Pogrzeb Mariana Turskiego. „Każde jego słowo brzmiało jak dzwon”

news.5v.pl 10 godzin temu

– Żegnamy dzisiaj Mariana Turskiego, wyjątkowego człowieka, świadka historii, rzecznika porozumienia polsko-żydowskiego, honorowego obywatela miasta stołecznego Warszawy, ale przede wszystkim żegnamy naszego przyjaciela, wybitny autorytet – mówił podczas ostatniego pożegnania Rafał Trzaskowski.

Ocenił, iż „świat dzisiaj niepewny, a autorytety liche”.

Tak bardzo nam trzeba autorytetów prawdziwych, nienachalnych. Pan profesor był nieśmiały, mówił cicho i powoli, ale każde słowo miało siłę nieprawdopodobną, każde słowo brzmiało jak dzwon. I zawsze będziemy o tym pamiętać – podkreślił prezydent Warszawy, dodając iż to dzięki wysiłkom Turskiego powstało Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.

Pogrzeb Mariana Turskiego. „Był bardzo obecny w naszym życiu”

Trzaskowski przekonywał, iż śmierć Mariana Turskiego jest „niepowetowaną stratą„. – Opuścił nas jeden z ostatnich świadków Zagłady. Będziemy pamiętali zawsze jego mądrość, gotowość na dialog, jego podejście do życia – mówił prezydent Warszawy.

Podczas uroczystości głos zabrała również wnuczka zmarłego, Klaudia Siczek. – Pomimo iż z moim bratem mieszkaliśmy ocean od mojego dziadziusia, był bardzo obecny w naszym życiu. Kiedy wiedział, iż czymś można sprawić komuś przyjemność, to zrobiłby wszystko, żeby to zrobić – opowiadała.

ZOBACZ: Marian Turski nie żyje. Polska żegna dziennikarza i historyka

Mam niesamowite szczęście, iż Marian Turski to mój dziadziuś – podkreślała.

Po przemówieniach, kondukt żałobny odprowadził doczesne szczątki zmarłego na miejsce pochówku. Na godz. 15:00 przewidziano kontynuację ostatniego pożegnania Turskiego, w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, gdzie odbyć ma się spotkanie wspomnieniowe. Połączone zostanie z pokazem przedpremierowym filmu dokumentalnego „11. Nie bądź obojętny” Andrzeja Wolfa.

Kim był Marian Turski?

Marian Turski (Mosze Turbowicz) urodził się 26 czerwca 1926 r. w Druskienikach (wówczas woj. białostockie). Polski dziennikarz, historyk i działacz społeczny żydowskiego pochodzenia od 1940 r. przebywał na terenie łódzkiego getta. Cztery lata później został wywieziony do obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. W czasie ewakuacji przeżył tzw. marsz śmierci.

Po II wojnie światowej wstąpił do PPR, a następnie do PZPR. Pracował m.in. w „Sztandarze Młodych”, „Polityce” i „Trybunie Dolnośląskiej”. W 1965 r. uczestniczył w zorganizowanym przez Martina Luther Kinga marszu z Selmy do Montgomery, mającym być wyrazem sprzeciwu wobec segregacji rasowej.

Przez całe swoje życie chętnie dzielił się swoim doświadczeniem z czasów okupacji, wskazując na tragedię, do której prowadzą rządy totalitarne. Podczas przemówienia na obchodach 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau wypowiedział słowa przestrogi, cytowane przez media na całym świecie: „Auschwitz nie spadło z nieba”. Turski przekonywał, iż do Holokaustu doprowadził wieloletni proces polityczno-społeczny, lekceważenie i dyskryminowanie mniejszości.

ZOBACZ: Papież Franciszek przerwał milczenie. Zwrócił się do wiernych

– Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza prawa już istniejące. Nie bądźcie obojętni, bo jak nie, to się nie obejrzycie i jakieś Auschwitz na was spadnie z nieba – mówił. Marian Turski zmarł 18 lutego w Warszawie. Miał 98 lat.

Czytaj więcej

Idź do oryginalnego materiału