PREMIUMRosja traktuje swoich żołnierzy jak mięso armatnie. Tymczasem wojna wchodzi w erę dronów [WYWIAD]

euractiv.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: https://euractiv.pl/section/bezpieczenstwo-i-obrona/interview/rosja-traktuje-zolnierzy-jak-mieso-armatnie-wojna-era-dronow-ukraina-mykhailo-samus/


Ukraina stała się laboratorium nowoczesnej wojny. Mykhailo Samus, dyrektor New Geopolitics Research Network, tłumaczy w rozmowie z Karoliną Zbytniewską, jak drony zmieniły pole bitwy i dlaczego Rosja przez cały czas wysyła ludzi na pewną śmierć.

Karolina Zbytniewska, EURACTIV.pl: W jaki sposób trwająca wojna wpłynęła na obowiązującą doktrynę wojenną?

Mykhailo Samus: Zaszła całkowita zmiana modeli taktycznych i operacyjnych. Obecna wojna rozgrywająca się w głównej mierze w oparciu o drony tworzy sytuację, w której tradycyjne jednostki zbudowane z żołnierzy nie są w stanie funkcjonować według starej doktryny. W praktyce mamy po obu stronach frontu ok. 15–20-kilometrowe strefy śmierci (kill-zone) — 20 kilometrów ze strony Ukrainy i 20 kilometrów po stronie rosyjskiej. Dla ludzi, w tym piechoty oczywiście, przebywanie w tej strefie, podobnie jak użycie jakichkolwiek pojazdów, także opancerzonych, jest niemożliwe.

Dlaczego niemożliwe?
Człowiek natychmiast zostałby zabity. To oznacza, iż trzeba być szybszym, dysponować bardziej zaawansowaną technologią i oczywiście opracować nową doktrynę — nie łączyć dotychczasowych jednostek z dronami, ale tworzyć jednostki skoncentrowane na dronach. Człowiek staje się w nich raczej koordynatorem dronów, robotów lądowych oraz różnych systemów, takich jak system walki elektronicznej (np. zagłuszanie/uniemożliwianie łączności czy ochrona własnych systemów przed podobnymi atakami).

Co zmiana doktryny wojskowej oznacza dla zdolności obronnych Europy?
Jeśli wyobrazimy sobie starcie między regularną europejską armią a np. rosyjską, byłoby to katastrofalne dla Europejczyków, a choćby dla Amerykanów. Oni walczą i myślą w ramach doktryny XX wieku — siły powietrzne, siły lądowe, wielkie jednostki, bataliony, brygady. Tego rodzaju wojna jest już niemożliwa. W ukraińskich siłach zbrojnych używamy tysięcy dronów lądowych.

Jednak wciąż ginie tak wielu ludzi — tutaj, ale też w tak wielu innych konfliktach na świecie?

Ten nowy typ wojny już istnieje. Rozwinięte armie będą walczyć robotami, a te mniej rozwinięte — ludźmi. Rosjanie nie dbają o swoich żołnierzy. Wysyłają ich na pewną śmierć. Dosłownie. Wysyłają oddziały szturmowe, które stosują taktykę jednej lub dwóch osób próbujących wdzierać się na ukraińskie pozycje. Dowódcy rosyjscy wiedzą, iż 80 procent z nich zginie, i mówią o tym otwarcie. Można znaleźć wiele relacji na na tak zwanych wojennych kanałach Z, w których o tym mówią.Rosyjski żołnierz szturmowy żyje na froncie około 12 dni — w tym 11 dni to przygotowania. Na polu bitwy przeżywają średnio jeden dzień. Osiemdziesiąt procent ginie. To daje około 30 tysięcy zabitych i rannych Rosjan miesięcznie. To niewyobrażalne. I dlatego ta wojna trwa — Rosjanie traktują swoich ludzi jak mięso armatnie.

Czy dla Rosjan człowiek jest tańszy niż dron?
W pewnym sensie tak. Choć nie chodzi tylko o koszty. Rosjanie wciąż mają ogromne pieniądze z ropy — setki miliardów dolarów — i płacą wysokie sumy za udział w wojnie. Rekrut otrzymuje około 30 tysięcy dolarów tylko za podpisanie kontraktu, choćby jeżeli wie, iż zginie w ciągu kilkunastu dni. Co miesiąc przybywa im około 30 tysięcy nowych żołnierzy. Każdy dostaje te 30 tysięcy dolarów. A gdy zginie, jego rodzina otrzymuje kilka milionów rubli. Rosjanie wypłacają ogromne pieniądze.

To znaczy, iż śmierć stała się dla niektórych rosyjskich rodzin źródłem utrzymania?
Tak, dla wielu z nich to po prostu biznes. W biednych syberyjskich wsiach, gdzie szerzy się alkoholizm, kobiety wysyłają mężczyzn na front, żeby zginęli i przynieśli rodzinie pieniądze. To straszne, ale prawdziwe.

Czyli ta machina wojenna kosztuje gigantyczne pieniądze…
Rosja wciąż dysponuje tymi pieniędzmi. One napędzają wojnę.

Wspomniał Pan, iż drony potrafią niszczyć czołgi. Ile kosztuje taki dron?
Około 500 dolarów. To bardzo tanio jak na skuteczność tej broni.

Ile dronów potrzeba, by zniszczyć czołg?
To zależy od rodzaju czołgu. W przypadku dobrze chronionych, jak T-90, potrzeba około 30 dronów. Ale są setki nagrań pokazujących, iż w niektórych sytuacjach wystarczy kilka dronów, by unieruchomić lub zniszczyć czołg. Wszystko zależy od miejsca uderzenia i ochrony. Każdy czołg można zniszczyć przy pomocy dronów.

Wspominał Pan o systemie punktowym w ukraińskiej armii. Co to takiego?
To tzw. „punkty elektroniczne”. Zabicie rosyjskiego żołnierza to 12 punktów. Zniszczenie czołgu – 48 punktów. Zabicie pilota drona – 30 punktów. jeżeli jednostka zdobędzie określoną liczbę punktów, może wymienić je na nowy sprzęt, np. drony. Oczywiście trzeba udokumentować, iż dany cel został zniszczony.

To brzmi jak gra, choć to prawdziwa wojna.
Tak, ten system przypomina grę. Na stronie internetowej ukraińskich sił zbrojnych są choćby tablice z wynikami, aktualizowane co minutę. Widać tam, ile zniszczono czołgów, ilu żołnierzy zabito. To rodzaj systemu motywacyjnego, choć w rzeczywistości chodzi o prawdziwe życie i śmierć.

Czy Ukraina może wygrać tę wojnę?
Oczywiście, iż może. To kwestia czasu, nie zasadności. Walczymy za Ukrainę, tak długo, jak będzie to możliwe, dopóki będziemy mieli zasoby.

Czy Ukraina może wygrać sama, bez wsparcia?
To niemożliwe.

Jakiego więc wsparcia potrzebuje Ukraina, by zwyciężyć?
Każdego rodzaju. Europa musi zrozumieć, iż to jest także jej wojna. Rosja to państwo imperialne, które chce odbudować swoje imperium i włączyć do niego Ukrainę. Już przed inwazją, w 2021 roku, Putin mówił, iż NATO powinno wycofać się do stanu z 1997 roku. To oznaczałoby, iż Polska, Czechy, czy Węgry znalazłyby się poza NATO — w szarej strefie, w której Rosja rości sobie prawo do wpływów.

Europa musi więc zrozumieć, iż to wojna europejska. Powinniśmy walczyć razem: Ukraińcy fizycznie, a Europa — ekonomicznie, technologicznie i finansowo. Tylko w ten sposób można utrzymać zdolności Ukrainy do dalszego oporu.

Mykhailo SamusDyrektor New Geopolitics Research Network i współzałożyciel Consortium for Defence Information. Badacz stosunków międzynarodowych, odporności narodowej i wojen nowej generacji, z dwudziestoletnim doświadczeniem w analizie mediów, bezpieczeństwa i obronności oraz w doradztwie. Karierę rozpoczął jako dziennikarz w Defense Express, a następnie był redaktorem naczelnym magazynu Export Control Newsletter. Później objął stanowisko zastępcy dyrektora Centrum Studiów nad Armią, Konwersją i Rozbrojeniem (CACDS). Założył biuro CACDS przy UE w Pradze i odpowiadał za koordynację jego działań międzynarodowych, sekcji regionalnych oraz projektów realizowanych z NATO i UE. Był członkiem rady redakcyjnej CACDS Analytical Bulletin Challenges and Risks. w tej chwili kieruje niezależną, ponadpartyjną inicjatywą The New Geopolitics Research Network. W 2024 roku współzałożył Consortium for Defence Information. Mykhailo Samus służył w Siłach Zbrojnych Ukrainy przez 12 lat.

Wywiad przeprowadzono podczas wizyty eksperckiej w Kijowie zorganizowanej w ramach XII Forum PL-UA przez Fundację im. Stefana Batorego i Międzynarodową Fundację Odrodzenia.

Artykuł <span style="
display: inline-block;
background-color: #FFC708;
color: black;
font-size: 0.75em;
padding: 0.15em 0.5em;
border-radius: 9999px;
margin-right: 0.4em;
vertical-align: middle;
">PREMIUM</span>Rosja traktuje swoich żołnierzy jak mięso armatnie. Tymczasem wojna wchodzi w erę dronów [WYWIAD] pochodzi z serwisu EURACTIV.pl.

Idź do oryginalnego materiału