Przygotowania do negocjacji

pecuniaolet.wordpress.com 1 tydzień temu

W Rosji nie ma w tej chwili praktycznie dnia bez jakiejś analizy końca wojny na Ukrainie. Wszystko to po wywiadzie Patruszewa, w którym powiedział, iż nie jest wykluczone, iż w 2025 roku Ukraina przestanie istnieć a Mołdawia albo stanie się częścią innego państwa, albo zniknie z mapy świata. Patruszew był wieloletnim szefem wywiadu, w tej chwili jest szefem doradców Putina i członkiem Rady Bezpieczeństwa. Jest to więc ktoś z „wewnętrznego kręgu”. Ktoś taki wie co mówi.

Nazwisko Siergiej Karaganow pojawiło się już parę razy na moim blogu. Nie bez powodu. Jego słowo znaczy w Rosji bardzo dużo. Jest to chyba najwyżej ceniony analityk. I bez wątpienia najbardziej kontrowersyjny. Pierwszy raz wspominałem o nim po tym, gdy w czerwcu 2023 roku proponował prewencyjny atak nuklearny na jakiś cel na Zachodzie. Najskuteczniejszy sposób uspokojenia histeryka, to dać mu po pysku, aby się w porę opamiętał i nie doprowadził do większych nieszczęść. Taka była rada Karaganowa. Wspominałem już wielokrotnie, iż o ile Putin jest w Rosji krytykowany, to za „miękkość” w stosunku do Zachodu. Nietrudno się domyśleć, iż Karaganow należy do takich krytyków. jeżeli chodzi o krytykę Putina, to mam tu na myśli poważne media. Media „brukowe” albo „ściekowe”, bo takie w Rosji także istnieją, pełne są krytyki wobec Putina, która prawie nie różni się od bredni wypisywanych na Zachodzie. To „prawie” dotyczy zarzutu o bycie dyktatorem. Putin jest w Rosji tak popularny, iż w taki zarzut choćby „durny Iwan” nie uwierzy.

Akurat parę dni temu wpadł mi w oko artykuł Karaganowa na temat przygotowań grupy rosyjskich ekspertów i doradców do możliwych rozmów z nowym przywództwem USA. Tekst niewiarygodnie wprost interesujący szczególnie z naszego, europejskiego punktu widzenia! Oto on.

Początek tłumaczenia.

Złamanie kręgosłupa Europy: jaka powinna być polityka Rosji wobec Zachodu?

Wybór Trumpa tymczasowo wstrzymał rozwój naszej polityki wobec Zachodu, w tym także w toczącą się wojnę na Ukrainie. Nie zareagowaliśmy zbyt ostro (i słusznie) na prowokacje tylnej gwardii Bidenowców, ale nasi żołnierze kontynuowali operacje ofensywne i miażdżenie sił zachodnich najemników na Ukrainie.

Teraz ze wszystkich stron mówi się o możliwości kompromisu, o jego konturach. W naszym kraju, przynajmniej w mediach, takie opcje również zaczęto omawiać.

Wraz z kolegami przygotowujemy w tej chwili szeroko zakrojone badanie i analizę sytuacyjną dotyczącą opracowania zaleceń dla rosyjskiej polityki wobec Zachodu. Nie będę przewidywał wyniku dyskusji, ale po prostu podzielę się kilkoma wstępnymi przemyśleniami. Mogą one być przydatne podczas przygotowywania raportu i mają na celu przygotowanie gruntu pod szerszą dyskusję.

Administracja Trumpa nie ma teraz żadnego poważnego powodu, by negocjować z nami na ustalonych przez nas warunkach. Wojna jest ekonomicznie korzystna dla Stanów Zjednoczonych, ponieważ pozwala im okradać sojuszników ze zdwojoną energią, aktualizować swój kompleks wojskowo-przemysłowy i narzucać swoje interesy gospodarcze poprzez systemowe sankcje dziesiątkom państw na całym świecie. I, co zrozumiałe, przez cały czas wyrządzać szkody Rosji w oczekiwaniu na jej wyniszczenie, a w optymalnym wariancie dla USA – upadek lub wyeliminowanie jej z gry jako militarno-strategicznego trzonu wschodzącej i oswobadzającej się Światowej Większości, potężnego strategicznego filaru głównego konkurenta – Chin. Chociaż ta wojna jest niepotrzebna, a choćby trochę szkodliwa z punktu widzenia polityki wewnętrznej, równowaga interesów przemawia raczej za jej kontynuacją.

Postawmy się na miejscu Trumpa – amerykańskiego nacjonalisty z elementami tradycyjnego mesjanizmu, ale bez globalistyczno-liberalnej skali ostatnich trzech lub czterech dekad i zaangażowania Bidena w ukraińskie programy korupcyjne. Tylko trzy rzeczy mogą skłonić tego konwencjonalnego Trumpa do porozumień, które nam odpowiadają. Pierwszą z nich jest groźba Afganistanu-2, całkowita porażka i haniebna ucieczka reżimu w Kijowie oraz demonstracyjna porażka Zachodu kierowanego przez Amerykę. Drugim jest odejście Rosji od faktycznego sojuszu z Chinami. Trzecia to groźba działań militarnych na terytorium Stanów Zjednoczonych i ich kluczowych posiadłości, którym towarzyszyć będzie masowa śmierć Amerykanów (w tym zniszczenie baz wojskowych).

Całkowita porażka jest konieczna, ale bez znacznie bardziej aktywnego użycia odstraszania nuklearnego będzie to niezwykle – jeżeli nie zbyt kosztowne – wymagające śmierci tysięcy najlepszych synów naszej ojczyzny. Odejście od sojuszu z Chinami jest dla nas absurdalnie niekorzystne. jeżeli Trumpiści pierwszej kadencji próbowali nas do tego przekonać, to teraz zdają sobie sprawę, iż Rosja nie zgodzi się na coś takiego. Więcej o czynniku nuklearnym później.

Dla obecnych euro-elit, euro-integratorów, wojna jest pilnie potrzebna. Nie tylko z powodu nadziei na osłabienie tradycyjnego rywala geopolitycznego, zemsty za porażki ostatnich trzech stuleci, ale także z powodu rusofobii. Te elity i ich eurobiurokracja zawodzą niemal w każdym punkcie. Europrojekt pęka w szwach.

Wykorzystywanie Rosji jako straszaka, a teraz jako prawdziwego wroga, które trwa od ponad dekady, jest głównym narzędziem legitymizacji ich projektu i utrzymania władzy euro-elit. Ponadto „strategiczne pasożytnictwo” – brak strachu przed wojną – stało się znacznie silniejsze w Europie niż w Stanach Zjednoczonych. Europejczycy nie tylko nie chcą myśleć o tym, co może to dla nich oznaczać, ale nie wiedzą już, jak o tym myśleć. Od czasów sowieckich, bazując na doświadczeniach współpracy z de Gaulle’em, Mitterrandem, Brandtem, Schroederem i im podobnymi, byliśmy przyzwyczajeni do myślenia o Amerykanach jako głównych inicjatorach konfrontacji i militaryzacji polityki na Zachodzie. Nie do końca jest to prawdą, a teraz nie jest to w ogóle prawdą. To Churchill wciągnął USA w zimną wojnę, gdy wydawało mu się to korzystne. To europejscy stratedzy (wtedy jeszcze istnieli), a nie Amerykanie, zapoczątkowali kryzys rakietowy w latach 70-tych. Przykłady można długo wymieniać. Teraz euro-elity są głównymi sponsorami kijowskiej junty. Zapominając, iż to ich poprzednicy rozpętali dwie wojny światowe, pchają Europę i świat w kierunku trzeciej. Wysyłając ukraińskie mięso armatnie na rzeź, przygotowują nowych wschodnich Europejczyków z wielu państw bałkańskich, Rumunii i Polski. Zaczęli rozmieszczać mobilne bazy, w których szkolą kontyngenty potencjalnych Landsknechtów. Będą próbowali kontynuować wojnę nie tylko do „ostatniego Ukraińca”, ale niedługo do „ostatniego wschodniego Europejczyka”.

Antyrosyjska propaganda NATO i Brukseli przewyższa już propagandę Hitlera. choćby osobiste więzi międzyludzkie z Rosją są systematycznie zrywane. Tym, którzy opowiadają się za normalnymi stosunkami, zatruwa się życie i wyrzuca z pracy. Narzucana jest totalitarna ideologia liberalna. choćby pozory demokracji odchodzą w zapomnienie, choć wciąż się o nich mówi. Najnowszym przykładem jest anulowanie wyników wyborów prezydenckich w Rumunii, które wygrał kandydat spoza Brukseli.

Europejskie elity nie tylko wyraźnie przygotowują swoje społeczeństwa i kraje do wojny. Podano choćby przybliżone daty, kiedy mogą być gotowe do jej rozpętania.

Jak powstrzymać szaleńców? Zatrzymać proces zbliżania się do III wojny światowej, przynajmniej w Europie? Jak doprowadzić do zakończenia wojny?

Rozmowy o kompromisach i zawieszeniu broni obracają się wokół zamrożenia walk na obecnej linii frontu. Umożliwi to ponowne uzbrojenie resztek Ukraińców i – uzupełniając je kontyngentami z innych państw – rozpoczęcie nowej rundy działań wojennych. Znów będziemy musieli walczyć. I to z mniej korzystnych pozycji politycznych. Taki kompromis będzie można i trzeba przedstawiać jako zwycięstwo. Ale nie będzie to nasze zwycięstwo, lecz, mówiąc wprost, zwycięstwo Zachodu. Tak będzie to postrzegane na całym świecie. I pod wieloma względami my też tak będziemy to postrzegać.

Nie będę wymieniał wszystkich narzędzi pozwalających uniknąć tego scenariusza. Wymienię tylko te najważniejsze. Po pierwsze, musimy wreszcie powiedzieć sobie, światu i naszym przeciwnikom to, co oczywiste. Europa jest źródłem wszystkich największych nieszczęść ludzkości, dwóch wojen światowych, ludobójstw, antyludzkich ideologii, kolonializmu, rasizmu, nazizmu i tak dalej. Metafora słynnego europejskiego polityka o Europie jako „kwitnącym ogrodzie” brzmi o wiele bardziej realistycznie, jeżeli nazwiemy ją polem porośniętym gęstymi chwastami, kwitnącymi na próchnicy setek milionów zamordowanych, okradzionych, zniewolonych. A wokół niego wznosi się ogród ruin stłamszonych i ograbionych cywilizacji i narodów. Europa musi być nazywana tak, jak na to zasługuje, aby groźba użycia wobec niej broni nuklearnej była bardziej przekonująca i uzasadniona.

Po drugie, aby zwrócić uwagę na inną oczywistą prawdę: każda wojna między Rosją a NATO / UE nieuchronnie przybierze charakter nuklearny lub eskaluje do poziomu nuklearnego, jeżeli Zachód będzie przez cały czas walczył przeciwko nam na Ukrainie. Ta wskazówka jest konieczna, między innymi, aby ograniczyć rozwijający się wyścig zbrojeń. Nie ma sensu gromadzić ogromnych arsenałów broni konwencjonalnej, jeżeli wyposażone w nią armie i same kraje, które te armie wysłały, nieuchronnie zostaną zmiecione przez nuklearne tornado.

Po trzecie, konieczne jest posuwanie się naprzód jeszcze przez kilka miesięcy, miażdżąc wroga na miazgę. Ale im szybciej, tym lepiej, trzeba ogłosić, iż nasza cierpliwość, gotowość do poświęceń w imię zwycięstwa nad tym bękartem ich ludźmi niedługo się skończy i ogłosimy cenę – za każdego zabitego rosyjskiego żołnierza zginie tysiąc Europejczyków, jeżeli nie przestaną ulegać swoim władcom i przez cały czas prowadzić wojnę z Rosją. Musimy powiedzieć Europejczykom wprost: wasze elity zrobią z was kolejną porcję mięsa armatniego, a my, w przypadku gdy wojna przybierze charakter nuklearny, nie będziemy w stanie ochronić ludności cywilnej Europy tak, jak próbujemy to zrobić na Ukrainie. Będziemy ostrzegać przed uderzeniami, jak obiecał Władimir Putin, ale broń nuklearna pozostało mniej selektywna niż broń konwencjonalna. Oczywiście w tym samym czasie europejskie elity muszą zostać skonfrontowane z faktem, iż one i ich miejsca zamieszkania będą pierwszymi celami nuklearnego odwetu. Nie uda im się ujść z życiem.

A Amerykanom należy po prostu powiedzieć, iż jeżeli przez cały czas będą dorzucać drewna do ognia ukraińskiego konfliktu, w kilku krokach przekroczymy nuklearny Rubikon, uderzymy w ich sojuszników, a jeżeli nie będzie odpowiedzi nuklearnej, jak grozili, nastąpi uderzenie nuklearne na ich bazy w Europie i na całym świecie. jeżeli odważą się odpowiedzieć bronią nuklearną, otrzymają uderzenie nuklearne na własnym terytorium.

Po czwarte, przez cały czas wzmacniać naszą armię, co jest konieczne w bardzo niespokojnym i pogrążonym w kryzysie świecie. Ale jednocześnie konieczna jest nie tylko zmiana doktryny nuklearnej, która, dzięki Bogu, już się rozpoczęła, ale także wznowienie, jeżeli Amerykanie i ich poplecznicy nie chcą negocjować, zdecydowany ruch w górę drabiny eskalacji nuklearnej, aby zwiększyć skuteczność naszych nuklearnych sił odstraszania i odwetu. „Leszczyna” [Oriesznik] jest wspaniałą bronią, chwała niech będzie jej producentom i twórcom, ale nie jest substytutem broni jądrowej, jest tylko kolejnym skutecznym szczeblem na drabinie eskalacji.

Po piąte, musimy przekazać Stanom Zjednoczonym różnymi kanałami, iż nie chcemy ich upokarzać i jesteśmy gotowi pomóc im w godnym wyjściu z ukraińskiej katastrofy, w którą Amerykanie zostali wciągnięci przez liberałów-globalistów i Europejczyków.

Ale co najważniejsze, musimy zdać sobie sprawę, iż nie możemy i nie mamy prawa okazywać niezdecydowania w działaniach dla naszego kraju, naszych obywateli i ludzkości. Stawką jest nie tylko los Rosji, ale także los ludzkiej cywilizacji w jej obecnej formie.

Jeśli Amerykanie się wycofają, Ukraina zostanie dość gwałtownie pokonana. Jej wschód i południe przypadną Rosji. Zdemilitaryzowane, neutralne państwo ze strefą zakazu lotów nad nim, będzie utworzone w centrum i na zachodzie obecnej Ukrainy, i każdy, kto nie chce mieszkać w Rosji i przestrzegać naszych praw, może się tam udać. Zawieszenie broni zostałoby zawarte.

A po zawieszeniu broni trzeba będzie pracować nad wspólnym rozwiązaniem problemów ludzkości z przyjaciółmi ze Światowej Większości. A choćby z Amerykanami, jeżeli się opamiętają. Jednocześnie konieczne jest pilne odsunięcie Europy na jakiś czas od rozwiązywania problemów świata. Po raz kolejny staje się ona głównym zagrożeniem dla siebie i świata.

Pokój na subkontynencie może zostać ustanowiony tylko wtedy, gdy kręgosłup Europy zostanie ponownie złamany, tak jak to miało miejsce w wyniku naszych zwycięstw nad Napoleonem i Hitlerem, oraz gdy nastąpi zmiana pokoleniowa w obecnych elitach. A wtedy stanie się to nie w wąskim kontekście europejskim – to już przeszłość – ale w kontekście europejsko-azjatyckim.

Koniec tłumaczenia.

Podobnie jak ja, Karaganow uważa, iż USA nie mają żadnego interesu w szybkim zakończeniu wojny na Ukrainie. Podobnie jak ja widzi także, iż wojna ta daje USA okazję nie tylko do osłabienia, ale wręcz do rabunku swoich wasali. W naszych (z cudzysłowem i bez) mediach pełno jest w tej chwili obaw o to, iż Rosja dogada się z USA bez udziału Europy. Obawy te nie są bezpodstawne. Nikt rozsądny nie rozmawia z pachołkami tylko z szefem. Karaganow mówi to samo. Mówi choćby więcej! Pachołków trzeba odizolować, bo to w dużej mierze właśnie oni pchają szefa do wojny. Według Karaganowa to właśnie zachodnia Europa jest źródłem wszelkich nieszczęść. Zachodnia Europa przez 500 lat kolonizowała i rabowała resztę świata. To tu powstały najbardziej zbrodnicze ideologie: nazizm, komunizm, syjonizm i banderyzm. To tu wybuchły dwie wojny światowe. To zachodnia Europa pod postaciami Napoleona i Hitlera atakowała Rosję i teraz planuje zrobić to samo rękoma mieszkańców Europy wschodniej. Można długo wymieniać dalej, ale wniosek Karaganowa jest jeden: złamać kręgosłup Europy i nie dopuścić jej do decydowania o losach świata.

Moim zdaniem analiza Karaganowa jest z punktu widzenia ideologicznego całkowicie słuszna. Ale w tym punkcie widzenia leży jej wada. Jak wszyscy ideolodzy, także Karaganow nie rozumie tego, iż wszystkie ideologie nie powstają z niczego i nie rodzą się w próżni. Dotyczy to także wojen i wszystkich innych wydarzeń. Wspominałem już co powiedział kardynał Farley na Światowym Kongresie Eucharystycznym w Lourdes, w lipcu 1914 roku. Powiedział on, iż nadchodząca wojna (czyli pierwsza wojna światowa) jest wojną kapitału z trzema dworami panującymi Europy, które stoją na drodze do przejęcia władzy przez kapitał i równocześnie przejęcia przez niego władzy nad światem. Historycy, ideolodzy a za nimi my wszyscy, choćby nie pomyślimy o tym, iż przecież taki Napoleon albo Hitler najpierw musieli dojść do władzy. Nie dochodzi się do władzy marszem na Paryż z grupą rozrabiaków albo tyradami w monachijskiej piwiarni! Ktoś w tych ludziach dostrzegł potencjał i przede wszystkim dał pieniądze najpierw na zdobycie władzy a potem na wojny. Wojny, których nie zaplanował ani Napoleon ani Hitler. Oni byli ich wykonawcami. Prawdziwi planiści i prawdziwi zbrodniarze wojenni do dzisiaj są nieznani.

Podniecamy się dojściem do władzy Trumpa. Owszem, wiele jego decyzji jest godna pochwały! Ale nie łudźmy się, iż podyktowane są one troską o nasze dobro! Trump, podobnie jak „nasz” prezydent, to tylko długopis. Papiery do podpisania podsuwają mu inni. Ci inni zadecydowali, iż dotychczasowe metody sterowania społeczeństwem i państwem nie zdają egzaminu, więc trzeba je zmienić. Zrobili Trumpa prezydentem, bo on wierzy w te zmiany i zrobi je dla nich. Oczywiście nie obejdzie się bez konfliktów i nie wszystko się uda, bo ta zakulisowa władza (nie tylko tzw. deep state!) nie jest jednolita i będzie bronić swoich pozycji i wpływów.

Ale o losach świata jak zwykle decydować będzie władza, która stoi za pieniądzem. Ta władza jest nie tylko niewidoczna, ale większość społeczeństwa nie tylko kompletnie nie rozumie metod jej działania ale choćby nie podejrzewa jej istnienia i będzie się podniecać decyzjami polityków.

Co jeszcze można dodać? Można się tylko modlić o to, żeby Rosja zakończyła tę wojnę zanim zostaniemy do niej wepchnięci, bo w ten sposób uchroni nas przed skorumpowanymi politykami i naszą własną głupotą.

Idź do oryginalnego materiału