W ciągu jednej doby wybuchło w Polsce kilka dużych pożarów — spłonęło m.in. wielkie centrum handlowe Marywilska 44. Jednak podobne pożary, a także eksplozje odnotowano ostatnio również w wielu innych krajach.
Szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera przyznał we wtorek (14 maja), iż te przypadki budzą podejrzenia i mogą stanowić część wojny kognitywnej.
Nagromadzenie podejrzanych wypadków nie tylko w Polsce
Business Insider zebrał natomiast niepokojące dane dotyczące pożarów i wybuchów, które miały ostatnio miejsce również w innych krajach. W połowie kwietnia doszło np. do wybuchu w walijskim zakładzie BAE Systems — największej firmie zbrojeniowej w Wielkiej Brytanii. Na temat tej eksplozji do publicznej wiadomości nie przedostało się zbyt wiele, ale wiadomo, iż nikt z 500-osobowej załogi nie potrzebował hospitalizacji.
W tym samym czasie wybuchł pożar w fabryce amunicji w Scranton w Pensylwanii w USA. Media podawały, iż w tym zakładzie mogą powstawać pociski, które potem trafiają do Ukrainy. Natomiast na początku miesiąca nad Berlinem widoczne były gigantyczne kłęby dymu, a służby ostrzegały mieszkańców, by nie otwierać okien. Płonęły wówczas chemikalia w fabryce firmy Diehl.
Według niemieckich mediów nie współpracowała ona bezpośrednio z przemysłem zbrojeniowym, ale firma Diehl produkuje podzespoły uzbrojenia, które potem m.in. trafia do Ukrainy. Ponadto szef tej firmy był niedawno z wizytą w Ukrainie.
FT ostrzega: Trzeba podnieść świadomość
Tymczasem „Financial Times” poinformował ostatnio, iż europejskie agencje wywiadowcze ostrzegają swoje rządy przed „brutalnymi aktami sabotażu na całym kontynencie”, które planuje przeprowadzić Rosja. Według gazety mają je przygotowywać zarówno bezpośrednio rosyjskie służby, jak i jej pośrednicy, „bez widocznej obawy o spowodowanie ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej”. „FT” podkreśla, powołując się na swoich rozmówców, iż nadszedł czas, by „podnieść świadomość i skupić się” na zagrożeniu rosyjską przemocą na europejskiej ziemi.
„FT” przypomina, iż w Bayreuth (Bawaria) aresztowano dwóch niemiecko-rosyjskich obywateli za rzekome spiskowanie w celu zaatakowania obiektów wojskowych i logistycznych. Natomiast w Wielkiej Brytanii pod koniec kwietnia oskarżono dwóch mężczyzn o wzniecenie pożaru w magazynie zawierającym przesyłki z pomocą dla Ukrainy. Prokuratorzy oskarżają ich o pracę dla rosyjskiego rządu.
W Szwecji służby bezpieczeństwa badają tymczasem serię niedawnych wykolejeń kolejowych, które, jak podejrzewają, mogą być aktami sabotażu. O próbie Rosji dotyczącej zniszczenia systemu sygnalizacji na czeskich torach kolejowych tamtejszy minister transportu mówił w zeszłym miesiącu.
W Estonii natomiast rosyjscy agenci wywiadu zaatakowali w lutym samochód ministra spraw wewnętrznych i dziennikarzy. Również francuskie ministerstwo obrony ostrzegało w tym roku przed możliwymi atakami sabotażowymi ze strony Rosji.
Siewiera: To może być element wojny kognitywnej
Szef BBN Jacek Siewiera przyznał wczoraj w TVN24, iż sytuacja może wzbudzać zaniepokojenie. W odpowiedzi na pytanie, czy ostatnie podpalenia są aktem terroru, sabotażu czy tylko niefortunnych dowcipów prezydencki minister nie wykluczył, iż jest to element wojny kognitywnej.
— To, iż nie wiemy, czy mamy do czynienia z naturalnym biegiem spraw, czy z inspiracją służb, np. w sieciach społecznościowych, jest elementem wojny kognitywnej — przyznał Siewiera.
Co to jest wojna kognitywna?
„W wojnie kognitywnej ludzki umysł staje się polem bitwy” — wyjaśniają autorzy tekstu opublikowanego w NATO Review. Tłumaczą, iż celem takiej wojny jest zmiana nie tylko tego, co ludzie myślą, ale także jak myślą i jak działają. „Skutecznie prowadzona, kształtuje i wpływa na indywidualne i grupowe przekonania oraz zachowania, sprzyjając taktycznym lub strategicznym celom agresora” — dodają autorzy artykułu z Johns Hopkins University i Imperial College London.
Podkreślają też, iż wojna kognitywna jest wojną o ludzkie umysły i „w skrajnej formie może doprowadzić do rozłamu i rozpadu całego społeczeństwa, aby nie miało ono już zbiorowej woli przeciwstawienia się zamiarom przeciwnika”. „Przeciwnik może całkiem realnie podporządkować sobie społeczeństwo bez uciekania się do jawnej siły lub przymusu” — ostrzegają autorzy NATO Review.