych. Po trzech latach prowadzenia wojny doszło do zmniejszenia jego wartości. Rosja znalazła nowe rynki zbytu m.in. w Indiach i Chinach, ale nie zastąpią one rynku europejskiego.

Dodatkowo od 1 stycznia zniknęła ukraińska nitka gazociągu. To kolejny cios wymierzony w Rosję i przypieczętowanie trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się Gazprom – perła w koronie rosyjskiego potencjału gospodarczego.

Zobacz również:

– Przed wojną Europa była dla Gazpromu głównym i najbardziej dochodowym rynkiem zbytu. W 2023 roku koncern po raz pierwszy od 25 lat zanotował stratę finansową. Co więcej, gazpromowskie dostawy surowca do Europy osiągają historyczne minimum. Tak mało Gazprom nie eksportował od lat 70, kiedy ZSRR rozpoczął dostawy – podkreśla analityczka OSW Iwona Wiśniewska.

Na zamknięciu nitki, wiodącej przez Ukrainę, Gazprom straci około 5 miliardów euro. To poważny uszczerbek dla koncernu. Ratując się, firma zwiększa eksport na kierunku chińskim, poprzez gazociąg Siła Syberii. Ponadto Gazprom przez cały czas eksportuje do Turcji oraz częściowo do Europy Południowej, poprzez turecką nitkę.

Zdaniem analityczki OSW, mimo wysiłków pozyskania nowych rynków, na razie nic nie zapełni dotkliwej wyrwy, którą spowodowała utrata tak ważnego klienta, jakim była Europa.

O poważnych kłopotach Gazpromu świadczy także informacja, która pojawiał się na początku stycznia. – Koncern planuje zwolnienia grupowe. Mogą one objąć około 1,6 tys. pracowników tj. 40 proc. załogi zatrudnionej w głównej siedzibie koncernu – wylicza ekspertka.

W 2023 roku Gazprom po raz pierwszy od 25 lat zanotował stratę finansową. Co więcej, dostawy surowca do Europy osiągają historyczne minimum.

~ Iwona Wiśniewska

Rosja. Jak radzi sobie reżim Putina?

Sposobem reżimu Putina na trudną sytuację gospodarczą, poza napędzaniem wojennego przemysłu, stał się m.in. eksport LNG (gazu skroplonego). – Trzeba przyznać, iż po wojnie kraje europejskie zaczęły zwiększać zakupy gazu skroplonego, z rosyjskiego projektu Jamał LNG. W 2024 r. jego udział wzrósł do 20 proc. całości unijnego importu tego surowca – wskazuje ekspertka OSW.

Rosja nie ustaje w kolejnych próbach omijania sankcji: wykorzystując firmy zarejestrowane w państwach trzecich, czy wysyłając w świat wspomnianą „flotę cieni”.

Mimo wysiłków sytuacja budżetowa nie jest stabilna.

Zobacz również:

Budżet w czasie pełnoekranowej wojny realizowany jest z deficytem. To nowość w putinowskiej Rosji. Finansowanie odbywa się z wcześniej zgromadzonych rezerw rządowych oraz poprzez zaciąganie wewnętrznego długu. Ministerstwo Finansów sprzedaje obligacje, które w dużej mierze kupowane są przez rosyjskie banki komercyjne za pieniądze uzyskane przez nie od Banku Centralnego. De facto jest to element dodrukowywania pieniędzy. Dynamicznie rosnące wydatki na potrzeby armii pokrywane są także przez wzrost obciążeń podatkowych dla obywateli i biznesu – mówi Wiśniewska.

Reżim ma nieograniczone możliwości dodrukowywania pieniędzy i kreowania inflacji, która jest ukrytym podatkiem.

Takiej sytuacji nie było w Rosji nigdy

– W 2025 roku ponad 40 proc. rosyjskiego budżetu będzie nakierowane na potrzeby związane z wojną. To ogromna suma. Co interesujące wydatki na obronność będą wyższe niż prognozowane dochody eksportowe z ropy i gazu. Takiej sytuacji nie obserwowaliśmy w Rosji nigdy – wskazuje analityczka OSW Iwona Wiśniewska.

Jak to sfinansują? – Dalszym zwiększaniem podatków, ale także ograniczeniem innych wydatków, w tym na politykę społeczną – mówi.

Ogromne nakłady na wojnę jak na razie przyczyniają się do wzrostu PKB, w 2024 r. był on na poziomie ok. 3,6 proc. – Jednak gospodarka nie jest w stanie dalej rosnąć w takim tempie, czynniki wzrostu się wyczerpują. Przedsiębiorstwa osiągnęły maksimum swoich mocy produkcyjnych, brakuje im rąk do pracy i maszyn – mówi Iwona Wiśniewska.

Również dr Tomasz Makareiwcz przyznaje, iż po trzech latach ekonomiści znów zaczęli wieszczyć upadek rosyjskiej gospodarki. – Prędzej czy później coś pęknie. Kolejne działania choćby Centralnego Banku to zbijanie gorączki u pacjenta, który ma ciężki wirus grypy. Pomoże tylko antybiotyk – czyli zakończenie wojny, której nie da się utrzymywać w nieskończoność – konkluduje.

– Kiedy wojna się skończy, będzie trzeba jeszcze wiele wysiłku, by naprawić rosyjską gospodarkę – dodaje analityczka OSW.

Zobacz również:

Czarzasty w „Gościu Wydarzeń”: Puszczanie oka do Konfederacji i PiS nie da głosów Trzaskowskiemu/Polsat News/Polsat News

Idź do oryginalnego materiału