Red is Bad: nikt nie mówi tak pięknie o patriotyzmie jak bandyci i złodzieje

krytykapolityczna.pl 2 miesięcy temu

Co się stało z naszą kasą, gdzie ta pomoc Ukrainie?
Ciężko sprostać takim czasom, ciężko w ogóle żyć uczciwie.
Michał gdzieś wyjechał z kasą, Paweł też nie siedzi w ciupie,
Że winni za to zapłacą, ja już choćby się nie łudzę.

Jak to jest, iż najgłośniej „Polska” albo „Bóg, honor, ojczyzna” krzyczą zwykli bandyci i złodzieje? Czasami się zastanawiam, czy to ze mną coś jest nie tak, iż gdy widzę człowieka w koszulce żołnierzy wyklętych, to odruchowo sięgam po gaz w kieszeni. Ale gwałtownie sobie przypominam, iż tradycja udawania patriotów, gdy się jest zwykłymi bandziorami, sięga w Polsce bardzo dawnych czasów, a może choćby i „zarania dziejów”.

Również żołnierze przeklęci mają na koncie setki morderstw, gwałtów i innych niegodziwości, łącznie z mordowaniem niemowląt. Każdy normalny człowiek ma słuszne powody, by bać się ich wyznawców – a ja mam podwójne, bo głośno o tym mówię i nie wszystkim to się podoba. jeżeli wy się nie boicie, to poczytajcie o działalności tych „bohaterów”.

Blisko osiem lat temu z czerwonym transparentem z hasłem „Wolność, równość, siostrzeństwo” protestowałem przeciwko Red is Bad, a konkretnie przeciwko powstaniu sklepu marki na ulicy Chmielnej. Tacy niby wyklęci, a otwierają punkt w tak prestiżowej części miasta? Absurd. Niech siedzą dalej w ziemiankach w lesie, bo przestaną być wiarygodni.

Ja już wtedy wiedziałem, jak to się skończy. Sklep na Chmielnej gwałtownie został zlikwidowany, a twórca i właściciel marki Paweł Sz. został niedawno oskarżony o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, wraz ze swoim bliskim współpracownikiem Michałem K., za którym wystawiony został list gończy.

Niestety, podobną przenikliwością i znajomością życia oraz polskiej historii nie wykazali się ani premier Mateusz Morawiecki, ani prezydent Andrzej Duda. Ale czy kogoś to dziwi?

Duda chętnie, całkowicie za darmo i tylko dlatego, iż naprawdę w nich chodzi, promował koszulki Red is Bad. Wygląda na to, iż choćby celebryci mają dziś za sprawą UOKiK większe problemy w stosowaniu metody reklamowej „na Chajzera” niż najważniejsze osoby w państwie – dobrze, iż przynajmniej nie wybielają się zbiórkami charytatywnymi.

W RMF FM Duda tłumaczył: „Mój jedyny kontakt z firmą Red is Bad to było noszenie ich odzieży, którą mam w swojej szafie. […] Każdy inny producent odzieży w Polsce mógł produkować atrakcyjne, ładne koszulki w związku z kolejnymi rocznicami Powstania Warszawskiego, ale jakoś inni tego nie robili”.

Nie, wcale, nikt nigdy, ani razu w ogóle nie wpadł na taki pomysł. Podobnie jak Stanowski jako jedyny przeprowadził wywiady z powstańcami warszawskimi. Są to towary tak deficytowe i nie do dostania, iż nie wiem, skąd ludzie je biorą, pewnie z kontrabandy. Prezydent osobiście musiał się pofatygować do sklepu Red is Bad ukrytego w ciemnych lochach Cytadeli.

A nie, przepraszam – na ulicy Jagiellońskiej 88. Polscy patrioci z pewnością przypadkowo trafili pod numer używany przez neonazistów jako akronim pozdrowienia Heil Hitler. H to ósma litera alfabetu, więc 88 = HH – przypomniał o tym w ubiegłym tygodniu neonazista Tomasz Kuciak, paradujący w koszulce z taką symboliką po poznańskim ratuszu.

Ale zostawmy te czcze domniemania, bo wiadomo, iż polscy patrioci z Hitlerem nie mają nic wspólnego, nigdy nie organizowali jego urodzin ani nie gromadzili w domach nazistowskich artefaktów. Podobnie jak Narodowe Siły Zbrojne nigdy nie kolaborowały z wrogiem – może tylko czasami pomagały wydawać Żydów i generalnie współpracowały z Niemcami, ale kto by się tam czepiał. Wszak chodziło o dobro Ojczyzny.

Prezydent Duda podczas wizyty w sklepie Red is Bad „rozmawiał o misji firmy, a także sytuacji polskich przedsiębiorców wywołanej przez pandemię koronawirusa”. Bardzo się cieszę, iż udało się ustalić, jak pomóc polskim przedsiębiorcom, a przynajmniej jednemu. W ciągu trzech lat na konta twórcy patriotycznej marki trafiły przelewy na kwotę pół miliarda złotych. Jak kraść, to miliony.

Źródło: X/@PopieramyPMM

W owocnej współpracy między Pawłem Sz., Andrzejem Dudą, Mateuszem Morawieckim i Michałem K. pomogło to, iż ten ostatni pełnił funkcję szefa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Dzięki temu Sz. dostawał pieniądze mające służyć walce z pandemią i pomagać Ukrainie.

Aby skutecznie te cele realizować, założyciel Red is Bad kupił sobie bmw za milion i rozważał lamborghini za cztery miliony. Mam tylko nadzieję, iż nie czerwone. Wiadomo, iż w aucie nie ma tylu koronawirusów co w komunikacji publicznej. Paweł Sz. nabył też siedem mieszkań w Warszawie – zapewne, żeby gościć w nich uchodźców z Ukrainy.

Nie podejrzewajmy jednak ludzi honoru o same złe rzeczy. Wszak w sklepie Red is Bad mogliśmy kupić koszulki upamiętniające działalność Stepana Bandery i tragiczne wydarzenia na Wołyniu, więc z pewnością Paweł Sz. wspierał Ukrainę z całego swojego patriotycznego serduszka, negując tylko marginalne, nacjonalistyczne tendencje naszych wschodnich sąsiadów.

Prokuratura co prawda zabezpieczyła 117 milionów z tych pięciuset, ale nie tak łatwo wydać sensownie takie pieniądze, więc nic dziwnego, iż trochę im na kontach zostało. Wyobraźcie sobie, iż kupujecie agregaty prądotwórcze za 69 milionów, za co rządowa agencja płaci wam 350 milionów. Co zrobić z resztą? Też bym nie wiedział.

Z Michałem K. nasz prezydent pewnie też nie miał nic wspólnego. Co prawda rok temu odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za zasługi w działalności na rzecz wzmacniania bezpieczeństwa strategicznego Polski, ale wiadomo, jak to jest. Zapracowana głowa państwa siedzi w gabinecie, każą mu coś podpisywać, to podpisuje. Przecież nie płacimy mu aż tak dużo, żeby to wszystko czytał. Kto ma na to czas? Czy nie lepiej pooglądać sobie zdjęcia dziewczęcych stópek w internecie?

Niestety, Michał K. świetnie dba nie tylko o bezpieczeństwo kraju, ale również o swoje, bo jego miejsce pobytu jest w tej chwili nieznane poszukującej go prokuraturze. Według ustaleń dziennikarzy był widziany w tureckiej części Cypru. Myślę, iż to niesmaczne pomówienia, ale na wszelki wypadek doniosłem koleżance z Marbelli, żeby wypatrywała nowego sąsiada w koszulce Red is Bad.

Moją wiarę w ludzi podziela polski sąd: „obawa matactwa w jego przypadku nie jest na tyle duża, aby konieczne było na obecnym etapie stosowanie tymczasowego aresztowania, zwłaszcza w sytuacji, gdy podejrzany złożył wniosek o wydanie wobec niego listu żelaznego”. Honor by mu nie pozwolił.

Polskie służby twierdzą, iż mają dowody na to, iż obaj patrioci w sposób zaplanowany uciekli z Polski. Ja podejrzewam, iż obaj obrońcy narodu poszli raczej w ślady żołnierzy wyklętych i ukrywają się w jakimś szałasie w lesie. Żyją prawem wilka, tak jak żyli wyklęci, i dalej samotnie walczą z komuną. Raz sierpem, raz młotem, rąbią drewno i ziemianki kopią.

Żaden porządny patriota i zarazem kolega innego przedsiębiorczego patrioty, w którego sklepie bywał nie tylko prezydent Duda, ale również Mateusz Morawiecki, nie uciekłby tak po prostu z kraju. Patrioci tak nie robią. W ich sercach jest tylko honor, husaria, Jan Paweł II i walka z komuną. Jeszcze zobaczycie, iż obaj wyjdą kiedyś z lasu, i się przekonacie, iż każda złotówka z tych 500 milionów została wydana z wielką korzyścią dla Polski, Ukrainy i walki z komunistycznym koronawirusem.

Idź do oryginalnego materiału