W porannym ataku na Kijów, w którym - według ukraińskiej armii - Rosjanie użyli pięciu pocisków typu Iskander, zginęła jedna osoba, a 12 zostało rannych.
Resort spraw zagranicznych Ukrainy nazwał ostrzelanie stolicy „barbarzyńskim atakiem”, a szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen napisała w serwisie X: „Nowy odrażający atak na Kijów. Tym razem na budynek, w którym mieszczą się ambasada Portugalii i inne placówki dyplomatyczne”.
„Celem ataków (...) było centrum kontrolne SBU, biuro projektowe Łucz, którego siedzibą jest Kijów, opracowujące i konstruujące systemy rakietowe Neptun” - podały rosyjskie siły zbrojne; ich komunikat głosi, iż „wszystkie cele zostały trafione”.
Mer Kijowa Witalij Kliczko przekazał, iż odłamki zestrzelonych pocisków rakietowych spadły na trzy dzielnice miasta i spowodowały wielogodzinną awarię systemów ogrzewania w ponad 600 domach mieszalnych, a także placówkach medycznych i szkołach, przy temperaturze poniżej zera.
Ukraiński ośrodek analityczny Defense Express poinformował, iż wszystkie pociski zostały przechwycone przez obronę powietrzną, jednak nie zdołała ona zniszczyć głowicy jednej z rakiet, która eksplodowała i spowodowała uszkodzenie siedziby misji dyplomatycznych.
Nieco wcześniej portugalski minister spraw zagranicznych Paulo Rangel przekazał mediom, iż szkody, jakie wyrządziła eksplozja są „stosunkowo lekkie”. Resort dyplomacji wezwał jednak rosyjskiego ambasadora w Lizbonie.
Pytany przez dziennikarzy o ewentualną reakcję na ten atak na szczeblu europejskim Rangel odparł, iż na razie stanowisko w tej sprawie musi zająć sama Portugalia, a „kolejne kroki zostaną podjęte później, na innym poziomie”.
„Uważamy za całkowicie nieakceptowalne wszelkiego rodzaju ataki i uderzenia w obszary, na których znajdują się obiekty dyplomatyczne” - oświadczyło portugalskie MSZ.