Krajowa Administracja Skarbowa podjęła zdecydowane kroki przeciwko powrotowi rosyjskiego kapitału na polski rynek detaliczny. W najnowszym komunikacie poinformowała o wpisaniu na polską listę sankcyjną spółki Torgservis pl oraz jej właścicieli – rosyjskich biznesmenów Sergieja i Andrieja Sznejderów. To właśnie oni stoją za siecią dyskontów MyPrice, która niedawno zaczęła ponownie działać w Polsce, będąc de facto kontynuacją znanej wcześniej marki Mere. Decyzja polskich władz skutecznie blokuje próbę obejścia sankcji gospodarczych i powrotu rosyjskiego kapitału na polski rynek handlowy.

Fot. Warszawa w Pigułce
Historia rosyjskich dyskontów w Polsce sięga okresu przed wybuchem pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Sieć sklepów Mere, należąca do grupy Torgservis, rozpoczęła swoją ekspansję w Polsce w 2020 roku, otwierając pierwsze punkty sprzedaży i zapowiadając ambitne plany rozwoju. Model biznesowy tych sklepów opierał się na ekstremalnie niskich cenach i bardzo oszczędnej ekspozycji towarów – produkty często wystawiano w kartonach bezpośrednio na paletach, a wystrój wnętrz ograniczony był do absolutnego minimum. Ta strategia przyciągała uwagę klientów szukających najtańszych rozwiązań, ale jednocześnie budziła kontrowersje związane z jakością oferowanych produktów oraz warunkami pracy personelu.
Wybuch wojny w Ukrainie w lutym 2022 roku radykalnie zmienił sytuację rosyjskich firm działających w Polsce. Fala sankcji gospodarczych nałożonych na Rosję przez Unię Europejską i poszczególne kraje członkowskie, w tym Polskę, doprowadziła do zamknięcia wielu biznesów powiązanych z rosyjskim kapitałem. Również sieć Mere musiała zawiesić swoją działalność na polskim rynku w obliczu narastających trudności logistycznych, finansowych oraz rosnącego społecznego sprzeciwu wobec wspierania firm z rosyjskim rodowodem.
W grudniu ubiegłego roku portal Wiadomości Handlowe zauważył jednak, iż rosyjscy przedsiębiorcy znaleźli sposób na powrót na polski rynek. W dwóch lokalizacjach – Siedlcach oraz Oleszewie-Borkach – otworzyły się dyskonty pod nową nazwą MyPrice. Mimo rebrandingu, zarówno model biznesowy, jak i właściciele pozostali ci sami. Bracia Sznejderowie, stojący za tą inicjatywą, liczyli prawdopodobnie na to, iż zmiana nazwy pomoże im uniknąć negatywnych skojarzeń i pozwoli na wznowienie działalności w Polsce.
Krajowa Administracja Skarbowa gwałtownie zidentyfikowała tę próbę powrotu na polski rynek. Jak wynika z komunikatu KAS, już wtedy dostępne były informacje o tym, iż Sergiej i Andriej Sznejderowie znajdują się na ukraińskiej liście sankcyjnej. Jako obywatele Federacji Rosyjskiej posiadają oni udziały w licznych spółkach działających w Rosji, co stanowiło jeden z powodów objęcia ich sankcjami przez Ukrainę. Polski wymiar sprawiedliwości postanowił pójść śladem ukraińskich władz i również objąć sankcjami zarówno samą spółkę Torgservis pl, jak i jej właścicieli.
Wpisanie na polską listę sankcyjną ma daleko idące konsekwencje dla objętych nią podmiotów. Przede wszystkim oznacza zamrożenie wszystkich środków finansowych i zasobów gospodarczych należących do sankcjonowanych osób i firm. Ponadto wprowadzony zostaje zakaz udostępniania tym podmiotom jakichkolwiek środków finansowych lub zasobów gospodarczych, zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio. Polski system prawny zabrania również świadomego i umyślnego udziału w działaniach, których celem lub skutkiem byłoby ominięcie nałożonych sankcji.
Dla Sznejderów oznacza to praktyczną niemożność prowadzenia jakiejkolwiek działalności gospodarczej na terenie Polski. Ich firma zostaje wykluczona z postępowań o udzielenie zamówień publicznych oraz konkursów, a oni sami – jako cudzoziemcy – trafiają do wykazu osób, których pobyt na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jest niepożądany. W praktyce uniemożliwia to im wjazd do Polski i jakiekolwiek osobiste zarządzanie swoimi interesami w naszym kraju.
Decyzja KAS o wpisaniu właścicieli MyPrice na listę sankcyjną wpisuje się w szerszy kontekst polskiej polityki wobec rosyjskiego kapitału po wybuchu wojny w Ukrainie. Polska należy do państw najbardziej zdecydowanie wspierających Ukrainę i konsekwentnie opowiadających się za utrzymaniem, a choćby zaostrzeniem sankcji wobec Rosji. Wynika to zarówno z historycznych doświadczeń, jak i z geopolitycznego położenia naszego kraju oraz świadomości zagrożeń związanych z ekspansjonistyczną polityką Kremla.
Od początku konfliktu polskie władze podjęły szereg działań mających na celu ograniczenie obecności rosyjskiego kapitału w strategicznych sektorach gospodarki. Dotyczyło to nie tylko firm bezpośrednio powiązanych z rosyjskim państwem, ale również podmiotów należących do prywatnych biznesmenów, którzy – zdaniem polskich służb – mogą działać w interesie Kremla lub wspierać finansowo rosyjską machinę wojenną.
Przypadek MyPrice pokazuje również, iż rosyjskie podmioty gospodarcze próbują znaleźć sposoby na obejście sankcji i kontynuowanie działalności w krajach UE mimo formalnych ograniczeń. Zmiana nazwy z Mere na MyPrice była próbą ukrycia prawdziwego pochodzenia kapitału i odcięcia się od negatywnych skojarzeń. Jednak polska administracja skarbowa wykazała się czujnością i skutecznie zidentyfikowała powiązania nowej marki z rosyjskimi właścicielami.
Warto zauważyć, iż segment hard dyskontów, w którym działały Mere i MyPrice, cieszy się w Polsce znaczącą popularnością, szczególnie w obliczu wzrastających cen i inflacji. Sklepy oferujące produkty w wyjątkowo niskich cenach przyciągają konsumentów o ograniczonych budżetach, dla których cena jest kluczowym kryterium wyboru. Jednak choćby w tym segmencie rynku polscy konsumenci coraz częściej zwracają uwagę na pochodzenie kapitału i świadomie unikają wspierania firm powiązanych z Rosją.
Dla polskiego rynku detalicznego decyzja o zablokowaniu działalności MyPrice ma również wymiar konkurencyjny. Eliminacja podmiotu, który mógł korzystać ze wsparcia rosyjskiego kapitału i optymalizować koszty poprzez import tańszych produktów z Rosji lub państw z nią współpracujących, zapewnia równiejsze warunki konkurencji dla polskich i europejskich sieci handlowych działających zgodnie z zasadami unijnego rynku.
Eksperci ds. handlu detalicznego wskazują, iż próba powrotu rosyjskich dyskontów na polski rynek mogła być także testem, jak dalece skuteczne są sankcje i jak determinacja w ich egzekwowaniu. Szybka i zdecydowana reakcja polskich władz pokazuje, iż nasz kraj pozostaje konsekwentny w polityce sankcyjnej wobec Rosji i nie toleruje prób jej obchodzenia.
Decyzja KAS zyskała poparcie środowisk biznesowych, które od początku wojny apelowały o transparentność w kwestii pochodzenia kapitału firm działających w Polsce. Organizacje zrzeszające polskich przedsiębiorców wielokrotnie podkreślały, iż równe zasady konkurencji są możliwe tylko wtedy, gdy wszystkie podmioty działające na rynku podlegają tym samym regulacjom i ograniczeniom, również tym wynikającym z sankcji nałożonych na Rosję.
Sprawa MyPrice to również istotny sygnał dla innych firm z rosyjskim kapitałem, które mogłyby rozważać podobne strategie powrotu na polski rynek. Pokazuje ona, iż polskie służby mają odpowiednie narzędzia i determinację, by identyfikować i blokować takie próby, niezależnie od tego, pod jaką nazwą czy w jakiej formie prawnej byłyby podejmowane.
W szerszym kontekście geopolitycznym, decyzja o wpisaniu właścicieli MyPrice na listę sankcyjną jest częścią europejskiej strategii izolowania Rosji i ograniczania jej wpływów gospodarczych w krajach UE. Choć pojedyncza sieć dyskontów może wydawać się mało znaczącym elementem tej układanki, to suma takich działań podejmowanych przez wszystkie kraje członkowskie tworzy skuteczną barierę dla rosyjskich interesów gospodarczych w Europie.
Pozostaje pytanie, czy i kiedy sklepy MyPrice, które zdążyły już rozpocząć działalność w Polsce, zostaną ostatecznie zamknięte. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, zamrożenie aktywów i zakaz udostępniania środków finansowych powinny gwałtownie doprowadzić do wstrzymania operacji tych sklepów. Klienci, którzy zdążyli już zrobić zakupy w tych dyskontach, będą musieli poszukać alternatywnych miejsc oferujących produkty w niskich cenach.
Dla polskich konsumentów decyzja KAS oznacza ograniczenie dostępnych opcji zakupowych w segmencie najtańszych sklepów, jednak większość ekspertów zgodnie podkreśla, iż korzyści wynikające z konsekwentnego egzekwowania sankcji przewyższają potencjalne straty. Polski rynek handlowy, jako jeden z największych w Europie Środkowo-Wschodniej, wciąż oferuje szeroki wybór sieci dyskontowych konkurujących ceną, co zapewnia konsumentom dostęp do niedrogich produktów bez konieczności wspierania firm powiązanych z rosyjskim kapitałem.
źródło: Business Insider/Warszawa w Pigułce