Ratownicy pod presją czasu

polska-zbrojna.pl 5 godzin temu

Zabezpieczenie ciężko rannego żołnierza i osoby w stanie głębokiej hipotermii oraz ich ewakuacja śmigłowcem – to zadania dla kursantów z 2 Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej podczas szkolenia zorganizowanego przez Centrum Symulacji Medycznej WIM. Do przeprowadzenia ćwiczeń wykorzystano trenażer śmigłowca i zaawansowane symulatory.

Podczas walk żołnierz zostaje ranny w wyniku wybuchu miny. Na ratunek zostają wysłani ratownicy z 2 Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Mińska Mazowieckiego. Na miejscu okazuje się, iż poszkodowany jest nieprzytomny i ma liczne obrażenia, m.in. amputowaną prawą nogę poniżej kolana, intensywny krwotok z rany w okolicy miednicy, kilka ran klatki piersiowej i poparzoną prawą rękę.

Sytuacja jest niebezpieczna, cały czas trwa ostrzał nieprzyjaciela, więc ratownicy zostają opuszczeni z pokładu śmigłowca na linach. Udzielają rannemu pomocy, na amputowaną kończynę zakładają stazę, tamują krwawienie z pachwiny, zakładają opatrunki na klatkę piersiową, zabezpieczają drogi oddechowe, podają silne leki przeciwbólowe. Po chwili ostrzał zbliża się na tyle, iż potrzebna jest natychmiastowa ewakuacja. Ranny w noszach – tzw. koszu – zostaje wciągnięty na pokład śmigłowca, dołączają do niego ratownicy. W drodze do szpitala polowego prowadzą jeszcze na pokładzie kolejne czynności ratujące życie.

REKLAMA

Tak wyglądał jeden ze scenariuszy ćwiczeń medycznych przeprowadzonych dla żołnierzy z 2 GPR przez instruktorów Oddziału Medycyny Pola Walki i Symulacji Medycznej Wojskowego Instytutu Medycznego z Warszawy. – To nasz autorski projekt szkolenia dla załóg śmigłowców. Pozwala w bezpieczny sposób przećwiczyć procedury ratownicze, a także popracować nad zgraniem zespołu i komunikacją w nim – mówi Paweł Wiktorzak, ratownik medyczny i kierownik Centrum Symulacji Medycznej WIM.

Podczas szkolenia wykorzystano zaawansowane, sterowane komputerowo symulatory medyczne z WIM-u. – Fantomy z niezwykłą precyzją odwzorowują fizjologiczne reakcje ludzkiego organizmu, zaburzenia czynności życiowych, jak np. zatrzymanie krążenia czy oddychania, a także obrażenia, jakich doznają żołnierze na polu walki: rany postrzałowe, oparzenia czy amputacje urazowe kończyn – wylicza Łukasz Bilski, instruktor z OMPWiSM WIM. Dzięki temu można przećwiczyć na nich m.in. tamowanie obfitych krwawień, udrażnianie dróg oddechowych czy podawanie leków.

Trening zorganizowano w Łazach koło Warszawy w centrum szkoleniowym spółki Assecuro, prowadzącej m.in. kursy z zakresu bezpiecznej pracy na wysokości. Firma dysponuje trenażerem śmigłowca ratunkowego W-3 Sokół, jakiego używają żołnierze z Mińska Mazowieckiego. – Dzięki temu możemy odwzorować trudne warunki panujące na pokładzie maszyny, pracę na wysokości, ratownictwo z uwzględnieniem technik linowych – tłumaczy ppor. Artur Skobel, ratownik medyczny z WIM-u.

Medycy są opuszczani ze sprzętem z pokładu, prowadzą wstępne czynności ratunkowe na ziemi, potem wzywają śmigłowiec i są podejmowani razem z poszkodowanym. Jak stwierdza Wiktorzak, użycie trenażera to dużo tańsza opcja niż korzystanie z prawdziwej maszyny. – Oczywiście taki trening nie zastąpi ćwiczeń na śmigłowcu, ale to świetna metoda na odświeżenie wiedzy i umiejętności – dodaje kierownik Centrum Symulacji Medycznej.

Podczas dwudniowego szkolenia ćwiczyło kilkunastu medyków i techników pokładowych 2 GPR. Jednostka pełni dyżury ratownicze w systemie SAR. – Naszym głównym zadaniem jest zabezpieczenie wypadków lotniczych, nasze załogi biorą też udział w akcjach ratowniczych podczas sytuacji kryzysowych – mówi mł. chor. Michał Garbiec, technik pokładowy 3 GPR.

Po zakończeniu pierwszego scenariusza przychodzi czas na omówienie działań oraz przeanalizowanie ich z instruktorami i kursantami. Po chwili przerwy rozpoczyna się kolejna symulacja. Tym razem ratownicy muszą udzielić pomocy nieprzytomnemu grzybiarzowi, który ponad dobę temu zaginął w lesie. Poszkodowany nie ma obrażeń, ale jest w stanie głębokiej hipotermii, czyli wychłodzenia. Po zabezpieczeniu medycznym i ogrzaniu zostaje przetransportowany na pokładzie Sokoła do szpitala WIM-u.

– Umiejętności ratownicze musimy ćwiczyć regularnie i powtarzać czynności tak długo, aż zgramy się w zespołach; wypracować pamięć mięśniową, żeby w momencie wykonywania realnej akcji nie było tzw. zacięcia – tłumaczy mł. chor. Maciej Moczulski, jeden z kursantów z 2 GPR. Dodaje, iż w ich pracy największym wyzwaniem jest presja czasu, ponieważ często stan poszkodowanego wymaga szybkiej pomocy i ewakuacji. Nie ma wtedy ani chwili na wahanie i trzeba działać błyskawicznie.

Ćwiczący podkreślają, iż warunki w hali nie odzwierciedlają realnej pracy ze śmigłowcem, brakuje m.in. pędu powietrza czy hałasu wirnika, ale mimo to szkolenie jest bardzo wymagające. – Jestem zadowolony z kursu, symulacje były przedstawione realnie, a przypadki trudne, szczególnie pierwszy z rannym żołnierzem, któremu groziło szybkie wykrwawienie, więc trzeba było działać błyskawicznie – ocenia plut. Łukasz Kopczyński, ratownik medyczny i pielęgniarz anestezjologiczny z 2 GPR.

Centrum Symulacji Medycznej WIM działa od 2017 roku. Oferuje specjalistyczne kursy z zakresu medycyny ratunkowej i symulacje medyczne zarówno na poziomie przedszpitalnym, jak i szpitalnym oraz w środowisku taktycznym. Szkolenia odznaczają się wysokim realizmem i obejmują m.in. postępowanie przy obrażeniach odniesionych na polu walki. Doskonalić swoje umiejętności ratownicze i sposoby leczenia mogą tam wojskowi i cywilni lekarze, ratownicy medyczni, pielęgniarki czy pracownicy zespołów pogotowia ratunkowego.

Anna Dąbrowska
Idź do oryginalnego materiału