Piekło: Widmo III wojny stoi za rogiem. Europa jak zwykle nie jest gotowa

news.5v.pl 9 godzin temu

Jolanta Kamińska, Interia: Donald Trump nazywa prezydenta Ukrainy dyktatorem, który zaczął wojnę. przez cały czas uważa pan, iż jego prezydentura będzie korzystna dla Ukrainy?

Jan Piekło, były ambasador Polski w Ukrainie: – Pamiętajmy, iż Trump wygrał wybory w USA nie po to, by wspierać Ukrainę. Wiemy, iż miał jeszcze za poprzedniej kadencji konflikt z Zełenskim, chodziło o syna Bidena Humprey’a, który był zaangażowany w niejasne interesy w Ukrainie. Trump chciał otrzymać informacje, które pomogłyby mu w walce wyborczej. Doskonale wszyscy wiemy, iż Zełenski nie jest dyktatorem, podobne, jak i to, iż putinowska Rosja dokonała agresji na Ukrainę. Trump także to wie. Dlaczego tak powiedział, nie wiem, ale przyzwyczaił już świat, iż mówi różne rzeczy i niekoniecznie coś z tego w rezultacie wynika… Natomiast jego prezydentura może okazać się korzystna zarówno dla Europy, jak i Ukrainy.

Odważna opinia w perspektywie ostatnich wydarzeń. Dlaczego tak pan sądzi?

Donald Trump gra w znacznie większą grę. Tu nie chodzi tylko o Ukrainę, ale o porządek globalny, o Chiny, Tajwan, Pacyfik, Bliski Wschód. Oczywiście Ukraina jest tu bardzo ważnym elementem, ale mogę powiedzieć jedno – z pewnością Donald Trump nie należy do polityków, którzy lubią przegrywać. o ile dojdzie do sytuacji, iż on zaczyna przegrywać z Rosją w Ukrainie, to będzie dla niego ogromne upokorzenie już na samym początku prezydentury. Osobiście nie może sobie na to pozwolić.

Na razie upokarzana jest Ukraina i jej prezydent, którego Trump nazwał też umiarkowanie udanym komikiem, twierdząc, iż ma 4 proc. poparcia.

– To nieprawda. Zgodnie z sondażami – popiera go ponad 50 proc. Ukraińców.

Dlatego Trump brzmi jak rosyjska propaganda. Zełenskiego przedstawia jako czarny charakter, sugerując, iż w Kijowie potrzebny jest nowy prezydent.

– Narracja w Rosji jest taka, iż upłynął konstytucyjny termin prezydentury Zełenskiego, przez co utracił legitymizację. Natomiast trwa wojna, a podczas wojny nie przeprowadza się wyborów.

O tym wprost mówi ukraińskie prawo.

– Tak. Poza tym wybory w okresie wojny byłyby zaproszeniem Rosji do działań hybrydowych i prób wpływania na proces wyborczy. To tylko pogłębiałoby destabilizację. Poza tym, jak przeprowadzić wybory na okupowanych terenach, które przez cały czas w świetle prawa międzynarodowego należą do Ukrainy.

Władimir Putin z odizolowanego międzynarodowego przestępcy stał się negocjatorem, który dyktuje warunki. Nie przeraża to pana?

– Putin nie stał się jeszcze negocjatorem i mam nadzieję, iż się nim nigdy nie stanie. Natomiast już ogłosił kilka warunków, które obnażyły jego prawdziwe zamiary. Można choćby powiedzieć, iż już przelicytował, co postawi go w trudnej sytuacji. Nie jest wykluczone, iż Amerykanom o taką wiedzę chodziło. Europie też ta wiedza się przyda.

Skoro USA układają się z Putinem, to czy przez cały czas możemy opierać się na gwarancjach bezpieczeństwa NATO?

– Uważam, iż tak. Po spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudy ze specjalnym wysłannikiem USA ds. Ukrainy Keithem Kellogiem padła wyraźna deklaracja, iż nie ma mowy, żeby wojska amerykańskie wycofały się z Polski. To bezpośredni interes Ameryki, żeby kraje bałtyckie i Polska nie stały się kolejnym celem Rosji. Natomiast Europa musi uderzyć się w pierś. Oczekujemy, iż USA będą gwarantować krajom UE bezpieczeństwo, a jednocześnie kraje UE przez cały czas nie potrafią wywiązać się z warunku 2 proc. PKB na obronność. Nie zrobili tego Niemcy, Francuzi, Włosi, Hiszpanie. Polska nie tylko dotrzymała obietnicy, ale wydaje prawie 5 proc. PKB na zbrojenia.

Ale w ewentualnej misji pokojowej nie weźmiemy udziału. Donald Tusk wyraźnie powiedział: Polska nie wyśle żołnierzy.

– Polski premier nie powinien wykluczać takiej możliwości. To działanie wyjątkowo słabe politycznie.

Rosja o zachodnich wojskach w Ukrainie nie chce słyszeć. Zastrzega też, iż Ukraina nie może być w NATO i nie zgadza się na granice sprzed 2014 roku. Świat nie może na to przystać. Zatem nie ma co liczyć na pokój?

– Wojna trwa i myślę, iż będzie trwała nadal. Natomiast dziwi mnie jedno. Przecież Europa dysponuje zamrożonymi wskutek sankcji pieniędzmi Federacji Rosyjskiej. To spore środki. Odsetki od nich już szły na pomoc dla Ukrainy. Te gigantyczne pieniądze powinny pójść na zbrojenia unijne i zbrojenia w Ukrainie. Wiemy, co się wtedy wydarzy – będzie wielki wrzask w Moskwie i w Pekinie, ale wiemy też, kto napadł na Ukrainę.

Wiemy, choć Trump mówi dziś Ukraińcom – nie powinniście byli zaczynać.

– Chciałbym wiedzieć, co Trump ma na myśli, mówiąc te słowa. Co mieli zrobić Ukraińcy? Dać się rozstrzelać, utracić państwowość?

Myślę, iż to pytanie zadaje sobie cały świat.

– Powiem brutalnie. Ta sytuacja, w której jest Ukraina, do złudzenia przypomina sytuację Polski z 1939 roku. Widmo III wojny światowej stoi za rogiem. Do tej wojny gotowe są Rosja i Chiny. Europa jak zwykle nie.

A Ameryka?

– Idzie w kierunku izolacjonizmu, podobnie jak w czasie II wojny światowej, kiedy dopiero japoński atak na Pearl Harbor spowodował, iż USA przystąpiły do wojny.

Reasumując – Trump zapowiadał zakończenie wojny w jeden dzień, zamiast tego mamy rosnące ryzyko światowego konfliktu?

– Tak to widzę i podejrzewam, iż Donald Trump zdaje sobie z tego sprawę.

Jolanta Kamińska

Zobacz również:

Ryszard Petru w „Graffiti” o pijanych posłach: Wyborcy powinni pamiętać/Polsat News/Polsat News

Idź do oryginalnego materiału