"Wymienimy jedno terytorium na drugie" - mówi Wołodymyr Zełenski w rozmowie z "The Guardian" w kontekście rozmów pokojowych z Putinem. Zaznacza przy okazji, iż jest gotów zwrócić Rosji część obwodu kurskiego, który kontrolowany jest przez jego armię. To atrakcyjna propozycja dla Putina czy też słaba przynęta dla niego? - z takim pytaniem Agnieszka Kopacz-Domańska, prowadząca program "Newsroom" w WP, zwróciła się do swojego gościa prof. Włodzimierza Marciniaka, byłego ambasadora RP w Moskwie. - Wydaje mi się, iż Zełenski próbuje prowadzić jakąś grę, by w ogóle uczestniczyć w tych rozmowach pokojowych. Ja bym tę sytuację porównał do gry w pokera, w której uczestniczy dwóch silnych graczy z mocnymi kartami w ręku i jeden słaby, który próbuje pokazać, iż ma w tej grze jakieś atuty. Nie sądzę, żeby dla Putina i w ogóle dla Rosji kwestia obwodu kurskiego była istotna, choć rzeczywiście, ambicjonalnie, jest znacząca - odparł gość programu. - Skoro kwestia terytorialna nic dla Putina nie znaczy, to co jest dla niego istotne? - dopytywała prowadząca. - Wariant optymalny dla Putina jest taki, iż Trump uznaje go za równego sobie, rozmawia z nim w cztery oczy i dzielą świat. Ten wariant jest oczywiście niemożliwy, bo są jeszcze Chiny. Ale generalnie rzecz biorąc, od kilku lat Rosjanie chcą narzucić taki model relacji - stwierdził prof. Włodzimierz Marciniak.