Afera z działką pod Centralny Port Komunikacyjny wstrząsnęła polską sceną polityczną. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie sprzedaży 160-hektarowej działki w Zabłotni za 22,8 mln złotych - tuż przed zmianą rządu w grudniu 2023 roku.
Działka była strategiczna dla budowy CPK. Miały powstać na niej tory kolejowe oraz miasteczko przemysłowo-magazynowe. Dziś jej wartość szacuje się choćby na 400 mln złotych.
Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa sprzedał grunt wiceprezesowi firmy Dawtona, Piotrowi Wielgomasowi. Państwowa agencja nie poinformowała o tym CPK, które protestowało przeciwko transakcji.
Zwlekanie z zawiadomieniem prokuratury
CPK dowiedział się o sprzedaży dopiero w kwietniu 2024 roku. Zawiadomienie do prokuratury złożył jednak dopiero 30 lipca 2025 - ponad 595 dni po objęciu władzy przez rząd Donalda Tuska.
"Uznaliśmy, iż jest tutaj zbyt wiele pytań, na które nie znamy odpowiedzi, które powinny zostać przeanalizowane przez odpowiednie służby" - tłumaczył Maciej Lasek, pełnomocnik rządu ds. CPK.
Prokuratura wszczęła śledztwo dopiero 27 października. Śledczy nie zabezpieczyli jeszcze kluczowych dokumentów ani z KOWR, ani z ministerstwa rolnictwa.
Polityczne konsekwencje
Premier Donald Tusk oskarżył poprzedni rząd o korupcję. "Smród korupcji wokół tej sprawy jest nie do zniesienia" - powiedział, przedefiniowując skrót CPK na "Cały PiS Kradnie".
Prawo i Sprawiedliwość (PiS) zawiesiło w prawach członka trzech polityków: byłego ministra rolnictwa Roberta Telusa, jego zastępcę Rafała Romanowskiego oraz Waldemara Humięckiego.
Marcin Horała, były pełnomocnik ds. CPK, bronił się mówiąc: "Jeszcze 8 grudnia, nie wiedząc o tym, iż ta działka w międzyczasie została sprzedana (...) wysyłałem pismo, żeby jej nie sprzedawać".
Opóźnienia w działaniach prokuratury i CPK mogły doprowadzić do utraty kluczowych dowodów. Dane telekomunikacyjne są przechowywane tylko przez 12 miesięcy.
Uwaga: Ten artykuł został stworzony przy użyciu Sztucznej Inteligencji (AI).






