Rosyjskie siły prawdopodobnie zamierzają przerwać ukraińskie lądowe linie komunikacyjne w rejonie Pokrowska w obwodzie donieckim, aby zmusić Siły Zbrojne Ukrainy do wycofania się z miasta w najbliższych miesiącach - wynika z raportu amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW). Eksperci ISW wskazują, iż rosyjska ofensywa na wschód i zachód od Pokrowska może znacząco utrudnić ukraińską logistykę, w tym możliwość uzupełniania zapasów oraz przerzutu wojsk potrzebnych do obrony Pokrowska.
REKLAMA
Według analityków rosyjskie dowództwo wojskowe prawdopodobnie dąży do uniknięcia bezpośrednich ataków na zurbanizowane rejony Pokrowska. Zamiast tego Rosjanie koncentrują się na próbach zablokowania tych miast, co zwiększa szanse na wycofanie się ukraińskiej armii. Pozwoliłoby to rosyjskim siłom na zajęcie tych terenów bez konieczności angażowania się w trudne i kosztowne walki miejskie.
Zobacz wideo Wołodymyr Zełenski zakręciła kurek z rosyjskim gazem. Czy czekają nas podwyżki?
Rosjanie zmieniają taktykę w Donbasie. "Tworzą kotły zamiast walk ulicznych"
Iwan Stupak, ukraiński ekspert wojskowy i były pracownik Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, w rozmowie z Gazeta.pl zwraca uwagę na zmianę rosyjskiej strategii w Donbasie. Według niego działania Rosjan wobec Pokrowska koncentrują się na otoczeniu miasta ze wszystkich stron, co ma na celu stworzenie wielkiego "kotła". Taka taktyka pozwala Rosjanom uniknąć czasochłonnych i kosztownych walk ulicznych, które były w innych ukraińskich miastach.
- Wielu spodziewało się, iż bitwa o Pokrowsk będzie przypominać wcześniejsze starcia w miastach, jednak Rosjanie zrozumieli, iż jest to zbyt trudne. Dlatego dążą do odcięcia ukraińskich jednostek poprzez okrążenie - podkreśla Stupak.
Czytaj także:
Ofensywa pod Kurskiem. Co chce osiągnąć Kijów?
Ekspert zauważa, iż o możliwej bitwie o Pokrowsk mówiono już we wrześniu, ale rosyjska ofensywa wyraźnie spowolniła. Przyczyną tego mogą być problemy z logistyką rosyjskich sił, wyczerpanie zasobów, a także ukraińska operacja w obwodzie kurskim. Stupak dodaje, iż zmiany kadrowe w rosyjskim ministerstwie obrony, w tym aresztowania zastępców ministra, wpłynęły na zdolność Rosjan do skutecznego planowania działań. - w tej chwili dodatkowym wyzwaniem dla rosyjskiej ofensywy są trudne warunki pogodowe i bagienne tereny w regionie. Niemniej jednak Rosjanie są gotowi poświęcić ogromne zasoby, aby przejść przez te obszary - zaznacza.
Kolejny obwód zagrożony? "Rosjanie atakują tam, gdzie jest to wygodne"
Ekspert ostrzega również, iż zagrożenie dla obwodu dniepropietrowskiego pozostaje wysokie, choć wielu lekceważy ten scenariusz. - Brak oficjalnych deklaracji Rosji o planach ofensywy w tym regionie nie oznacza, iż nie zamierzają tego zrobić. Rosjanie myślą w szerszej skali, atakują tam, gdzie mają lepsze warunki i większe szanse na sukces - mówi Stupak. Według niego Rosjanie analizują ukształtowanie terenu i wybierają dogodniejsze trasy, co pozwala im zwiększyć swoje szanse w działaniach ofensywnych.
Czytaj także:
Lublin: Coraz więcej ochotników w Legionie Ukraińskim
Mieszkańcy Pokrowska pod ciągłym ostrzałem. Ewakuacja trwa
Rosyjskie wojska intensyfikują ostrzały Pokrowska, co pozostawiło miasto bez podstawowych usług, takich jak prąd, gaz i woda. Informację tę przekazał szef pokrowskiej miejskiej administracji wojskowej Serhij Dobriak na antenie Radia Swoboda.
Według Dobriaka rosyjskie siły znajdują się w odległości zaledwie trzech kilometrów od miasta, a sytuacja stale się pogarsza. - Ostrzały się nasiliły. To ataki dzięki bomb kierowanych, artylerii oraz dronów, które sprawiają szczególne problemy. Nie ma w Pokrowsku miejsca, które nie byłoby narażone na ostrzał artyleryjski lub atak dronów - podkreślił.
W mieście przez cały czas pozostaje około 7200 osób. Pomimo trudnych warunków w Pokrowsku działają jeszcze nieliczne apteki, szpital w ograniczonym zakresie, jeden oddział poczty oraz kilka sklepów. Ewakuacja mieszkańców trwa, ale ze względu na pogarszającą się sytuację odbywa się w inny sposób. - Nie ma już punktów zbiórki do ewakuacji. Ludzi zabiera się bezpośrednio z ich domów - wyjaśnił Dobriak.