Premier zapowiedział szkolenia wojskowe. Ekspert wskazuje inne rozwiązanie

news.5v.pl 4 godzin temu

Premier Donald Tusk przedstawił w ubiegły piątek w Sejmie pomysł powszechnych szkoleń wojskowych. Z kolei na początku wtorkowego posiedzenia rządu Tusk powiedział, iż w 2027 roku Polska osiągnie możliwość przeszkolenia wojskowego 100 tys. ochotników w ciągu roku.

Szkolenia wojskowe? Ekspert wskazuje inne rozwiązanie

O propozycji premiera dyskutowali goście programu „Lepsza Polska” w Polsat News.

– Jedno-, dwu-, trzydniowe, a choćby trzydziestodniowe szkolenia wojskowe, to jest taka forma promocji i szkolenia zapoznawczego – ocenił pułkownik rezerwy prof. Dariusz Kozerawski.

ZOBACZ: Polski generał alarmuje. Mówi o planie awaryjnym dla Europy

– Nie twierdzę, iż to jest zły pomysł, ale na pewno nie zapewni nam to wyszkolonych rezerw osobowych, które moglibyśmy wykorzystać w ramach operacji obronnej, w ramach działań bojowych – dodał.

Według niego powinniśmy „zastanowić się i wrócić do dyskusji nad przywróceniem co najmniej sześciomiesięcznej obowiązkowej służby wojskowej„. Zaznaczył jednak, iż teraz nie jest na to dobry czas, ponieważ trwa kampania wyborcza.

Obowiązkiem obywatela jest bronić swojej ojczyzny. Niekoniecznie z bronią w ręku, ale każdy z nas jakieś zadania będzie wykonywał – stwierdził.

Gen. Koziej: Trzeba tworzyć w Polsce armię rezerwową

Nie zgodził się z nim generał brygady w stanie spoczynku Stanisław Koziej, który stwierdził, iż jest „przeciwnikiem powrotu do obowiązkowej służby wojskowej”.

Jest przyjęta adekwatna koncepcja, aby starać się stworzyć taki system zachęt, taki system promowania, premiowania tych, którzy by się na to zdecydowali – powiedział.

ZOBACZ: Jak będą wyglądać powszechne szkolenia wojskowe? Ekspert o szczegółach

Według niego rezerwa powinna być mniej więcej dwa razy większa niż armia czynna. – To oznacza kilkaset tysięcy przeszkolonych. Dlatego ja od dawna apeluję o to, żebyśmy zaczęli tworzyć w Polsce armię rezerwową – dodał.

Odnosząc się do słów gen. Kozieja prof. Dariusz Kozerawski przypomniał, iż w tej chwili mamy w Polsce 200 tys. żołnierzy w armii czynnej, więc rezerwy miałoby być 400 tys.

– Chcę jednak przypomnieć, iż Ukraina miała 800 tys. sił rezerwowych i 240 tys. zawodowych i tylko dlatego wytrzymała to rosyjskie uderzenie – podkreślił.

„Żołnierz nie może być głodny. Wszędzie ważne są pieniądze”

– Nie ma czasu. Najmłodsi rezerwiści, czyli ci, którzy kończyli obowiązkową służbę wojskową w 2009 roku, mają dzisiaj około 40 lat – dodał.

– Dlatego muszą być stworzone formacje rezerwowe, w których ci rezerwiści będą się systematycznie szkolić – odpowiedział mu gen. Koziej.

– Jedna sprawa to jest szkolenie rezerw na potrzeby armii, a druga to jest powszechne szkolenie obronne całego społeczeństwa – dodał.

ZOBACZ: Co jeżeli wybuchnie wojna? Polacy jednoznacznie o możliwości opuszczenia kraju

Głos w dyskusji zabrał również dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych dr Jarosław Ćwiek-Karpowicz, który zwrócił uwagę na problem pieniędzy.

Żołnierz nie może być głodny. Wszędzie ważne są pieniądze i w armii również – powiedział.

Służba wojskowa musi być atrakcyjna i opłacalna także finansowo. Musi być też atrakcyjna dla firm, które będą delegowały na szkolenia swoich pracowników – dodał.

dk / Polsatnews.pl

Czytaj więcej

Idź do oryginalnego materiału