O sprawie napisał w piątek wieczorem niemiecki "Bild". Na tę chwilę nie wiadomo, z jakiego powodu rosyjskie samoloty znalazły się nad Morzem Bałtyckim.
Portal dziennika informuje, iż po tym, jak maszyny zostały dostrzeżone przez Luftwaffe, na miejscu natychmiast zjawił się niemiecki oddział alarmowy w Laage (Meklemburgia-Pomorze Przednie), jak i załoga Eurofighterów stacjonujących w rejonie łotewskiego miasta Lielvarde.
Akcja Luftwaffe nad Bałtykiem. Niemcy przechwycili rosyjskie samoloty
Wiadomo też, jakie samoloty przelatywały nad Bałtykiem. Pierwszy to Tu-142 Bear. To radziecki morski samolot dalekiego rozpoznania i zwalczania okrętów podwodnych, powstały na bazie bombowca strategicznego Tu-95. Pierwszy prototyp wystartował już w 1968 roku, a cztery lata później samolot oficjalnie przyjęto do lotnictwa morskiego ZSRR.
Tu-142 towarzyszył wielozadaniowy myśliwiec SU-30 Flanker-H. Ten samolot bojowy opracowany został przez biuro konstrukcyjne im. Pawła Suchoja na początku lat 90., czyli u schyłku Związku Radzieckiego.
Niemieckie Siły Powietrzne przekazały, iż rosyjskie samoloty były eskortowane nad Morzem Bałtyckim. Maszyny przelatywały tam bez planu lotu i włączonego transpondera, a to stanowiło już "teoretycznie potencjalne zagrożenie dla terytorium NATO".
"Operacja po raz kolejny pokazuje, jak duże są napięcia na pograniczu NATO. Według NATO w ubiegłym roku przechwycono łącznie 300 samolotów armii rosyjskiej – większość z nich w pobliżu państw bałtyckich" – przypomina "Bild".
Po zachodniej stronie Odry wskazują jednak, iż przechwycenie rosyjskich samolotów może mieć związek z manewrami Ocean 2024, które od kilku dni prowadzą wspólnie Chiny i marynarka wojenna Rosji. Ćwiczenia realizowane są na Pacyfiku, nad Oceanem Arktycznym, ale także nad Morzem Bałtyckim, Kaspijskim i Śródziemnym, gdzie Rosja ma bazę w syryjskim mieście portowym Tartus.
"Ponad 30 okrętów i łodzi oraz statków wsparcia Floty Bałtyckiej opuściło swoje stałe bazy i udało się w wyznaczone obszary Morza Bałtyckiego, aby realizować praktyczne zadania strategicznego ćwiczenia dowodzenia i sztabu Ocean 2024" – przekazało w oświadczeniu rosyjskie Ministerstwo Obrony.
Według resortu okręty mają wykonywać zadania w zakresie obrony przeciw okrętom podwodnym, a także przeciwlotniczą i przeciwminową. Zaplanowano ponadto ostrzał rakietowy i artyleryjski do różnych typów celów symulujących obiekty morskie i powietrzne.
W manewrach bierze udział ponad 400 okrętów wojennych, podwodnych i okrętów wsparcia floty pomocniczej. Do tego ponad 120 samolotów i śmigłowców lotnictwa morskiego Marynarki Wojennej i Sił Powietrzno-Kosmicznych, a także około 7 tys. jednostek uzbrojenia. Zachodnie media oceniły, iż to swoiste ostrzeżenie dla USA.
Władimir Putin grozi wojną z NATO. Już mu odpowiedziała UE
– Użycie zachodniej broni precyzyjnego rażenia dalekiego zasięgu przeciwko Rosji oznaczałoby bezpośrednie zaangażowanie państw NATO w wojnę w Ukrainie – oznajmił Władimir Putin w niedawnej rozmowie ze stacją Rossija.
W ten sposób rosyjski dyktator skomentował rozważaną przez Zachód kwestię zezwolenia Ukrainie na użycie precyzyjnej broni w głębi terytorium Rosji. Jego zdaniem Kijów mógłby uderzyć w ten sposób wyłącznie przy zaangażowaniu Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Na słowa Putina zareagował w piątek Peter Stano, rzecznik Komisji Europejskiej. Jak stwierdził, ta wypowiedź nie wpłynie na stanowisko UE ws. wsparcia dla Ukrainy.
– Putin regularnie wygłasza wiele fałszywych komentarzy. A fakt jest taki, iż to on rozpoczął wojnę przeciwko Ukrainie. Oczywiście nic, co powie, nie zmieni naszego stanowiska, dopóki będzie kontynuował tę nielegalną agresję przeciwko narodowi ukraińskiemu – powiedział Stano, cytowany przez "Europejską Prawdę".
Podkreślił, iż stanowisko państw członkowskich co do udzielenia Ukrainie zezwolenia na używanie broni dalekiego zasięgu na terytorium Rosji nie jest w tej chwili jasne i nie ma ogólnoeuropejskiego stanowiska w tej sprawie.