PKP Intercity zawiesza przesyłki konduktorskie. Reakcja na akty dywersji na torach

kronikatygodnia.pl 50 minut temu
Nie jest to tanie, ale dostawa jest szybka. Przesyłki nadawane u konduktorów pociągów kosztują 50-80 zł w zależności od rozmiaru. Na razie jednak nie będzie można nadawać takich paczek.Decyzja premiera„W związku z decyzją Premiera Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 19 listopada 2025 roku, dotyczącą wprowadzenia trzeciego stopnia alarmowego Charlie, usługa przewozu przesyłek konduktorskich zostaje zawieszona od soboty 22 listopada 2025 roku do odwołania” – informuje spółka kolejowa PKP Intercity.PRZECZYTAJ TEŻ: KAS ostrzega: nie pij takiego alkoholu, bo może się to źle skończyćI dodaje, iż zawieszeniu nie podlegają usługi realizowane na podstawie obowiązujących umów w zakresie przewozu przesyłek zawierających leki ratujące życie, preparaty krwiopochodne, a także materiały biologiczne.„Wprowadzenie stopnia Charlie, wynikające z konieczności zapewnienia podwyższonego poziomu bezpieczeństwa w następstwie aktów dywersji wymierzonych w infrastrukturę kolejową, nakłada na podmioty funkcjonujące w obszarze infrastruktury krytycznej obowiązek wdrożenia działań minimalizujących ryzyko wystąpienia zagrożeń o charakterze terrorystycznym lub sabotażowym” – wyjaśnia przewoźnik.Sabotaż na torachTo wszystko ma związek z akcjami sabotażowymi przeprowadzonymi przez dwóch Ukraińców działających na zlecenie Rosji. Przypomnijmy: blisko stacji Mika w woj. mazowieckim został wysadzony w powietrze krótki fragment torów, a w innym miejscu linii kolejowej Lublin – Warszawa została uszkodzona sieć trakcyjna.PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Pierwsi zatrzymani w sprawie dywersji na torach na trasie Warszawa-LublinSprawcy zdążyli uciec, zanim zostali ustaleni i zatrzymani – uciekli na Białoruś.Aplikacja wojskowaTakże w reakcji na te wydarzenia rozpoczyna się w Polsce akcja „Horyzont”. To duże działanie wojska we współpracy z policją i innymi służbami. Do operacji oddelegowanych będzie do 10 tysięcy żołnierzy. To nie wszystko. – Na przełomie listopada i grudnia zamierzamy uruchomić wersję testową, udostępnić ją ograniczonej grupie użytkowników celem weryfikacji i mamy nadzieję, iż dwa tygodnie później, czyli w połowie grudnia, udostępnimy ją już całemu społeczeństwu – zapowiedział szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. PRZECZYTAJ: Zamość: Kibic odpalił race w trakcie meczu. Natychmiast trafił przed sąd i już usłyszał wyrokI wyjaśnił: – Dziś służby raportują nam, iż bardzo często obywatele zgłaszający tego typu aktywność mają problem ze wskazaniem dokładnej lokalizacji, w której się znajdują. Ta aplikacja rozwiąże te problemy. Będzie można użyć jej do sfotografowania obiektu i przesłania danych geolokalizacyjnych, żeby policja czy inne organy mogły bardzo gwałtownie ustalić, gdzie to zdarzenie ma miejsce i czy jego natura jest rzeczywiście niebezpieczna.Można inaczej; działa już mObywatelPojawia się jednak pytanie, czy aplikacja wojskowa to odpowiednie rozwiązanie w obecnej sytuacji. Trzeba ją przecież przygotować, przeprowadzić testy i certyfikację w sklepach z aplikacjami, a także rozpropagować produkt. To zajmuje sporo czasu.Dlatego Tomasz Rychter, ekspert IT z Fundacji Digitality, w serwisie wirtualnemedia.pl proponuje inne rozwiązanie. Uważa, iż zgłaszanie podejrzeń powinno być dostępne w aplikacji mObywatel. – o ile opcja zgłoszeń byłaby dodana do mObywatela, wymuszamy update wersji mObywatela i możemy wrzucić powiadomienie push, iż jest nowa wersja, w której możemy zgłaszać dywersję. W ten sposób jednym prostym ruchem informujemy 10 mln użytkowników – tłumaczy ekspert. I dodaje, iż gdyby rząd postawił w tej kwestii na aplikację mObywatel, to funkcja mogłaby działać już teraz.Dostrzega jednak problemy. Dane z mObywatela trafiają do Ministerstwa Cyfryzacji i nie wiadomo, czy istnieje sprawny system przekazywania ich do Ministerstwa Obrony Narodowej. Być może z tego powodu wojsko stawia na własne rozwiązanie.
Idź do oryginalnego materiału