Po wielkich wojnach, wszyscy mówią, przez pewien tylko krótki czas, o pokoju. Aktualnie w Polsce, mówienie o pokoju traktowane jest niemal jak zdrada stanu (na czym ona tak konkretnie polega?). Pewnym pozytywnym wyjątkiem było zwołanie przez prof. M. Szyszkowską 7 marca 2023 w Warszawie Kongres Pokoju. Później nie słyszałem o jakimkolwiek innym przedsięwzięciu w tej sprawie. Uczestniczyli w nim przeważnie ludzi nauki. Jednym z pisemnych warunków uczestnictwa było wszakże pominięcie w wystąpieniach bieżącej polityki pokojowej. Czy słusznie? Według mnie – nie! Walka o pokój to nie slogan; choćby unaukowiony. To niezbędny wymóg aktualnej rzeczywistości .Dziś, niestety, w Polsce wymaga się pozytywnego mówienia o wojnie, o zbrojeniach, o bohaterstwie (czyli zgonach najczęściej). Należy cieszyć się z wielomiliardowych wydatków na nią, a nie, na przykład, na zdychającą służbę zdrowia reanimowaną sporadycznie przez orkiestrę J. Owsiaka. Na wizytę do lekarza pierwszego kontaktu w Warszawie czeka się 2 tygodnie i dłużej. Można wcześniej umrzeć i zostać pochowanym.W przykazaniach boskich piąte nakazuje: nie zabijaj! Na wojnie cnotą i bohaterstwem jest zabicie jak największej liczby innych ludzi. Mogą to także być nasi „bracia w Chrystusie”. Ale rodzeni bracia również. A jakże! Kolejne przykazanie brzmi: kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Wyobrażam sobie jak np. panowie Kaczyński i Tusk, obaj jako wierzący katolicy zawierając pokój rzucają się sobie na szyję. Na szyję! Nie do gardeł. Prezydent USA, Wilson mówił – cytuję- „pokój musi być pielęgnowany przez społeczeństwo.” Prezydent tegoż kraju, Waszyngton mówił w orędziu pożegnalnym „kierujcie się serdecznością i zaufaniem do wszystkich narodów, pielęgnujcie życie w spokoju i harmonii z każdym z nich” Nie mówił o władzach państw, o politykach. Mówił o narodach. Nie będę wspominać co mówi o pokoju i jak traktuje go dzisiejszy prezydent USA.Papieże prawie we wszystkich wystąpieniach nawołują do pokoju…..i co? Co z tego? Księża błogosławią czołgi, czyli modlą się o większą skuteczność instrumentów służących wyłącznie zabijaniu ludzi i o sprawniejsze ich wykorzystanie! O wyprawach krzyżowych, wojnach religijnych i innych akcjach tego typu Kościoła katolickiego lepiej nie wspominać. Inne, aktualne wojny, np. między Izraelem i Palestyńczykami też zostawię w spokoju. Są tak daleko.., były by prawie ciekawostkami polityczno-geograficznymi, gdyby nie to, iż ludzie giną tam dziesiątkami i setkami tysięcy. W imię czego? W ogóle w imię czego giną na wojnach? Wyznania, wiary, ulotnej władzy nad ludźmi, przekonań zarozumiałych polityków??? Raczej to ostatnie.Aktualna pomoc militarna Ukrainie (przede wszystkim amerykańska i polska) to też nie jest wysiłek dla ‘sprawiedliwego” pokoju, jak nam się wmawia. To podtrzymywanie wojny. Bo choćby gdyby Ukraina zwyciężyła, dysponując przekazaną jej bronią, to pokoju na dłuższą metę stan taki nie zapewni! To będzie ciągle „płonąca granica”, czyli ginący ludzie. Więc może już trzeba zacząć zdroworozsądkowe negocjacje? Wojny (prawie) zawsze kończą się negocjacjami, układami, pokojem. choćby „100 letnia” skończyła się po 116 latach. Albo trzeba , dla utrzymania pokoju, już uruchomić siły ONZ. Może pomogą? Przypomnę w tym momencie, iż w historii prawie nie ma państwa, które by przetrwało bez zmian geograficzno-politycznych. Była Polska od morza do morza, była Rzesza (jakoby) 1000 letnia, była Czechosłowacja, Jugosławia, monarchia Austro-Węgierska. Kilkadziesiąt lat wstecz nie było Ukrainy jako państwa. Więc…. Jedyną stałą rzeczą są zmiany. A jak my, Polacy, tak doświadczeni przez ostatnią wojnę i tacy (jakoby) religijni, bronimy pokoju? Czy ktoś ostatnio (poza wspomnianym, wyjątkowym Kongresem) o takich działaniach słyszał ? Panowie Morawiecki, Błaszczak i ich koledzy przebrani w stroje munduropodobne, na wzór byłego aktora Zelenskiego, bawili się jeszcze kilka miesięcy wstecz, w żołnierzy w telewizji, ogłaszając z dumą o miliardach wydawanych na zbrojenie, na kupno – przede wszystkim w USA - czołgów, bojowych helikopterów, samolotów, na szkolenia wojskowe dla Ukraińców. Teraz sprawami wojny dowodzi w Polsce lekarz z wykształcenia. Lekarz specjalistą od zabijania. Od walki w obronie też. Chwalą się ci nasi wodzowie, iż sprowadzają do Polski coraz większą liczbę obcych żołnierzy. Prawie jak „Targowica”. Jesteśmy, dzięki tym wymienionym i innym panom jak np. były wiceminister Janusz Kowalski, czy J. Kaczyński w stanie wojny. Że tak jest, stwierdza wielu generałów w różnych telewizjach przekazach. Premier Tusk na spotkaniu z prezydentem Zelenskim bredził , wg internetowych informacji, o zapewnieniu przez Polskę bezpieczeństwa Ukrainie i wspólnych wydatkach na jej obronę. Panie premierze, Panie Tusk, Pan nie wie czym to grozi i co to znaczy?! Psychoza i propaganda wojenna są teraz, jak widać, cnotą i oficjalną mądrością.Kto odważy się powiedzieć, iż aktualna, ciągle rosnąca drożyzna i jej wszelakie skutki społeczno-ekonomiczne to nie wina Putina, szefa obcego państwa ( no, chyba iż sprawuje tajną władzę w Polsce?), ale przede wszystkim wojny w którą jesteśmy zamieszani i wydawanych na nią, a nie na inne cele, setki miliardów złotych i euro. Kto by tak twierdził okaże się ruską onucą, antypatriotą, nieprawdziwym Polakiem, może choćby szpiegiem rosyjskim albo niemieckim. Wszystko jedno. Wydajemy na zbrojenia najwięcej w świecie, tak jak bylibyśmy najbogatsi…. i badaj najmniej wydajemy na leczenie, na służbę zdrowia i budownictwo mieszkaniowe. Może nieco przesadziłem, ale na pewno jesteśmy w zdecydowanej końcówce ostatnich rankingów dotyczących tych spraw. Na zbrojenia jeszcze niedawno wydawaliśmy około 1.5 % PKB. Teraz mówi się o 5%. Nie wszyscy są tak wyrywni jak my. Amerykanie wstrzymali (może tylko tymczasowo) pomoc Ukrainie, Słowacy jej nie udzielają, Niemcy przekazali na początku wojny około 5 tysięcy hełmów a zginęło około 300 tysięcy Ukraińców. Węgry - wiadomo, itd…Serbowie też. Ładnie podtrzymujemy trwanie tej wojny. Czy ktoś zastanowił się kogo w tej chwili Rosjanie nienawidzą w Europie najbardziej i dlaczego? Pomijam oczywiście Ukraińców. A gdyby tak, tfu, tfu, zwyciężyli. Co wtedy? Układy , umowy fajnie wyglądają na papierze, tak jak w 1939 roku, a realni wrogowie są tuż obok. Przypomnę, iż D. Trump za NATO nie przepada. Europa też go nie za bardzo obchodzi. To może warto pomyśleć o pokoju póki czas i póki jest możliwe funkcjonowanie okrojonej nieco Ukrainy?Prof. Augustyn Wajda napisał w książce Globalizacja na str179: „powszechne jest przekonanie wśród uczonych, o hamowaniu procesów globalizacyjnych w czasie wojny”. Czy więc ta, bez wątpienia, wpływowa grupa społeczeństwa, robi cokolwiek dla utrzymania pokoju i rozwoju pozytywnej globalizacji !? [pomijam specyficzny (?), wspomniany Kongres] Ostatnie takie wydarzenie to chyba Komitety Obrońców Pokoju z pierwszych lat powojennych po II wojnie światowej i Kongres we Wrocławiu; gołąbek pokoju z tamtych lat. Wiem, iż pod adresem tamtego Kongresu było dużo zarzutów i uzasadnionych krytyk……ale się przynajmniej coś o pokoju mówiło, coś się robiło! To zostawiało ślad w społecznym myśleniu i w społecznej świadomości. Ten ślad wyrębują nie tylko politycy. Naukowcy również. U nas wygląda to słabiutko, albo wcale nie wygląda!Moje bardzo wielkie zdumienie wywołała odmowna odpowiedź prezydenta Zelenskiego na rosyjską propozycję wstrzymania działań wojennych na okres prawosławnego Bożego Narodzenia w ubiegłym roku! Gdybym mógł (SW) to bym mu powiedział jako były żołnierz dwuletniej służby zasadniczej: Panie prezydencie Zelenski, niech Pan posiedzi, tylko posiedzi w spokoju, nic więcej , 3 dni w okopach, na polu, zimą, w błocie razem z wszami, szczurami, wyjącymi z bólu i umierającymi albo wręcz zdychającymi, a nie przygotowuje się w ciepłym bez wątpienia gabinecie do codziennych występów w telewizji. Gdyby mnie posłuchał, zmienił by zdanie na pewno! Nie wiemy czy pan Zelenski w ogóle był w wojsku (poza odwiedzinami żołnierzy)? Może adekwatnym będzie powołać się właśnie w tym miejscu na opinię o wojnie pruskiego strategicznego geniusz wojennego Carla von Clausewitza. Otóż czytamy o nim w książce Clausewitz o strategii - autorstwa T. von Ghyczy ..( str. 210 ), iż „chociaż był wojskowym do szpiku kości …, jego ogromna siła charakteru staje się widoczna w odrzucaniu przez niego silnych tendencji militarystycznych jego epoki, co znalazło wyraz w jednoznacznym żądaniu, żeby wszystkie aspekty wojskowe były zawsze uznawane jedynie za część nadrzędnego zamierzenia suwerena i były temu zamierzeniu podporządkowane” Czy my, polski suweren, palimy się do prowadzenia lub tylko dążenia do wojny? Pytał nas ktoś? Nam się tylko wmawia mrzonki naszych absolutnie proamerykańskich polityków oraz biznesmenów z USA korzystających na tej wojnie. Można wyczytać w Internecie, iż nieco ponad 90% pomocy amerykańskiej pozostaje w ich produkcji zbrojeniowej. Przypomnijmy jeszcze, iż żyjący około 500 lat przed naszą erą chiński strateg Sun Tzu pouczał, iż przedłużające się zaangażowanie w wojnę z pominięciem choćby bezpośredniego uczestnictwa może przyczynić się do porażki kraju (Sun Tzu Sun Pin Sztuka wojny, Wyd. Helion, Gliwice, s.22)N. Chomsky w przedostatnim akapicie swojej książki o której wspomniałem napisał „Pozytywnym przykładem zmian jest opór społeczny przeciw przemocy stosowanej przez państwo” . Występujmy więc przeciw wojnie w ogóle. Wyczytałem w książce Mowy, które zmieniły świat, słowa przypisywane Jezusowi w jego błogosławieństwach (siódme).Miał powiedzieć mianowicie : „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój” Wojnę „wprowadzają” / powodują politycy!!! Nie narody. Nie społeczeństwa; nie rolnicy, kolejarze, uczeni, górnicy. Politycy! Tzn. wyalienowana grupa będąca przy władzy.Gdyby ktoś chciał skrytykować to, co napisałem, a pewno jest za co, lub polemizować – mam jedną prośbę: nie używajcie państwo języka i argumentów dziennikarzy telewizji polskiej np. TVP lub amerykańskiej - TVN. Wykładałem kilka lat w Wyższej Szkole Promocji i Mass-mediów, jestem m.in. magistrem nauk politycznych po UW więc się trochę się znam na tych treściach, formach i ich wartościach przede wszystkim. P.S. Pół żartem i pół serio proponuję zmienić nazwę polskiemu Ministerstwu Obrony Narodowej na Ministerstwo Wojny i Propagandy Wojennej, co będzie bliższe rzeczywistości, a orła zamienić na znanego amorka z gołą pupą, ale uzbrojonego. O autorze:Urodził się w 1939r w Myszkowie, od wielu lat mieszka i pracuje w Warszawie. Ukończył studia na Uniwersytecie Warszawskim (nauki społeczne) i Wyższej Szkole Nauk Społecznych (socjologia). Doktorat w Moskwie broniony w 1974r. Adiunkt w Akademii Nauk Społecznych, od 1980r związany z wydawnictwami, m. in. INFOR. Pracownik naukowy, profesor nadzwyczajny, doktor habilitowany.Na pierwszym (historycznym ) Zjeździe „Solidarności” uczestniczy po stronie rządowej, jako doradca ministra Stanisława Cioska w hali Oliwii w Gdyni przez całe 19 dni i wieczorów. Tyle bowiem trwał I Zjazd.Autor 7 książek naukowych, jedna uzyskała nagrodę ówczesnego Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Druga jej część poświęcona jest właśnie I Zjazdowi „solidarności”. Autor dwóch powieści. Są w nich pewne nawiązania do Myszkowa; np. fragmenty o Ryśku Wachowskim z którym się mocno przyjaźniłem. Waldemar Stelmach