Według najnowszych informacji, które podał niemiecki dziennik „Die Welt”, pięć rosyjskich dronów obrało bezpośredni kurs w stronę jednej z baz NATO znajdujących się na terytorium Polski. To właśnie przez tę bazę transportowany jest sprzęt wojskowy przeznaczony dla Ukrainy. Źródła w polskich służbach oraz w strukturach NATO wskazują jednoznacznie: nie był to przypadek ani pomyłka, ale celowa, zaplanowana akcja.

fot. Warszawa w Pigułce
Celowy atak czy prowokacja?
Eksperci podkreślają, iż lot dronów w stronę bazy NATO ma ogromne znaczenie symboliczne i polityczne. To nie tylko złamanie prawa międzynarodowego, ale również jawna próba zastraszenia sojuszu i sprawdzenia jego gotowości obronnej. W ocenie komentatorów, taki ruch ze strony Rosji może być testem reakcji Zachodu na kolejne prowokacje.
NATO i Polska reagują
Polskie służby w porozumieniu z sojusznikami natychmiast podjęły działania neutralizujące zagrożenie. Według doniesień, część dronów udało się zestrzelić, a resztę przechwycono. Sytuacja była monitorowana na bieżąco przez wojsko oraz służby sojusznicze, które potwierdzają, iż nie doszło do strat materialnych ani ofiar w ludziach.
Eskalacja napięcia
To wydarzenie pokazuje, iż Polska – jako państwo graniczne NATO – pozostaje w pierwszej linii zagrożeń wynikających z rosyjskiej agresji. Eksperci ostrzegają, iż podobne prowokacje mogą się powtarzać, a ich celem będzie testowanie nie tylko polskich systemów obronnych, ale i jedności całego sojuszu.
Co to oznacza dla Polaków?
Choć sytuacja została opanowana, incydent budzi zrozumiały niepokój. Atak na bazę NATO w Polsce to sygnał, iż eskalacja konfliktu może objąć również nasze terytorium. Władze apelują o spokój, zapewniając, iż służby działają w najwyższym stanie gotowości.