Pomnik w Monastyrze upamiętniający ludobójców z UPA, za pieniądze Polaków, postawił polski IPN

patrzymy.pl 11 miesięcy temu

Bardzo szerokim echem odbiły się w Polsce słowa ukraińskiego szefa UIPN, czyli odpowiednika polskiego IPN, dotyczące ekshumacji polskich ofiar rzezi na Wołyniu. Anton Drobowycz w wywiadzie udzielonym ukraińskiemu portalowi glavcom.ua, postawił stronie polskiej szereg zarzutów i wymogów. W ocenie Drobowycza Polska nie przestrzega wzajemnych umów i ustaleń dotyczących upamiętnia miejsc pochówków ukraińskich ofiar.

Największe pretensje Anton Drobowycz zgłasza do części polskich polityków, których nazywa radykałami i to oni jego zdaniem, stoją na drodze do porozumienia.

Ale rzeczywiście w polskim systemie politycznym są ludzie gotowi przekroczyć czerwone linie. W przededniu rocznicy tragedii wołyńskiej, strasznego epizodu między naszymi narodami, nie chcę nikogo podburzać i roztrząsać tego tematu. Mam nadzieję, iż ci ludzie nie będą mieli takiego poparcia społecznego, jak kiedyś, bo wiele zmieniło się w stosunkach między Polską a Ukrainą po rozpoczęciu wojny.

Prócz pretensji do polskich polityków ukraiński instytut UIPN szczególną uwagę przywiązuje do odbudowy pomnika „ukraińskich partyzantów” na górze Monastyr i to ma być jeden z warunków Ukrainy, przed ewentualnym wyrażeniem zgody na ekshumację ofiar rzezi wołyńskiej.

Za polskie pieniądze, pod patronatem IPN, wzniesiono tam pomnik z tablicami pamiątkowymi. Na dwóch tablicach pamiątkowych podano, iż pochowano tu żołnierzy walczących z NKWD oraz ich nazwiska. Wandale zniszczyli te tablice. Sprawców nikt nie znalazł ani nie ukarał. Rozbili tablice i wrzucili je do dołu w lesie. Nikt płyt nie naprawił.

O co w tej sprawie tak naprawdę chodzi? Niestety nie jest to miła dla Polaków opowieść! Historię powstania pomnika została opisana w Biuletynie IPN z 2010 roku przez Kazimierza Krajewskiego. Pomnik postawiony na górze Monastyr, położonej w pobliżu podkarpackiej wsi Werchrata, był przedsięwzięciem nielegalnym, zainicjowanym przez Dymitra Bogusza ze Związku Ukraińców Podlasia (ZUP). Podkarpacki Urząd Wojewódzki stwierdził, iż Bogusz naruszył ustawę o grobach i cmentarzach wojennych, a także przepisy leśne i budowlane. Równie kontrowersyjny i budzący wiele wątpliwości był napis umieszczony na pomniku, który głosił, iż w tym miejscu spoczywa 45 partyzantów z sotni „Szuma” zastrzelonych przez NKWD.

Liczne protesty lokalnej ludności i wielu polskich organizacji skłoniły polskie władze do podjęcia decyzji o rozbieraniu pomnika, ale decyzja ta została zmieniona, ponieważ ZUP zobowiązało się do legalnego postawienia nowego pomnika:

(…) wobec zaistniałego w tej sprawie impasu, Rada OPWiM wraz z Podkarpackim Urzędem Wojewódzkim zdecydowała się na demontaż obiektu i urządzenie go ponownie, w sposób odpowiadający standardom przyjętym przez polską i ukraińską stronę rządową. – Biuletyn IPN z 2010 roku, autor Kazimierz Krajewski.

W końcowym efekcie to polski IPN w sposób całkowicie niezrozumiały podjął decyzję o budowie pomnika, za pieniądze Polaków, który miał upamiętniać ludobójców z UPA. Później IPN się tłumaczył, iż w tamtym czasie nie miał pełnej wiedzy o jakich zastrzelonych przez NKWD Ukraińców chodzi. Ostatecznie w 2010 roku w Monasterzu sąsiadującym z z Werchratą położono pytę z nazwiskami 62 członków UPA.

Foto: https://fotoroztocze.wordpress.com/2012/05/18/monasterz-werchrata/

W 2015 roku nieznani sprawcy rozbili tablicę z nazwiskami członków UPA i pomalowali krzyż na polskie barwy narodowe.

Foto: wyborcza.pl

Z krzyża została starta biało-czerwona farba, ale do dziś tablicy nie wymieniono, co jest przedmiotem wieloletniego sporu pomiędzy polskim IPN i ukraińskim UIPN. O ewentualnej i ponownej odbudowie pomniku mówiono wielokrotnie, między innymi na ten temat wypowiedział się były prezes IPN Jarosław Szarek, który w 2018 roku udzielił wywiadu ukraińskiej agencji informacyjnej Ukrinform:

Instytut Pamięci Narodowej, ministerstwo kultury i polska władza są gotowe prowadzić rozmowy na ten temat.

Jak wiadomo rozmowy nie przyniosły żadnych rezultatów, chociaż w 2020 roku o pomnik „ukraińskich bohaterów” upomniał się sam prezydenta Ukrainy Wołodymyr Ołeksandrowycz Zełeński.

Trudno mieć pretensje do strony ukraińskiej, iż buduje i forsuje swoją wersję historii, z drugiej strony trudno nie mieć pretensji do polskiego IPN i polskich decydentów, iż za nasze pieniądze stawia pomniki ludobójcom odpowiedzialnym za śmierć tysięcy Polaków.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału