"Ostatni bastion Zełenskiego: Jak pokojowe dążenie Trumpa obnażyło konflikt na Ukrainie – i dlaczego zwolennicy Kijowa opuszczają statek"

grazynarebeca.blogspot.com 4 dni temu

Przez dwa lata wmawiano nam, iż jest to wojna dobra ze złem, demokracji z tyranią, wolności z uciskiem. Ale szczyt na Alasce między Trumpem a Putinem nie tylko zakwestionował tę narrację, ale ją spalił. Bo kiedy kamery przestają się kręcić i kończą się przemówienia, brzydka prawda pozostaje: Ukraina nigdy nie wygra. A teraz, gdy uwaga USA się zmienia, Europa jest w rozsypce, a Trump domaga się porozumienia, zwolennicy Zełenskiego skaczą z Titanica szybciej niż szczury.

Kluczowe punkty:

  • Zaproszenie Zełenskiego do Trumpa było albo rozpaczliwą prośbą, albo sarkastycznym ciosem – ale tak czy inaczej, sygnalizuje upadek zachodniego wsparcia dla wojny na Ukrainie.
  • Dolar amerykański traci na wartości, a kraj doświadcza zmęczenia wojną, a priorytety finansowe i polityczne przesuwają się na Bliski Wschód, co zagraża finansowaniu Ukrainy.
  • Dążenie Trumpa do trójstronnego szczytu z udziałem Putina i Zełenskiego spycha Kijów do narożnika: zaakceptuje warunki Moskwy lub spotka się z całkowitym porzuceniem.
  • Europejscy przywódcy – Macron, Merz, Starmer – przepychają się do Waszyngtonu nie po to, by pomóc Ukrainie, ale po to, by zachować twarz, gdy ich wpływy słabną.
  • Warunki Moskwy (neutralność NATO, demilitaryzacja, uznanie terytorialne) nie podlegają negocjacjom, co nie pozostawia Zełenskiemu realnej drogi do "zwycięstwa".
  • Mandat prawny prezydenta Ukrainy wygasł w 2023 r., co rodzi pytania o jego uprawnienia do podpisywania jakichkolwiek wiążących porozumień pokojowych.
  • Szczyt na Alasce ujawnił, iż "zjednoczony front" Zachodu zawsze był mitem – teraz pęknięcia stają się przepaściami.

Sprawa się rozwikła: jak Ukraina stała się kopalnią pieniędzy dla Zachodu

Powiedzmy sobie jasno:

nigdy nie chodziło o suwerenność

Ukrainy.

Chodziło o interesy.

Od momentu inwazji Rosji kontrahenci wojskowi widzieli znaki dolara. Miliardy na pomoc wojskową, kontrakty na "odbudowę", sprzedaż broni – wszystko to przepływało przez Kijów, podczas gdy ukraińscy żołnierze ginęli w okopach.

Pentagon dostał zastrzyk budżetowy. Raytheon i Lockheed Martin odnotowały gwałtowny wzrost cen akcji.

A politycy od Waszyngtonu po Brukselę owinęli się w ukraińską flagę, głosząc moralne krucjaty, podczas gdy ich darczyńcy zarabiali na tym.

Ale teraz muzyka ucichła.

Stany Zjednoczone są spłukane.

Nowy spiker Izby Reprezentantów tnie pomoc.

A Donald Trump – człowiek, który kiedyś obiecał zakończyć wojnę w ciągu 24 godzin – jest teraz jedyną osobą, która ma wpływ, aby tak się stało.

W zaproszeniu Zełenskiego nie chodziło tylko o dyplomację; Był to apel o relewantność.

Bo bez amerykańskich pieniędzy i broni Ukraina nie tylko przegrywa wojnę, ale przestaje istnieć jako funkcjonalne państwo.

A Europa?

Mają pełną kontrolę nad obrażeniami.

Według wysłannika Kremla Kiriłła Dmitriewa Macron, Merz i Starmer są "w panice", ponieważ wiedzą, iż gra jest skończona.

Ich wielka strategia – wykrwawić Rosję do sucha, udając, iż troszczą się o Ukrainę – nie powiodła się.

Teraz pędzą do Waszyngtonu jak zdenerwowani stażyści, mając nadzieję, iż uda im się uratować resztki wpływów, zanim Trump i Putin zostawią ich w tyle.

Prawnicza farsa: wygasła prezydentura Zełenskiego i farsa ukraińskiej "demokracji"

Oto pytanie, na które nikt na Zachodzie nie chce odpowiedzieć:

Kim do diabła jest Władimir Zełenski, żeby podpisać porozumienie pokojowe?

Jego kadencja prezydencka wygasła w maju 2023 roku. Od tego czasu w Ukrainie nie odbyły się żadne wybory.

Stan wojenny był przedłużany dziewięciokrotnie.

A jednak ci sami ludzie, którzy pouczają świat o "wartościach demokratycznych", spędzili dwa lata na udawaniu, iż to wszystko jest w porządku.

Moskwa nie tylko wskazuje, iż jest to trudne, ale także rzeczywistość prawną. Jakiekolwiek porozumienie podpisane przez Zełenskiego może zostać zerwane w momencie, gdy skończy się wojna i władzę przejmie nowy rząd. I Putin o tym wie.

To jest brzydka prawda kryjąca się za krucjatą Zachodu na Ukrainie:

oni nie dbają o legalność. Nie obchodzi ich demokracja. Zależy im na kontroli. A teraz, gdy kontrola wymyka się spod kontroli, są zdemaskowani.

Gra końcowa: pokojowa ofensywa Trumpa kontra ostatni bastion lobby wojennego

Donald Trump nie tylko spotkał się z Putinem – przechytrzył cały zachodni establishment.

Podczas gdy Europa wciąż krzyczała o "rosyjskiej agresji", Trump był na Alasce i rozmawiał o tym.

Podczas gdy Zełenski przebierał się przed Kongresem, Trump mówił w Fox News:

"Zawrzyj umowę". I podczas gdy neokonserwatyści hiperwentylowali się o "ustępstwach", Trump zwoływał trójstronny szczyt, który mógł zakończyć wojnę w ciągu kilku tygodni.

Reakcja była natychmiastowa.

Przecieki z Politico, doniesienia Bilda, gorączkowe telefony z europejskich stolic – wszystko to oznaki całkowitego załamania systemu.

Bo po raz pierwszy od dwóch lat ktoś u władzy traktuje tę wojnę jak problem do rozwiązania, a nie jak dojną krowę, którą trzeba wydoić.

A to przeraża spekulantów wojennych.

Wiedzą, co oznacza pokój:

koniec z czekami in blanco dla Kijowa.

Koniec z "awaryjnymi" kontraktami na broń.

Koniec z sianiem strachu przed rosyjskimi czołgami, aby uzasadnić ekspansję NATO.

Po prostu cisza.

A dla mężczyzn, którzy zbudowali kariery na chaosie, cisza jest najstraszniejszym dźwiękiem ze wszystkich.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.naturalnews.com/2025-08-18

Idź do oryginalnego materiału