PREMIUMPrzystąpienie Ukrainy do UE zagrożeniem czy szansą dla polskiego rolnictwa?

euractiv.pl 1 godzina temu

Wizja przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej wywołuje obawy u polskich rolników. Unijna akcesja kraju o tak ogromnym potencjale rolniczym będzie dla Wspólnej Polityki Rolnej niemałym wyzwaniem. Czy Unia Europejska i sama Polska mu sprostają?

Ukraina rozpoczęła negocjacje akcesyjne z Unią Europejską w czerwcu 2024 r. W ostatnim dorocznym pakiecie rozszerzeniowym Komisja Europejska stwierdza, iż mimo rosyjskiej agresji Ukraina pozostaje mocno zaangażowana w proces akcesyjny, jednak wskazuje na konieczność przyspieszenia reform.

Rząd w Kijowie chciałby zakończyć negocjacje w 2028 r. Choć KE deklaruje, iż „wspiera ten ambitny cel”, to w jej oświadczeniach pobrzmiewa powątpiewanie, czy uda się to zrobić tak szybko, by Ukraina mogła przystąpić do Unii jeszcze w tej dekadzie.

Nie chodzi jedynie o brak woli politycznej – choć o nią też będzie trudno, a decyzje o przyjmowaniu nowych państw podejmuje się w UE jednomyślnie. Na drodze do akcesji stoją także obiektywne przeszkody, które trzeba usunąć: a wśród nich niedostosowanie Wspólnej Polityki Rolnej do przyjęcia takiej rolniczej potęgi, jaką jest Ukraina.

Skutków konkurencji ze strony ukraińskiego rolnictwa Polska doświadczyła już w 2023 roku, gdy na polskim rynku zaczęły być odczuwalne pierwsze skutki wprowadzenia przez Unię Europejską po rosyjskiej inwazji na Ukrainę liberalizacji handlu, tzw. autonomicznych środków handlowych (ATM).

W założeniu środek ten miał być „kluczowym elementem niezachwianego wsparcia UE dla Ukrainy i jej gospodarki”, który miał „poprawić trudną sytuację ukraińskich producentów i eksporterów w wyniku niczym niesprowokowanej i nieuzasadnionej rosyjskiej wojny napastniczej”, tłumaczyła Komisja Europejska.

W rzeczywistości jednak część państw członkowskich UE, tych położonych najbliżej Ukrainy, zaczęło zgłaszać poważne zakłócenia na krajowych rynkach, wywołane masowym napływem żywności zza ukraińskiej granicy.

Rolnicy protestowali przeciw zalewowi rynku przez takie ukraińskie produkty, jak zboże, jaja, cukier, drób, mrożone owoce miękkie czy koncentrat jabłkowy. W reakcji na ich obawy Polska podobnie jak kilka innych państw wprowadziła jednostronnie embargo na część produktów. Spotkało się to z ostrą reakcją Komisji Europejskiej, jako iż wyłączne kompetencje do prowadzenia polityki handlowej bloku ma UE. Zakaz obowiązuje jednak do dziś.

Tymczasem w odpowiedzi na sprzeciw wobec ATM Komisja Europejska w październiku zastąpiła ten mechanizm nową umową z Ukrainą, w której powraca do zasad handlu z Układu Stowarzyszeniowego, przywracając cła i wprowadzając limity na wrażliwe produkty, a także wprowadzając mechanizmy pozwalające na zaostrzenie zasad importu w razie stwierdzenia zakłóceń w którymś z państw UE.

Destabilizacja rynku wywołana przez liberalizację handlu z Ukrainą, a zarazem toczące się negocjacje tego kraju z UE, wywołały wzmożoną dyskusję na temat skutków dla unijnego rolnictwa przystąpienia w przyszłości Ukrainy do Unii Europejskiej.

Pojawiły się obawy, iż integracja Ukrainy, kraju o ogromnym potencjale w zakresie produkcji rolnej, a zarazem zupełnie innej strukturze gospodarstw niż w obecnej UE, może zaburzyć konkurencję na unijnym rynku i zakłócić system dopłat.

Na czym polega różnica między unijnym, a zwłaszcza polskim, a ukraińskim rolnictwem? Czy rzeczywiście jest się czego obawiać?

Ukraina rolnictwem stoi

Rolnictwo odgrywa bardzo dużą rolę z punktu widzenia ukraińskiej gospodarki. Jest to trzeci co do wielkości sektor gospodarki kraju, wytwarzający około 10,9 proc. PKB. Z kolei w Polsce rolnictwo wytworzyło w 2023 r. tylko 3,3 proc. PKB.

Zatrudnienie w sektorze rolniczym znajduje 2,5 mln mieszkańców Ukrainy (ok. 6,5 proc. z ponad 39 mln mieszkańców). Dla porównania, w Unii Europejskiej tylko 4,2 proc. z liczącej 450 mln ludzi populacji bloku pracuje w rolnictwie.

Ukraiński rynek ziemi rolnej należy do najszybciej rozwijających się obszarów w Europie. W 2023 roku jego wartość osiągnęła około 3 miliardów dolarów, co stanowi około 10 proc. PKB kraju.

Ukraina ma wyjątkowo korzystne warunki do rozwoju rolnictwa. – Areał gruntów ornych to około 28 mln hektarów, z czego prawie połowę stanowią czarnoziemy – mówiła w ubiegłym roku Magdalena Żelazna, zastępca dyrektora Departamentu Współpracy Międzynarodowej w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Według niej jedną z rzeczy, jakie odróżniają ukraińskie rolnictwo od polskiego, jest także relatywnie niska dywersyfikacja. – Dominująca w Ukrainie jest produkcja zbóż, to jest ponad 50 proc. areałów. Dalsze około 30 proc. zajmują uprawy roślin przemysłowych, czyli oleistych i buraka cukrowego – wyjaśniała Żelazna.

Wśród zbóż najwięcej jest kukurydzy, pszenicy i jęczmienia. Wśród roślin oleistych dominują natomiast słonecznik, rzepak i soja. W przeciwieństwie do uprawy roślin hodowla zwierząt w ostatnich latach w zasadzie się nie rozwijała, z wyjątkiem produkcji drobiu i nabiału, wskazuje MRiRW.

Dla porównania, w Polsce areał gruntów rolnych 14,7 mln ha (według danych GUS z 2023 r.), co stanowi około 58 proc. powierzchni kraju. Jest to jednak dwa razy mniej niż w przypadku Ukrainy.

Jeśli chodzi o typy gleb, najwięcej jest u nas mniej urodzajnych gleb brunatnych (52 proc. powierzchni kraju) i bielicowych (25 proc.). Czarnoziemy i czarne ziemie stanowią łącznie ok. 3 proc. ogółu gleb w Polsce.

W Polsce również najwięcej uprawia się zboża, ale nasz kraj wyróżnia się jednak zwłaszcza jako potentat w produkcji drobiu, jabłek i pieczarek, których to produktów jest jednym największych światowych eksporterów, a także jaj kurzych (drugie miejsce w UE pod względem eksportu).

Główne różnice między Polską a Ukrainą to jednak większy udział użytków rolnych w powierzchni kraju i mniejszy udział użytków leśnych czy gruntów leśnych w przypadku Ukrainy, ale i struktura wielkości oraz własności gospodarstw.

W przypadku zarówno Unii Europejskiej, jak i Polski, większość stanowią najmniejsze gospodarstwa – do 20 hektarów, głównie rodzinne. Natomiast jeżeli chodzi o Ukrainę, 19 proc. tych gospodarstw do 20 hektarów posiada zaledwie 0,3 proc. użytków rolnych. Najwięcej gruntów kontrolują gospodarstwa największe, powyżej 100 hektarów, które w Unii Europejskiej stanowią zaledwie 3,7 proc.

Holdingi kontra rodzinne gospodarstwa

Według danych Ukraińskiego Klubu Agrobiznesu w 2017 roku w całym kraju funkcjonowały 93 agroholdingi, a powierzchnia każdego z nich była większa niż 10 tys. ha. Skupiały one łącznie 29 proc. wszystkich ukraińskich gruntów rolnych.

To samo źródło podaje, iż w latach 2018–2021 agroholdingi odpowiadały za 6,25 mln ha gruntów rolnych, czyli ok. 32 proc. wszystkich gruntów rolnych w Ukrainie. Jak jednak twierdził w 2022 r. Rafał Mładanowicz, pełnomocnik ówczesnego ministra rolnictwa ds. rozwoju współpracy z Ukrainą, powołując się na prof. Ołenę Borodiną, kierownika Zakładu Ekonomii i Polityki Agrarnych Transformacji w Instytucie Ekonomii i Prognozowania Narodowej Akademii Nauk Ukrainy, koncerny te mogą w rzeczywistości odpowiadać aż za 47 proc. gruntów rolnych w kraju.

W firmy te intensywnie inwestuje zagraniczny kapitał. Wiele z nich jest zarejestrowanych w rajach podatkowych, takich jak Cypr czy Luksemburg. Jak wskazuje Tygodnik Rolniczy, choćby jeżeli holdingi wciąż w większości kontrolują ukraińscy oligarchowie, to po ich wejściu na giełdę znaczną część udziałów przejmują zagraniczne banki i fundusze inwestycyjne.

Największe ukraińskie agroholdingi to Kernel Holding, który według danych Ośrodka Studiów Wschodnich kontroluje ok. 600 ha ziemi w 14 obwodach kraju, Ukrlandfarming (500 tys. ha), Agroprosperis (470 tys. ha), Mironowski Chleboprodukt (MHP, 370 tys. ha) oraz Astarta.

Właścicielem Kernel Holding jest Andrij Werewski, do którego należy ok. 39 proc. udziałów spółki. Holding specjalizuje się w uprawie słonecznika i zbóż. Wytwarza aż 8 proc. światowej produkcji oleju słonecznikowego oraz odpowiada za 15 proc. To też największy ukraiński eksporter zbóż.

Należący do Ołeha Bachmatiuka Ukrlandfarming zajmuje się uprawą zbóż oraz hodowlą zwierząt. W jego skład wchodzi spółka Awangard – największy w kraju producent jaj kurzych (według różnych szacunków ma od 29 do 56 proc. udziałów w rynku).

Holdingiem Agroprosperis zarządza amerykański fundusz inwestycyjny NCH Capital. Przedsiębiorstwo specjalizuje się w uprawie pszenicy, kukurydzy, rzepaku, słonecznika i soi. Aż 80 proc. swojej produkcji własnej i skupowanej przeznacza na eksport.

Z kolei Mironowski Chleboprodukt, który należy do Jurija Kosiuka, byłego doradcy Petra Poroszenki, to największy ukraiński producent mięsa drobiowego. Zaspokaja on 35 proc. konsumpcji wewnętrznej i około jedną trzecią produkcji przeznacza na eksport.

Tylko Mironowski Chleboprodukt i Ukrlandfarming otrzymały prawie połowę (49,8 proc.) wszystkich dopłat z budżetu krajowego przeznaczonego dla producentów rolnych w pierwszej połowie 2017 r., podkreśla Borodina.

W Polsce średnia wielkość powierzchni gruntów rolnych w gospodarstwie wyniosła w ubiegłym roku 11,59 ha, wynika z danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Najwyższą średnią miało województwo zachodniopomorskie, gdzie średnie gospodarstwo liczyło 33,5 ha, a najniższą małopolskie – 4,36 ha.

Unijna akcesja Ukrainy zagrożeniem dla polskiego rolnictwa?

Jak wpłynie na polskie i unijne rolnictwo przyjęcie do swojego grona państwa o tak specyficznych warunkach, jeżeli chodzi o sektor rolny? Autorzy raportu Fundacji im. Stefana Batorego „Podzielone plony” analizują możliwe scenariusze skutków takiego kroku zarówno dla Polski, jak i dla UE oraz samej Ukrainy.

Wśród możliwych skutków dla Polski na pierwszym miejscu wymieniają wzrost konkurencji ze strony dopuszczonych do unijnego rynku rolnego ukraińskich producentów, zwłaszcza w sektorze zbóż, słonecznika czy rzepaku. „Ukraińskie produkty mogą być tańsze, co wywoła presję cenową na polskim rynku”, podkreślają autorzy.

Może dojść do marginalizacji polskich producentów o niższej efektywności. „Polskie gospodarstwa o niższej produktywności, szczególnie małe i rodzinne, mogą mieć trudności w rywalizowaniu z bardziej wydajnymi i zorganizowanymi ukraińskimi agroholdingami, co może prowadzić do stopniowego wypierania polskich gospodarstw z rynku”, czytamy w raporcie.

Według autorów przystąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej mogłoby jednak mieć także dobre skutki dla polskiego rolnictwa. Polska otrzymałaby bowiem szanse na rozszerzenie swojego eksportu do Ukrainy oraz na zacieśnienie współpracy gospodarczej, zwłaszcza w sektorze przetwórstwa rolnego.

Integracja z ukraińskim rynkiem mogłaby także pomóc przedsiębiorstwa mogą obniżyć koszty produkcji, gdyż będą pozyskiwać tańsze surowce z Ukrainy. Są jednak dwie strony medalu: może to poważnie zaszkodzić producentom w Polsce, na przykład sadownikom, ponieważ przetwórniom będzie się bardziej skupować półprzetworzone i tańsze produkty z Ukrainy, na przykład koncentrat jabłkowy.

Dużym wyzwaniem dla Polski w związku z przyszłym członkostwem Ukrainy w UE, jak wskazano w raporcie Fundacji Batorego, będzie dla Polski dostosowanie polityki rolnej, aby sprostać nowym realiom rynku wewnętrznego. „Konieczne może być wzmocnienie programów wsparcia dla polskich rolników, aby utrzymać ich konkurencyjność”, zwracają uwagę autorzy raportu.

Jednocześnie wskazują oni jednak, iż Polska może odegrać kluczową rolę w procesie modernizacji ukraińskiego rolnictwa, jeżeli będzie dzieliła się swoimi doświadczeniami z wdrażania nowoczesnych technologii i praktyk rolniczych.

Z kolei dla Unii Europejskiej przystąpienie Ukrainy do oznaczałoby powiększenie unijnego rynku rolnego, co spowoduje zwiększoną podaż surowców rolnych. Unia Europejska musiałaby więc dostosować Wspólną Politykę Rolną do nowych realiów – tak, aby uwzględnić potrzeby ukraińskiego sektora rolnego oraz zagrożenia wynikające z presji podażowej.

Wejście Ukrainy do Unii Europejskiej zwiększyłoby konkurencję na wspólnym rynku, co mogłoby wpłynąć na państwa członkowskie o dużym udziale rolnictwa w gospodarce. Mogłoby to również prowadzić do koncentracji produkcji w rękach największych podmiotów, co może osłabić konkurencyjność mniejszych gospodarstw w niektórych krajach unijnych.

W raporcie Fundacji Batorego zwraca się jednak także uwagę, iż Unia Europejska mogłaby stać się głównym odbiorcą ukraińskich produktów rolnych, co zwiększy wzajemną współpracę gospodarczą. Integracja Ukrainy mogłaby również przyczynić się do promowania zrównoważonych praktyk rolniczych w regionie, zwłaszcza w zakresie ochrony środowiska.

Ukraina w UE: Jak to zrobić bezpiecznie dla rolnictwa?

„Ukraina wnosi olbrzymi potencjał produkcyjny w zakresie branży rolno-spożywczej. Co to może oznaczać dla naszego rynku już wiemy po doświadczeniach z niekontrolowanym napływem zbóż i innych towarów rolniczych do UE, w tym do Polski”, pisał w 2023 r. zarząd Wielkopolskiej Izby Rolniczej.

Zwracał uwagę, iż koszty produkcji rolnej na Ukrainie są dużo niższe, „a gospodarka i biznes są bezlitosne i będą chciały to wykorzystać”.

Zarząd WIR wskazywał, iż akcesja Ukrainy do Unii Europejskiej „będzie stanowiła olbrzymie zagrożenie dla rodzinnych gospodarstw rolnych w Polsce”, tańsze towary rolne z Ukrainy „w pierwszym rzędzie wyprą polskie produkty z rynków zewnętrznych”.

Autorzy raportu Fundacji Batorego patrzą na sprawę dwutorowo. „Z jednej strony większa konkurencja może prowadzić do wzrostu efektywności i innowacyjności w całym sektorze rolno-spożywczym. Z drugiej strony konieczne byłoby dostosowanie Wspólnej Polityki Rolnej, aby zapewnić sprawiedliwe warunki konkurencji, zwłaszcza dla mniejszych gospodarstw we Wspólnocie”, wskazują.

Według nich Unia Europejska powinna rozważyć mechanizmy wyrównawcze, które wspierałyby zrównoważony rozwój rolnictwa we wszystkich państwach członkowskich, „a jednocześnie umożliwiałyby integrację Ukrainy w sposób stabilizujący rynek.

„Ukraińskie agroholdingi, dysponujące dużą skalą produkcji, mogłyby uzyskać przewagę konkurencyjną nad rozdrobnionym rolnictwem w państwach takich jak Polska, Rumunia czy Litwa. Warto zatem rozważyć instrumenty polityki rolnej, które zapewnią równe szanse dla różnych form gospodarowania, np. wsparcie dla małych i średnich gospodarstw czy promowanie krótkich łańcuchów dostaw”, podkreślają.

Rozszerzenie UE ważne dla bezpieczeństwa żywnościowego?

– Integracja Ukrainy z rynkiem Unii Europejskiej nie odbywa się przeciwko europejskim rolnikom. To jest projekt, który – jeżeli zostanie dobrze zaplanowany i wsparty odpowiednimi narzędziami finansowymi – może stać się największym impulsem rozwojowym dla europejskiego rolnictwa od czasu reform Wspólnej Polityki Rolnej w latach 90. – mówi EURACTIV.pl dr Jerzy Plewa, były dyrektor generalny ds. rolnictwa KE; ekspert Team Europe Direct.

Zgadza się on jednak, iż potrzeba wyrównania warunków konkurencji: przestrzegania wspólnych standardów środowiskowych i weterynaryjnych, uczciwych zasad handlu oraz wsparcia modernizacji dla regionów narażonych na presję cenową.

– o ile zamiast konfrontacji postawimy na współpracę, możemy zbudować nowe europejskie łańcuchy wartości – od białka paszowego po wysokoprzetworzone produkty spożywcze. To przyniosłoby korzyści zarówno gospodarstwom w UE, jak i w Ukrainie – wskazuje Plewa.

– Rozszerzenie to szansa na silniejsze bezpieczeństwo żywnościowe, wzrost eksportu i większą odporność Europy na globalne kryzysy – ocenia.

Artykuł <span style="
display: inline-block;
background-color: #FFC708;
color: black;
font-size: 0.75em;
padding: 0.15em 0.5em;
border-radius: 9999px;
margin-right: 0.4em;
vertical-align: middle;
">PREMIUM</span>Przystąpienie Ukrainy do UE zagrożeniem czy szansą dla polskiego rolnictwa? pochodzi z serwisu EURACTIV.pl.

Idź do oryginalnego materiału