Putin poprawił stosunek do osób LGBT+ w Ukrainie

krytykapolityczna.pl 2 miesięcy temu

Miesiąc dumy dobiega końca – również w Ukrainie. Z powodu wojny nie było mowy o organizacji roztańczonych parad czy całonocnych afterów, jednak pierwszy raz od pełnoskalowego ataku Rosji udało się zorganizować krótki marsz Kyiv Pride, który przeszedł pod hasłem „Razem do równości i zwycięstwa”. Uczestnicy domagali się legalizacji związków partnerskich i zwiększenia pomocy militarnej ze strony Zachodu.

Ze względów bezpieczeństwa liczba uczestników marszu została ograniczona do pięciuset osób. Oprócz aktywistów i dyplomatów wzięli w nim udział weterani i żołnierze LGBT+, którzy otrzymali na ten dzień specjalne przepustki. Organizacja wydarzenia wzbudzała kontrowersje choćby wewnątrz środowiska LGBT+ – niektórzy jego członkowie uważają, iż w czasie wojny należy powstrzymać się od jakichkolwiek działań polaryzujących społeczeństwo.

W ramach miesiąca dumy organizacje queerowe zorganizowały jeszcze m.in. akcje rozklejania po Kijowie, Charkowie i Lwowie

. Ich zdjęciom towarzyszyły hasła w rodzaju: „walczymy o prawo do bycia wolnym w swoim kraju, by nie było jak w Rosji” czy „mam wobec państwa te same obowiązki, co inni wojskowi, jednak nie mam tych samych praw”. Ponadto niektóre ukraińskie firmy i instytucje państwowe (np. Ukrposzta – ukraińska poczta) zmieniły w mediach społecznościowych swoje loga na tęczowe.

Akcje z okazji miesiąca dumy spotkały się z licznymi homofobicznymi reakcjami – marsz został zakończony po zaledwie dziesięciu minutach ze względu na jego agresywnych przeciwników (policja odprowadziła uczestników Kyiv Pride na stację metra), aktywiści otrzymywali pogróżki, a plakaty z żołnierzami LGBT+ zostały zerwane. Jednak badania pokazują, iż akceptacja społeczna dla osób queerowych w ostatnich latach znacznie wzrosła. O ile w 2016 roku 60 proc. ankietowanych przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii negatywnie postrzegało społeczność LGBT+, w 2022 roku było to już tylko 38,2 proc., a w 2024 roku – 32,1 proc.

Wielu ekspertów wiąże tę zmianę z wybuchem pełnoskalowej wojny, która zniechęciła Ukraińców do Rosji i promowanych przez nią „tradycyjnych wartości” oraz wzmocniła proeuropejską orientację. Do jakiegoś stopnia można ów mechanizm porównać do polskiego roku 2019, kiedy homofobiczne ataki PiS uruchomiły w anty-PiSie empatię wobec osób LGBT+. W Ukrainie istotną rolę odgrywają też queerowi żołnierze na pierwszej linii frontu.

– Przed wojną prawa osób LGBT+ kojarzyły się z lewicową ideologią – wyjaśnia Wiktor Pylypenko, weteran, który od 2014 roku służył w batalionie Donbas. – A żołnierze LGBT+ pokazali społeczeństwu, iż potrafią być patriotami.

Pylypenko jest pierwszym ukraińskim żołnierzem, który opowiedział o swojej homoseksualnej orientacji publicznie. Było to w 2018 roku. Od tamtej pory jego śladem poszli kolejni, a sam Pylypenko stanął na czele organizacji Wojskowi LGBT. Stowarzyszenie walczy o zwiększenie widzialności wojskowych osób queerowych, a także zapewnia im pomoc psychologiczną czy finansową.

– Czysto teoretycznie osoby LGBT+ mogą służyć w dowolnej jednostce, z wyjątkiem osób trans przed zabiegiem chirurgicznym – wyjaśnia Pylypenko. – Jednak w praktyce wszystko zależy od dowódcy. jeżeli słyszymy o przypadkach dyskryminacji w armii, pracujemy właśnie z dowódcami.

Jednak najważniejszym postulatem środowiska jest w tej chwili legalizacja związków partnerskich. Wojna rozbudziła na to nadzieję – właśnie ze względu na społeczny szacunek do żołnierzy. W lipcu 2022 roku do prezydenta Wołodymyra Zełenskiego trafiła podpisana przez wymagane 25 tys. osób petycja w sprawie legalizacji małżeństw jednopłciowych. Ten odpowiedział, iż w czasie wojny nie sposób zmienić konstytucji (która określa małżeństwo związkiem kobiety i mężczyzny), ale prace nad rozwiązaniem problemu trwają. Latem kolejnego roku do ukraińskiego parlamentu trafił projekt ustawy o legalizacji związków partnerskich, współinicjowany przez osiemnaścioro posłów i posłanek.

„Kiedy czyta się apele ludzi, którzy piszą, iż dziś w Ukrainie każdy dzień może być ich ostatnim i proszą o zrównanie ich praw z tradycyjnymi parami, po prostu nie da się tego ignorować” – mówiła wtedy mediom Ołena Szulak, szefowa partii rządzącej Sługa Narodu. Projekt spotkał się z dość nieoczekiwaną reakcją ze strony m.in. konserwatywnego szefa Komisji ds. Młodzieży i Sportu Andrija Kożemiakina, który miał powiedzieć, iż o ile ten krok pozwoli Ukrainie oddalić się od Rosji, to on go popiera.

Jak dotąd nie udało się jednak znaleźć żadnego rozwiązania. Nieformalni partnerzy żołnierzy LGBT+ nie mają niemal żadnych praw – nikt nie informuje ich o tym, iż ukochany został zraniony czy trafił do niewoli, nie mogą odwiedzić go w szpitalu czy kostnicy. Centrum Praw Człowieka „Nasz Świat” uważa, iż politycy są w tej kwestii bardziej konserwatywni niż społeczeństwo. Najnowsze badania potwierdzają tę tezę, choć nie oznacza to, iż ustawa cieszy się mocnym społecznym poparciem. Legalizację związków partnerskich popiera 28,7 proc. Ukraińców (w tym przede wszystkim młodzi i kobiety), 35,7 proc. się jej sprzeciwia, a 25,6 proc. twierdzi, iż jest im to obojętne. Można zatem powiedzieć, iż większość nie miałaby nic przeciwko uchwaleniu ustawy.

Zdaniem inicjatorki ustawy Inny Sowsun na zachowawczość ukraińskich posłów wpływa homofobiczna agenda Cerkwi. Obok rosyjskiej propagandy i skrajnej prawicy to właśnie Cerkiew jest najgłośniejszą w Ukrainie piewczynią homofobii. W lutym tego roku odebrała Wiktorowi Pylypenko medal przyznany za zasługi – bo zorientowała się, iż jest on gejem. Wielu wojskowych stanęło w obronie żołnierza, a choćby zwróciło swoje medale Cerkwi w geście solidarności.

Jednak podczas gdy akceptacja dla osób LGBT+ w Ukrainie rośnie, zaufanie do Cerkwi spada (nigdy nie było zresztą szczególnie wysokie). Czy te tendencje się utrzymają – zależy od rozwoju sytuacji na froncie, a zatem również od europejskich państw.

Słuchaj podcastu „Blok Wschodni”:

Spreaker
Apple Podcasts

Idź do oryginalnego materiału