Teoretycznie nie ma żadnej logiki w tym, co dzieje się od dwóch lat nad różnego rodzaju instalacjami strategicznymi w krajach zachodnich. „Rosyjskie” drony latające np. nad niemieckimi elektrowniami atomowymi nie służą bowiem: ani do ataku, ani też do prowadzenia rozpoznania. Układ poszczególnych budynków w tego rodzaju instalacjach jest bowiem powszechnie znany, a ewentualne pomiary dla bomb można bez problemu zrobić z wykorzystaniem zdjęć satelitarnych.