Strona rosyjska poprzez swoje źródła działające w naszej infosferze kontynuuje działania dezinformacyjne z zakresu rozwoju trzech kluczowych kierunków – stymulowanie nastrojów antyukraińskich, antyamerykańskich i antynatowskich. Działania te sprowadzają się do prób zablokowania wsparcia okazywanego przez Polskę Ukrainie, wpływania na preferencje wyborcze Polaków oraz prób zastraszenia obywateli RP (zmuszenia nas do uległości względem Rosji).
W ostatnim czasie w sieci pojawiła się poważna ilość przekazów odwołujących się do wątku „zbliżającego się nuklearnego armagedonu”. Narracja ta związana jest bezpośrednio z wypowiedziami W. Putina i A. Łukaszenki, w których wybrzmiała m.in. kwestia planowanego rozmieszczenia na obszarze Białorusi taktycznych pocisków jądrowych. Wypowiedzi te uruchomiły całą maszynę propagandową, która koncentruje się na stymulowaniu na Zachodzie paniki związanej z widmem zaistnienia wojny nuklearnej. W danych przekazach akcentuje się to, iż stroną odpowiedzialną za „zbliżającą się” katastrofę jest Zachód. Rosja, w zniekształconym obrazie rzeczywistości, jedynie „broni się” przed „zachodnimi prowokacjami” i „eskalowaniem napięć”. Działanie to z jednej strony odnosi się do prób zastraszenia ludności Zachodu widmem „potężnej Rosji”, która w dowolnym momencie „zetrze Europę z powierzchni ziemi”, a z drugiej dotyczy przekonywania Rosjan, iż ich państwo rządzone przez W. Putina jest u „szczytu potęgi” (dzięki „mądrym” i „stanowczym” decyzjom przywódcy). Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż jest to kolejna z wielu wcześniejszych prób zastraszenia zachodnich społeczeństw widmem wojny nuklearnej – wątek ten w stopniu wyjątkowo intensywnym przejawia się cyklicznie co około dwa/trzy miesiące (wcześniej dotyczył m.in. kwestii wysadzenia elektrowni jądrowej w Zaporożu).
Źródła prowadzone bezpośrednio przez stronę rosyjską równolegle przez cały czas przekonują, iż widmo katastrofy nad Polskę „ściągają” polskie elity polityczne wspierając Ukrainę i „militaryzując społeczeństwo”. W danej zniekształconej wizji rzeczywistości, Rosja od wielu lat jedynie reaguje na „zagrożenie” ze strony Polski i Zachodu – Rosja rzekomo nie przejawia żadnej agresji, ani nikogo nie atakuje. Z tej perspektywy reakcje NATO i Warszawy na nieuzasadnioną agresję zbrojną oraz akty terroryzmu stosowane przez Rosjan w stosunku do narodu ukraińskiego są „prowokacjami”, a działania Sił Zbrojnych Fed. Rosyjskiej są „usprawiedliwione” oraz „konieczne”, aby zapewnić „pokój w regionie”. Rosjanie starają się przekonać Polaków, iż to polskie proukraińskie elity polityczne oraz NATO są zagrożeniem dla Polski, a szansą na pokój jest zastąpienie obecnych władz strukturami „prawdziwie polskimi” (de facto prorosyjskimi).
Na tym tle wyjątkowo szkodliwą pozostaje działalność prorosyjskich aktywistów oraz prorosyjskich środowisk politycznych, które poprzez swoją aktywność wspierają proces realizacji powyższych celów Kremla. Jednym z danych środowisk są osoby związane z Konfederacją Korony Polskiej. Środowisko to nie tylko zrzesza polityków i aktywistów, którzy szerzą poglądy zbieżne z rosyjskim przekazem propagandowym, ale infekują polskie społeczeństwo treściami spreparowanymi i wprowadzanymi do infosfery bezpośrednio przez Rosjan. Jako przykład można podać wpis konta działającego na platformie Twitter („Stop Ukrainizacji Polski”), które związane jest z Konfederacją Korony Polskiej. Dany wpis sugeruje, iż na Ukrainie „naziści nawołują do mordowania Polaków”.
Powyższy wpis zawiera element wskazujący na źródło danego materiału. Źródłem tym jest prorosyjski aktywista mieszkający w tej chwili prawdopodobnie w Izraelu. Osoba ta regularnie kolportuje rosyjski przekaz propagandowy umieszczając wpisy po rosyjsku, polsku i hebrajsku. Kolejnym źródłem danej treści był rosyjski propagandysta (kreujący się na korespondenta wojennego) Jewgienij Poddubnyj, który zaangażowany jest m.in. w usprawiedliwianie rosyjskiej napaści na Ukrainę. Sądząc z treści danej ulotki oraz powiązań wymienionych źródeł, dany przekaz jest prawdopodobnie spreparowany przez stronę rosyjską.
Oprócz wymienionego powyżej środowiska, w sieci działa cała siatka osób sympatyzujących z Konfederacją Korony Polskiej oraz dr Leszkiem Sykulskim (powiązanym z daną strukturą). Aktywność takich osób najczęściej sprowadza się do infekowania Polaków rosyjskim przekazem dezinformacyjnym i propagandowym poprzez platformę Twitter. Dzięki danej platformie prorosyjscy propagandyści mogą nie tylko oddziaływać na szersze rzesze odbiorców, ale zwracać na siebie uwagę mediów licząc, iż natrafią na nieświadomych zagrożeń dziennikarzy, którzy zdecydują się na promowanie ich wpisów w swoich publikacjach (rzecz dotyczy powołania się w artykule na wpis osoby zaangażowanej w proces dezinformowania, który zawiera informacje nt. przyciągającego uwagę mediów wydarzenia – de facto promowanie/legitymizowanie osoby umieszczającej wpis).
W obliczu prowadzonej przez Rosję wojny informacyjnej (m. in. przeciwko naszemu państwu), warto dostrzegać zagrożenia wynikające z nieprzemyślanego powielania w sieci kontrowersyjnych treści. Rosyjskie ośrodki wpływu oraz osoby z różnych powodów angażujące się w dezinformowanie Polaków emitują treści, które mają na celu wzbudzić w nas strach oraz złość. Podstawowym celem Kremla są:
- wzbudzenie w nas niechęci wobec Ukraińców,
- podważenie zaufania do państwa,
- wzbudzenie w nas uległości względem Rosji,
- wpędzanie nas w apatię.
Kreml w ten sposób dąży do realizacji wyraźnie określonych założeń: wprowadzenie do Sejmu RP skonsolidowanego prorosyjskiego ugrupowania politycznego (które oferuje Polakom „remedium” na „wpompowywane” w nas lęki) oraz przekonanie Polaków, iż wzmacnianie potencjału obronnego RP (m.in. w oparciu o obecność wojsk Sojuszniczych) jest sprzeczne z interesem Polski.
Świadomość dotycząca współczesnych zagrożeń informacyjnych jest w tej chwili wyjątkowo ważna. Warto z rezerwą podchodzić do treści wzbudzających w nas silne emocje oraz sprawdzać dane źródła i weryfikować informacje zanim udostępnimy je naszym bliskim wzmacniając w ten sposób falę dezinformacji. Warto również z ograniczonym zaufaniem podchodzić do treści umieszczanych przez anonimowe konta i źródła oferujące nam dostęp do „wiedzy alternatywnej” (bazującej na dezinformacji i manipulacjach).
Autor: dr Michał Marek
Fot. Robert Ghement/PAP/EPA via RMF 24