

Donald Trump pozwoli Władimirowi Putinowi zatrzymać prawie całe terytorium, które przejął od Ukrainy na warunkach proponowanego porozumienia pokojowego. Warunek ten jest częścią siedmiopunktowego planu zakończenia wojny, który pozostawia Ukrainę bez wyraźnej gwarancji bezpieczeństwa ze strony USA — donosi „The Telegraph”. Plan miał zostać zaprezentowany w trakcie środowych negocjacji w Londynie, które ostatecznie przybrały inny kształt.
— Te warunki są niesłychanie trudne do zaakceptowania przez Ukrainę, ale powiem wprost: to jedyny możliwy sposób, żeby zatrzymać wojnę — mówi Onetowi gen. Bogusław Pacek, dyrektor Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
Zaznaczmy, iż amerykańska propozycja zakłada, iż USA zaoferują formalne uznanie rosyjskiej suwerenności nad Krymem i de facto uznają inne okupowane terytoria. Oznaczałoby to zamrożenie obecnej linii frontu, pozwalając Putinowi zachować prawie całe terytorium zdobyte przez Rosję.
— Realia są dziś wyjątkowo niekorzystne dla Ukrainy — wskazuje gen. Pacek. — Chodzi nie tylko o kwestie militarne, ale też o demografię. Ja prowadziłem badania na Krymie i wschodzie Ukrainy. Te tereny dawno już opuścili ludzie, którzy mieli korzenie ukraińskie, odeszli także z obwodów ługańskiego i donieckiego, nie wszyscy, ale znaczna ich część. Albo ich zmuszono, albo odeszli za pracą. I gdyby dziś przeprowadzić tam referenda, to wynik korzystny dla Ukrainy jest bardzo mało prawdopodobny. Właśnie z tego powodu na takie referenda podczas swojej prezydentury nie zgadzał się Petro Poroszenko – wyjaśnia.
„To są ziemie ukraińskie, ale ich dziś odzyskać się w całości nie da”
— Sytuacja jest bardzo trudna, bo oczywiste jest, iż są to ziemie ukraińskie. Ale losy tej wojny i trudne dzieje Ukrainy oraz Związku Radzieckiego, w tym przesiedlenia ludności sprawiły, iż wschód Ukrainy jest dziś zaludniony w dużym stopniu przez ludność etnicznie rosyjską lub nastawioną prorosyjsko – wskazuje gen. Pacek.
— Ja na tych terenach bywałem, tam niemal nikt nie mówi po ukraińsku, tylko po rosyjsku, ludzie chodzą do cerkwi podporządkowanej Moskwie i są emocjonalnie z Moskwą związani bardziej niż z Kijowem. Nie wszyscy, ale ogromny ich procent – podkreśla.
— Powtórzę, ziemie te, mówię o Krymie i terenach obwodów donieckiego i ługańskiego, należą do Ukrainy, ale w dziś w pełni odzyskać się ich przez Kijów nie da — zaznacza gen. Pacek.
— Sytuacja jest patowa. Ukraińcy muszą więc zadać sobie pytanie, co jest dla nich priorytetem na tym etapie wojny. Czy walka do ostatniej kropli krwi, czy też, za cenę ochrony życia, pogodzenie się z tym, iż część terytoriów będą przez cały czas okupowali Rosjanie – mówi.
— Powtórzę: okupowali. Problem jednak w tym, iż Rosja nie tylko chce tych ziem, ale domaga się również tego, aby ich prawo do tych terenów zyskało uznanie międzynarodowe, czyli jeden z warunków państwowości. Aby Kijów i świat uznały te ziemie za ziemie rosyjskie, co szczególnie dotyczy Krymu. I ja tu nie widzę rozwiązania – przyznaje ekspert.